[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego poprzednio tylu znakomitych obywateli
było zgładzonych przez Cynnę? Dlaczego naj-
zdradliwszy ze wszystkich ludzi, Gajus Mariusz,
215
mógł zmusić do śmierci Kwintusa Katulusa, męża
niepospolitej szlachetności? Nie wystarczyłoby dnia,
gdybym chciał wyliczać wszystkich dobrych, któ-
rych spotkało nieszczęście; nie mniej czasu trzeba
byłoby zużyć na przytoczenie niegodziwców, któ-
rym powodziło się jak najlepiej. Dlaczego miano-
wicie Mariusz tak szczęśliwie został po raz siódmy
konsulem i jako starzec zmarł w swym domu?
Dlaczego najokrutniejszy ze wszystkich ludzi Cynna
mógł tak długo sprawować rządy? Powiesz, że
jednak poniósł karę. Ale lepiej byłoby, gdyby go
powstrzymano i nie dopuszczono, aby pomordował
tylu najwybitniejszych mężów, niż żeby sam poniósł
kiedyś karę. Wprawdzie Kwintus Wariusz, czło-
wiek nader bezczelny, zginął w największych mę-
czarniach i udręczeniu, lecz jeśli taka śmierć spot-
kała go za to, że mieczem zgładził Druzusa, a trucizną
Metellusa, to lepiej było zachować go przy życiu,
niż wymierzać mu karę za zbrodnie popełnione
na tych ludziach. Dionizjusz był przez trzydzieści
osiem lat tyranem najbogatszego i najszczęśliwszego
państwa. A jakże długo rządził przed nim w naj-
bardziej kwitnącym mieście greckim Pizystrat! Lecz
mówisz, że Falarys i Apollodorus zostali ukarani.
Tak, ale przedtem wielu umęczyli i zamordowali.
Wielu rozbójników również odbiera często karę,
wszelako nie można powiedzieć, że gwałtowną
śmiercią zginęło mniej napadniętych niż rozbójni-
ków. Jak wiemy, uczeń Demokryta Anagzarchus
był zamęczony przez tyrana Cypru. Także Zenon
z Elei zmarł w czasie tortur. A cóż mam powiedzieć
216
o Sokratesie, którego śmierć opłakuję za każdym
razem, gdy czytam Platona? Czyż tedy nie dostrze-
gasz, że wyrokiem bogów, jeśli w ogóle zwracają
oni uwagę na sprawy ludzkie, różnice między ludzmi
zostały zniesione? W każdym razie cynik Diogenes
zwykł był mawiać, że Harpalus, miany wówczas
za szczęśliwego rozbójnika, jest dowodem przema-
wiającym przeciw bogom, ponieważ tak długo żył
nie tracąc powodzenia. Wspomniany powyżej Dio-
nizjusz złupiwszy świątynię Prozerpiny w Lokrach
płynął do Syrakuz, a mając w tej podróży pomyślny
wiatr szyderczo wołał:  Widzicie, przyjaciele, jak
szczęśliwą żeglugą bogowie nieśmiertelni nagra-
dzają świętokradców!" Myśl ta wydała się chytremu
człowiekowi tak ponętna i tak olśniewająca, że
odtąd trwał już przy niej stale. Gdy ze swą flotą
przybił do Peloponezu i wszedł do świątyni Jowisza
Olimpijskiego, zdjął z niego bardzo ciężki złoty
płaszcz, w który kosztem zdobytych na Kartagiń-
czykach łupów przystroił tego boga tyran Gelo.
