[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w dalszych słowach:
 Niegdyś, gdy Rzym był rzeczywiście przybytkiem cnót wszelkich, wielu spośród znako-
mitych panów tutejszych zatrzymywało przy sobie więzami różnych uprzejmości wolno uro-
dzonych przybyszów  jak owi homerowi Lotofagowie czynili to samo słodyczą owoców.
Obecnie wszakże nadęta pycha niektórych osób uważa za godne tylko pogardy wszystko, co
się zrodziło poza granicami miasta. Chyba że chodzi o ludzi bezdzietnych lub nieżonatych.
Rzecz to bowiem wprost niewiarogodna, jak zabiega się w Rzymie o względy tych, co po-
tomstwa nie mają!64
64
Amm. Marc., H., 14, 6 21 (wyjątki).
75
Wszystkie przytoczone dotychczas wypowiedzi pochodzą z księgi XIV Historii, powstałej
wkrótce właśnie po roku 384. Może więc chodzi o upust chwilowej niechęci, wyrosłej gwał-
townie pod wpływem niewątpliwie przykrego doznania, jakim była sama obserwacja polityki
władz miejskich wobec przybyszów? Lecz nie! Ammian powraca do tejże tematyki  anty-
rzymskiej również w księdze XXVIII, napisanej przecież w kilkanaście lat pózniej. Daje
znowu wyraz swej wręcz obsesyjnej antypatii do mieszkańców stolicy, zwłaszcza do tych z
warstw najbogatszych. I znowu kreśli ostrym, jadowitym piórem satyryka cały szereg scen
obyczajowych i obrazków wziętych wprost z życia  z ulicy, z term i pałaców.
Oto wielmoża, odziany w lśniące szaty jedwabne, kroczy otoczony tłumem służby, wśród
hałasu i zamieszania. Kiedy tylko znajdzie się w sklepionych salach łazni, zaczyna pokrzyki-
wać groznie: A gdzież to podziali się moi?!  choć ma przy sobie pięćdziesięciu ludzi. Lecz
oto gruchnęła wieść, że zjawiła się jakaś nie znana tu dotychczas prostytutka lub dziewka, co
przyjechała z miasteczka, gdzie mógł ją mieć każdy. Dostojni panowie biegną ku niej na wy-
ścigi, wdzięczą się i wynoszą pod niebiosa szpetnymi pochlebstwami starą ladacznicę  niby
dawni mieszkańcy Wschodu swoją Semiramidę, niby Egipcjanie Kleopatrę lub Palmireńczy-
cy Zenobię. A postępują tak ludzie, których przodków cenzor piętnował, jeśli się ośmielili w
obecności córki ucałować własną żonę!
Jakże zaś wyglądają sceny wzajemnych powitań? Gdy spotka się dwóch piersią w pierś,
całują się, odwracają jednak przy tym głowy niby byki, co bodą. Pochlebcom dają do ucało-
wania kolana lub ręce, uważając to za zaszczyt i pełnię szczęścia dla wyróżnionego. Są też
przekonani, że aż nazbyt uprzejmie traktują cudzoziemca, jeśli zapytają, z jakich to korzysta
łazni lub wód i w jakim zatrzymał się domu.
Często nawiedzają ich pałace próżniacy gadatliwi, pochlebczo przyklaskując każdemu
słowu możnego pana, na wzór i podobieństwo owych pieczeniarzy, tak wyśmiewanych w
dawnych komediach. Zachwycają się strzelistością kolumn podtrzymujących wyniosłe fasady
oraz ścianami, co błyszczą wykładziną z kamieni o starannie dobranych kolorach. W trakcie
zaś uczt wciąż wołają, by przyniesiono wagę; badają bowiem starannie, jaki to ciężar mają
najokazalsze z serwowanych ryb i ptaków, nieustannie pokrzykując, że to coś niezwykłego,
nigdy dotąd niespotykanego; a cały zastęp sekretarzy wszystko to skrzętnie notuje. Lecz jeśli
niewolnik poda wodę gorącą nie w porę, otrzyma batów trzysta. Co prawda, jeśliby zabił ko-
goś z rozmysłem i zewsząd podnosiły się głosy, żądające, by śmiercią za to zapłacił, jego pan
odpowie: A cóż ma robić ten nicpoń, znany ze swej podłości? Niech no tylko odważy się raz
jeszcze na coś podobnego, wtedy go ukarzemy!
Szlachetni panowie niechętnie opuszczają miasto. Jeśli wyjadą nieco dalej, by oglądnąć
swe ziemie lub zapolować  ale przy polowaniach oczywiście nie oni się trudzą!  wystarczy
to, by uważali, że dorównali wyprawom Aleksandra Wielkiego lub Juliusza Cezara. Jeśli zaś
odbędą przejażdżkę ozdobnie malowanymi łodziami z jeziora Avernus do Puteoli, mniemają, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl