[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I wąż tam zrzuca łusek swych emalię,
Dokończę. Posłuchaj:
A każda łuska jest odzieniem elfa* [*Przełożył K.I. Gałczyński.].
98
A wiedziałem to dokończył przez cały ten czas.
Tak, Zina znaczy elf przyznała, wpatrując się w niego wielkimi oczami.
Nie jesteś Zwiętą Mądrością powiedział. Ty jesteś Dianą, królową elfów.
Zimny wiatr zaszeleścił w gałęziach drzew, a na drugim brzegu skutej lodem wody
poderwało się kilka suchych liści.
Wiatr wokół ich dwojga szumiał, jakby coś szeptał. Emmanuel słyszał w tym szumie
słowa. Wiatr mówił:
STRZE%7ł SI!
Chłopiec zastanawiał się, czy ona też to słyszała.
Nadal jednak pozostawali przyjaciółmi. Zina opowiedziała Emmanuelowi o swoim
wczesnym wcieleniu. Tysiące lat temu była egipską boginią Ma at, uosabiającą kosmicz-
ny ład i sprawiedliwość. Kiedy ktoś umierał, jego serce porównywano na wadze ze stru-
siem piórem Ma at. W ten sposób określano ciężar jego grzechów.
Zasadą, przy pomocy której ustalano stopień winy, był stopień prawdomówności.
Wyrok zależał od tego, czy dana osoba mówiła prawdę. Sądowi przewodniczył wpraw-
dzie Ozyrys, ponieważ jednak to Ma at było boginią prawdomówności, orzeczenie za-
leżało od jej decyzji.
Potem mówiła Zina idea sądu nad duszami ludzi przewędrowała do Persji.
W starożytnej perskiej religii, mazdaizmie, zmarła osoba musiała przejść przez most
rozdzielający. Jeżeli człowiek był zły, most stawał się coraz węższy, aż człowiek spadał
z niego w ognistą czeluść piekła. Stąd właśnie judaizm w pózniejszym stadium i chrze-
ścijaństwo czerpały swoje wyobrażenia o dniach ostatecznych.
Osobę dobrą, która zdołała przebyć most rozdzielający, witał duch jej religii: piękna,
młoda kobieta o wspaniałych, dużych piersiach. Jeżeli jednak osoba była zła, duch reli-
gii przybierał postać wychudłej, starej jędzy z wiszącymi cyckami. Można było zatem na
pierwszy rzut oka zorientować się, do której kategorii się należy.
Czy ty byłaś duchem religii dla osób dobrych? spytał Emmanuel.
Zina nie odpowiedziała na to pytanie, przeszła do innych spraw, bardziej, jej zda-
niem, palących.
W tych sądach nad zmarłymi, wywodzących się z Egiptu i Persji, ocena była bezli-
tosna i dusza grzesznika nie miała de facto żadnych szans. Z chwilą śmierci księga re-
jestrująca dobre i złe uczynki zamykała się, i nikt, nawet bogowie, nie mógł zmienić bi-
lansu. W pewnym sensie procedura sądowa miała charakter mechaniczny. Rachunek
zysków i strat był prowadzony na bieżąco za życia człowieka i teraz ten rachunek wpro-
wadzano do maszyny liczącej. Z chwilą kiedy lista znalazła się w maszynie, sprawa była
zakończona. Tryby maszyny mieliły grzesznika pod obojętnym okiem bogów.
99
Ale pewnego dnia, mówiła Zina, na drodze prowadzącej do mostu rozdzielające-
go pojawiła się nowa postać. Była to zagadkowa osoba składająca się jakby ze zmien-
nego ciągu ról. Czasami nazywano ją Pocieszycielem. Czasami Obrońcą. Czasami
Rzecznikiem. Czasami Wspomożycielem. Czasami Doradcą. Nikt nie wiedział, skąd on
się wziął. Przez tysiące lat nie było go tam i nagle się zjawił. Stał na poboczu ruchliwej
drogi, którą dusze wędrowały do mostu rozdzielającego, i jako niejasna postać czasa-
mi, choć rzadko, sprawiająca wrażenie kobiety, dawał znaki wszystkim przechodzącym,
chcąc zwrócić ich uwagę. Chodziło o to, żeby Rzecznik porozumiał się z duszą, zanim
ta wejdzie na most rozdzielający, bo wtedy było już za pózno.
Na co za pózno? spytał Emmanuel.
Zatrzymawszy osobę zbliżającą się do mostu rozdzielającego, Rzecznik pytał ją,
czy chce być reprezentowana w zbliżającej się próbie.
Przez Rzecznika?
Rzecznik wyjaśniała Zina przyjmował wtedy rolę Obrońcy, ofiarowywał się
wystąpić po stronie tej osoby, ale ofiarowywał coś jeszcze. Proponował, że przedsta-
wi mechanizmowi sprawiedliwości swój rachunek zysków i strat zamiast rachunku tej
osoby. Jeżeli ten ktoś był niewinny, nie miało to znaczenia, ale dla grzesznika oznaczało
uniewinnienie zamiast wyroku skazującego.
To nieuczciwe powiedział Emmanuel. Winnych należy karać.
Dlaczego?
Bo takie jest prawo.
Wobec tego dla winnych nie ma nadziei.
Oni nie zasługują na nadzieję powiedział Emmanuel.
A co, jeżeli wszyscy są winni? O tym nie pomyślał.
A co przedstawia rachunek zysków i strat Rzecznika? spytał.
Nic. To czysty kawałek papieru. Dokument, w którym nic nie jest zapisane.
Machina sprawiedliwości nie może tego przyjąć.
Przyjmuje powiedziała Zina. Zakłada, że otrzymała rachunek osoby całko-
wicie bezgrzesznej.
Ale wobec tego nie będzie mogła działać. Nie otrzyma wstępnych danych.
O to właśnie chodzi.
Wobec tego maszyna sprawiedliwości zostaje oszukana.
Pozbawiona ofiary. A czy nie o to chodzi? Czy muszą być ofiary? Co za korzyść
płynie z nie kończącego się orszaku ofiar? Czy to naprawia wyrządzone zło?
Nie przyznał Emmanuel.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]