[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dokonuje, to zwyczajny, czysty handel. Teraz wszystko zależało od tego, czy Ola Buvik
zechce spytać swoją córkę, co myśli o planowanym małżeństwie, czy też bez pytania złoży na
jej barki ciężkie brzemię odpowiedzialności za przyszłość rodziny. Czy jeśli to zrobi, to Mali
powie tak"? Tego Johan nie był taki pewien. Zdążył się już dowiedzieć, ile silnej woli ma ta
dziewczyna. Wiedział i to, że nie zostanie potępiona przez rodzinę, jeśli odrzuci jego
propozycję. Wszyscy wiedzieli, w jak dramatycznej sytuacji znajdują się ludzie z Buvika. ale
znane też były niezwykle silne więzi w tej rodzinie. Nie, pewien nie był niczego. Jakie to
straszne tak chodzić i czekać, myślał zdenerwowany.
Brit Buvik była przestraszona i zaciekawiona, kiedy kariolka Siverta Stornesa wjechała na
ich podwórko. Natychmiast posłała Margrethe po ojca, który pracował gdzieś w polu, a sama
uprzejmie witała gościa.
- Nie miałem zamiaru przeszkadzać w najgorętszym okresie - powiedział właściciel
Stornes - ale muszę porozmawiać z twoim mężem. To jest... tak, no cóż, tu chodzi o Mali -
wyjąkał.
- Czy coś nie w porządku z naszą córką? - Brit Buvik patrzyła na niego przerażona.
- Nie, skąd, nic się nie stało - zapewniał Sivert, ale Brit zauważyła, że jest jakiś
niespokojny i chyba nie bardzo zadowolony.
Kiedy przyszedł Ola Buvik, Sivert natychmiast spytał, czy mogliby porozmawiać w cztery
oczy, więc Brit bez słowa opuściła izbę, nie czekając, aż mąż ją o to poprosi.
Sivert z uwagą przyglądał się siedzącemu przed nim mężczyznie. Ola Buvik bez wątpienia
robił wrażenie człowieka, który znalazł się nad przepaścią. Był straszliwie chudy, poszarzały i
jakby zapadnięty w siebie. Biedak, pomyślał Sivert. Na myśl o tym, z jaką sprawą tu
przyjechał, robiło mu się głupio. Ale przecież, pocieszał się, gdyby się wszystko ułożyło, to
dla ludzi z Buvika też nie będzie zle, a może nawet oni wyjdą na tym najlepiej. Uwolnią się
od trosk, w każdym razie ekonomicznych. Zamierzał bowiem zaproponować im okrągłą
sumkę.
- Chodzi o Johana, mojego syna - zaczął Sivert i musiał odchrząknąć.
Ola Buvik gapił się na niego z otwartymi ustami. Co on może mieć wspólnego z
dziedzicem ze Stornes?
- Mój Johan... tak, no bo on, wiesz pewnie, że on się jeszcze nie ożenił? No i stało się tak,
że... - Sivertowi trudno było wykrztusić zdanie do końca, ręką nerwowo pocierał policzek. -
Johan na weselu w Gjelstad zobaczył twoją córkę Mali. Tak, no i potem rozmawiał z nią
jeszcze parę razy, jak rozumiem. No i wbił sobie do głowy, że jeśli miałby się żenić, to tylko
z Mali. Tak jest, z Mali - zakończył.
Izba zawirowała wolno przed oczami Olego Buvika. Słowa tamtego dzwoniły mu w
uszach, jakby docierały skądś z daleka, w dodatku przez mgłę. Nie był w stanie pojąć, co
mają oznaczać. Mali na gospodynię do Stornes? Czy to możliwe? Ale ona nic nie wspominała
o żadnym Johanie. No, tylko że nie często bywa w domu tego lata, pomyślał.
- Ale... nasza Mali nie jest chyba odpowiednią partią dla twojego Johana? - wyszeptał. -
Taki wielki dwór jak Stornes... moim zdaniem to niemożliwe, tak się nie da. Przecież my
jesteśmy... no, sam wiesz, jak to z nami jest - dodał z wysiłkiem.
Sivert nie odpowiedział natychmiast. Wyjął z kieszeni chusteczkę i głośno wycierał nos.
- Będę z tobą całkiem szczery, Ola Buvik - powiedział w końcu. - Jesteś porządnym
człowiekiem i zasługujesz, żebym ci powiedział, jak jest. Nie, twoja córka nie jest tą, którą
byśmy najchętniej widzieli jako młodą gospodynię w Stornes, to muszę przyznać. Nie
dlatego, że nie jest bystra czy robotna, bo to nieprawda, ale sam wiesz... Tylko co zrobić,
skoro z Johanem tak się stało... chłopak kompletnie stracił głowę, jeśli mam mówić prawdę.
Powiada, że albo dostanie Mali, albo nie będzie się żenił z żadną inną. A wtedy ród Stornes
zniknie z tego świata razem z nim. Ja mam co prawda jeszcze brata, ale to stary kawaler i nie
ma mowy, żeby mógł po mnie dziedziczyć, sam wiesz. Nigdy nie oddamy mu Stornes.
Nigdy!
Z dwojga złego Mali jest lepsza, pomyślał Ola Buvik i dziękował Bogu, że siedzi, bo stać
o własnych siłach w tej chwili na pewno by nie mógł.
- I mam zamiar dać ci tyle, żebyś wykupił to gospodarstwo i pospłacał długi. Powinno ci
jeszcze trochę zostać, bo nie zamierzam skąpić - powiedział Sivert, unikając spojrzenia
Buvika.
Stornes ma zamiar dawać mi pieniądze za to, żeby Mali wyszła za jego syna? Minęło sporo
czasu, zanim Ola zdał sobie sprawę ze znaczenia tych słów i uznał, że musiało się stać coś
naprawdę niedobrego. Zwykle przecież to panna wnosi mężowi posag, a tu ojciec pana
młodego wykłada pieniądze na stół? To do niczego niepodobne, myślał zaskoczony.
- A czy Mali chce twojego Johana? - spytał. - Czy też może to jest problemem, że Johan
chce Mali, a ona jego nie?
- No tak, coś w tym rodzaju - wymamrotał Sivert.
W małej izbie zaległa cisza. Ola siedział ogarnięty dziwnym uczuciem. Była to mieszanina
szalonej, buzującej nadziei na ratunek, a zarazem w jego ustach pojawiał się cierpki smak na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]