Przy tym kpił jeszcze, mówiąc, że złoty płaszcz
jest na lato za ciężki, a na zimę zbyt chłodny, i na-
rzucił na Jowisza płaszcz wełniany, powiadając,
że ten nadaje się na każdą porę roku. Tenże Dio-
nizjusz kazał odjąć Eskulapowi Epidauryjskiemu
złotą brodę, gdyż  jak mówił  nie wypada synowi
mieć brody, skoro ojciec był we wszystkich świą-
tyniach bez brody. Polecił także zabrać ze wszyst-
kich świątyń srebrne stoły; a że dawnym greckim
zwyczajem znajdował się na nich napis:  Własność
dobrych bogów", oświadczył, że chce skorzystać
217
z ich dobroci. Bez namysłu zabierał on złote figurki
bogini Wiktorii, a także czary i wieńce, które posągi
bogów trzymały w wyciągniętych rękach; twierdził
przy tym, że przyjmuje te rzeczy, a nie zabiera,
bo skoro błagamy bogów o dobrodziejstwa, byłoby
głupotą nie chcieć wziąć od nich tego, co sami nam
ofiarowują i podają. Jest pogłoska, że całą tę zdo-
bycz ze świątyń kazał znieść na forum i sprzedać
w drodze licytacji, a po otrzymaniu pieniędzy wydał
rozkaz, by każdy, kto ma jakąś świętość, odniósł
ją w oznaczonym terminie do właściwej świątyni.
W ten sposób do zniewagi bogów dołączył krzywdę
ludzi. Otóż ani Jowisz Olimpijski nie zabił go pio-
runem, ani Eskulap nie zniszczył i nie znękał
jakąś ciężką długotrwałą chorobą: zmarł w swoim
łóżku i został wyniesiony na stos mając pełnię władzy
tyrańskiej, którą to władzę, zdobytą niegdyś w drodze
zbrodni, przekazał synowi niby należące mu się
zgodnie z prawem dziedzictwo. Niechętnie zatrzy-
muję się w moim wywodzie na tych sprawach;
może się bowiem zdawać, jakobym zachęcał do
złych uczynków. Wrażenie takie byłoby uzasadnione,
gdyby nie to, że czułe na czyny szlachetne i na
występki sumienie ludzkie samo przez się, bez
żadnego wpływu ze strony bogów, odgrywa tak
poważną rolę. Jeżeliby się je zniszczyło, upadłoby
wszystko. Bo zdaje się, że tak jak w domu albo
w państwie nie może być żadnego porządku i kar-
ności, jeżeli nie stosuje się tam jakichś nagród za
czyny dobre i kar za występki, również i boskie
rządy nad światem na pewno nie mają w stosunku
218
do ludzi żadnego skutku, jeśli nie rozróżniają jednos-
tek dobrych i złych.
Lecz mówicie, że przecież bogowie nie wdają
się w rzeczy mniej ważne, nie przejmują się ogród-
kami należącymi do poszczególnych ludzi ani za-
gonkami z uprawą winorośli; że Jowisz nie miał
obowiązku zwracać uwagi na to, iż ktoś doznał
szkody od posuchy lub gradu; że nawet w pań-
stwach królowie nie troszczą się o drobnostki. Ujmu-
jecie to tak, jak gdybym i ja uskarżał się przed chwilą
na pozbawienie Publiusza Rutiliusa formiańskiej po-
siadłości, a nie na to, że utracił on szczęście osobiste.
Zresztą, jeżeli chodzi o tę sprawę, to wszyscy śmier-
telnicy mają przekonanie, że dobra zewnętrzne, jak
winnice, pola pod uprawę zbóż, obfitość płodów
i owoców, słowem wszelkie wygody i pomyślność
życia otrzymali od bogów. Ale nikt nigdy nie przy-
puszczał, że od bogów dostał swą cnotę. I nie-
wątpliwie jest to uzasadnione. Bo przecież mamy
za rzecz słuszną, gdy chwalą nas za cnotę i gdy
sami się nią chlubimy. Nie byłoby tak, gdybyśmy
uzyskali cnotę jako dar bogów, a nie mieli jej sami
ze siebie. Rzeczywiście, gdy zyskamy nowe zaszczyty
albo powiększymy majątek, gdy spotka nas przy-
padkiem jakaś inna korzyść lub kiedy unikniemy
czegoś złego, dziękujemy bogom i bynajmniej nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl