[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nasi wrogowie dostrzegli jego nieobecność, kiedy już było za pózno, a przyprawiła ich
ona o nie lada zmartwienie. Antinoos i Eurymach pysznili się, że nikt nie ośmieliłby się
pożyczyć Klitoneosowi nawet czterowiosłowej łodzi albo że przynajmniej potrafią za-
trzymać okręt w porcie strasząc załogę. Bynajmniej nie pragnęli, żeby doszło do króla,
jak się rzeczy mają w domu: cóż, gdyby zwerbował zbrojną pomoc w piaszczystym
Pylos i przypłynął z karzącymi oddziałami? Zamierzali go zabić, gdy nie podejrzewa-
jąc niczego postawi nogę na nabrzeżu. Teraz muszą zmienić plany. Nie mogli jednak
otwarcie obwiniać Noemona nie zdradzając się przy tym, a dla większości zalotników
to beztroskie grabienie nas z bydła i wina było wciąż jedynie żartem na koszt nad-
miernie oszczędnego króla, który wydał zaproszenie i zapomniał go odwołać przed wy-
jazdem. Tak to Noemon pozostał nieświadom, że zadał dotkliwy cios naszym wrogom.
Postanowili oni wystawić posterunki wzdłuż całego brzegu, żeby dały znać sygnałami
dymnymi o zbliżaniu się królewskiego okrętu można go było rozpoznać po dziobie
w kształcie konia morskiego i po żaglu w purpurowe pasy. Pośpieszą wówczas na okrę-
tach, by się zaczaić na niego opodal Motji.
Nazajutrz moja matka przywitała mnie z ironią i zwolniwszy służebne spytała:
Kto namówił Klitoneosa na tę wyprawę? Ty czy Mentor? A może oboje?
Ponieważ nigdy nie udało mi się zwieść mojej matki, powiedziałam:
Wuj Mentor to ułożył i kazał Klitoneosowi przyrzec, że nikomu nie powie.
Nawet tobie ani mnie.
Nawet, jak przypuszczam, Euryklei?
Eurykleja musiała go zaopatrzyć w jęczmień i wino.
86
Westchnęła.
Ale, oczywiście, nie jedzie do piaszczystego Pylos?
Dlaczego mówisz oczywiście ?
Czy ośmieliłby się stanąć przed ojcem nie przynosząc ode mnie wieści? Prócz
tego moje dochodzenia wykazują, że sternik, którego Mentor najął, jest biegły tylko
w żegludze przybrzeżnej; Klitoneos nie ryzykowałby płynięcia przez Zatokę Jońską ze
sternikiem, który jej przedtem nie przepłynął co najmniej tuzin razy. Zaś jego obawa
przed zwierzeniem się mnie znaczy, że nie chce sprawić mi kłopotu prośbą, bym ze-
zwoliła na pewne czyny, których ojciec by zakazał. W rzeczy samej pojechał do Minoi
mam rację?
Skinęłam głową.
No westchnęła jedynie lojalność wobec twego ojca nie pozwala mi po-
chwalić jego męstwa.
Wujowi Mentorowi nie powiedziała nic. Chadzał on teraz ze strażą przyboczną
złożoną z dwóch zbrojnych w rzeznickie noże sykulskich niewolników, którzy bardzo
przywiązali się do niego. Zalotnicy pilnowali się, żeby go nie znieważać, gdy Sykulowie
mogli słyszeć, ale po paru dniach Agelaos podbechtany przez Eurymacha ważył się
wejść do sali tronowej, sięgnąć po królewskie berło i usiąść na tronie. Moja matka pod-
skoczyła zza swych krosien i krzyknęła ostro: Zejdz mi natychmiast z tronu, chłop-
cze! To nie jest zwykłe krzesło. Niech no ja cię jeszcze raz przyłapię!...
Podbiegła do niego, dała mu po uszach i ściągnęła na ziemię za nogi. Nie widząc
nigdy przedtem mojej łagodnej, królewskiej, pięknej matki w gniewie, Agelaos był tak
zaskoczony, że kiedy się znalazł na marmurowej podłodze, z potłuczonym grzbietem,
dzwignął się na nogi i wyszedł błędnym krokiem. Wstyd mu nie pozwolił opowiedzieć
tej przygody przyjaciołom, ale od tej pory tron wydawał mu się nie mniej straszny niż
ogniste krzesło oplecione wężami, na którym Tezeusz (inny zuchwały uzurpator) znosi
wieczne męki nałożone nań przez Persefonę, królową Piekieł.
Był to dla zalotników dzień łowów na dzika. Doniesiono, że w górskiej gęstwinie
o jakieś dwie mile od Drepanon jest wielkokływy odyniec, i zalotnicy wyruszyli wcze-
śnie, by go wytropić. Nie będę opowiadała szczegółów polowania, wspomnę tylko tyle,
że biedny Lajlaps Antinoos bowiem wypożyczył sobie na tę okazję Argosa i Lajlapsa
chwyciwszy dzielnie odyńca za ryj, padł z rozprutym brzuchem... niechby to się było
przydarzyło Antinoosowi! Ponieważ zaś, niezdary, w zbyt wielkim pośpiechu obstawili
gęstwinę, dzik zemknął i poczynił znaczne szkody w zbożach i winnicach na szczę-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]