[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybrzeże mgłę. Zatoka przybrała przytłumioną barwę, cykady zamilkły.
W oddali krótkie szkwały poruszały powierzchnię wody. Laura siedziała
po turecku i trzymając na kolanach klawiaturę, szukała w Internecie
Å‚atwych przepisów na kolacjÄ™. Renée braÅ‚a prysznic na piÄ™trze. Jej
pomoc nie przydałaby się na wiele. Nawet lepiej, że jej nie pomagała.
Obie przyjaciółki łączyła niechęć do stania przy garnkach. Ostatecznie
Laura zdecydowała się na zimny bufet: sałatkę z papryki, pomidory z
mozzarellą, kanapki z tapenadą i różne rodzaje warzyw do
przegryzania z lekkimi sosami. Bez ryzyka. No i nie było mowy, żeby
robiła się na bóstwo. Wybrała swój ulubiony strój, dżinsy i biały
podkoszulek oraz ażurowy sweterek na wieczorny chłód. Chociaż raz
Renée powstrzymaÅ‚a siÄ™ od krytykowania jej kreacji. Ona także
postawiła na prostotę.
Na krótko przed wyznaczoną godziną do zatoki wpłynęła żaglówka
na włączonym silniku. Dziewięciometrowy monotyp, stary model,
Å‚adnie odrestaurowany. Joël staÅ‚ na przystani i naprowadzaÅ‚ łódz,
trzymając ręce złożone w trąbkę. Laura obserwowała manewry z tarasu
i szybko poszła sprawdzić bufet. Irytowało ją własne rozgorączkowanie.
Dziesięć minut pózniej Raphaël Ortéga staÅ‚ pod jej drzwiami. Wymienili
uÅ›cisk dÅ‚oni, Raphaël podaÅ‚ jej dwie butelki różowego wina.
 Miejscowa produkcja, od kolegi, który robi wino zgodnie z
zasadami sztuki. Niezłe. Najlepiej schłodzić, ale nie zmrażać!
Laura podziękowała i poszła włożyć butelki do lodówki. Z
przerażeniem stwierdziła, że jeden z zimnych sosów przybrał
grudkowaty, wyjątkowo mało apetyczny wygląd. Zastąpi go kupnym
majonezem. Tymczasem Renée czyniÅ‚a honory pani domu, prowadzÄ…c
goÅ›cia na taras. Joël również przyniósÅ‚ dwie butelki wina, tym razem
białego.  Najlepiej schłodzić . Laura zabrała je i znów zniknęła w
kuchni. Gdy dołączyła do gości, stali przy bufecie i gawędzili.
 RozmawialiÅ›my o parku  powiedziaÅ‚a Renée  i o& rybach.
 Rzecz w tym, że podaję je w mojej restauracji  odezwał się
Raphaël.  ZaopatrujÄ™ siÄ™ u rybaków z portu. A oni nie przestajÄ… siÄ™
skarżyć na projekt parku. Dla nich to oznacza ruinę.
Laura czuła się swobodniej w rozmowie na takie tematy niż w
wymianie uprzejmości. Przedstawiła argumenty przemawiające za
powstaniem parku. Joël kiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….
 JeÅ›li dobrze rozumiem  powiedziaÅ‚ Raphaël  rybacy na poczÄ…tku
będą zmagać się z trudnościami, ale ostatecznie odniosą korzyści.
 Tak, ale niech pan to wytłumaczy takim upartym typom! Nie widzą
dalej niż czubek własnego nosa.
Joël znaÅ‚ ich prawie wszystkich.
 To nie są złe chłopaki  dodała Laura  ale podchodzą nieufnie do
wszystkiego, co ma cokolwiek wspólnego z nowymi przepisami. Taką
mają mentalność.
Renée od dÅ‚uższego czasu usiÅ‚owaÅ‚a siÄ™ wtrÄ…cić.
 %7łyją legendą o ostatnim Mohikaninie. Morze należy do nich, a my
przeganiamy ich z ich terytorium. Klasyczny przypadek.
Raphaël niezupeÅ‚nie siÄ™ z niÄ… zgadzaÅ‚.
 Mają swoje powody. Ja z tego parku skorzystam, będzie znakiem
jakości, który przyciągnie turystów, a oni będą się u mnie stołować. Ale
rybacy czują się wywłaszczeni ze środowiska, które ich karmi i które
znają lepiej niż ktokolwiek. Ich zachowanie jest zrozumiałe.
 Ja też ich rozumiem  powiedziała Laura.  I tu jest problem.
Musimy ich edukować i walczyć z uprzedzeniami.
Joël byÅ‚ mniej wyrozumiaÅ‚y.
 Uparte osły. Ile razy z twoim ojcem próbowaliśmy ich ostrzegać?
Zawsze są mądrzy po szkodzie. Nie myślą przyszłościowo. Nie ma co się
nad nimi litować. Niektórzy z nich są w gorącej wodzie kąpani i mogą
nam się naprzykrzać. Nie mówię tego po to, żeby cię straszyć, Lauro, ale
trzeba być czujnym.
 O, nie!  zawoÅ‚aÅ‚a Renée.  Nie liczcie na to, że bÄ™dÄ™ stać na warcie.
Ja w nocy śpię.
 A teraz wypijmy za zdrowie&  dodaÅ‚ Raphaël, żeby zmienić temat.
Wzbudził tym uznanie Laury. Po raz kolejny zresztą. Z rozbawieniem
puścił do niej oko. Zrobił pierwszy krok w stronę wspólnego
porozumienia. Jego twarz o regularnych rysach świadczyła o spokojnym
usposobieniu i pewności siebie pozbawionej arogancji. Wyglądał na
kogoś spontanicznego, autentycznego, o niewymuszonym wdzięku. W
miarę upływu czasu wrażenie to się potwierdzało. Okazał się ciekawym,
przenikliwym, skorym do śmiechu człowiekiem. Wypowiadał się w
sposób taktowny, ale swobodnie. Laura odnajdowała w nim bliską jej
naturalność i sposób bycia. PrzyglÄ…daÅ‚a siÄ™ Renée, która dostosowawszy
się do sytuacji, zrezygnowała z efektownych frazesów i zamiłowania do
prowokacji. Joël, zazwyczaj maÅ‚o rozmowny, rozgadaÅ‚ siÄ™ i porywaÅ‚
sÅ‚uchaczy opowieÅ›ciami o nurkowaniu. OkazaÅ‚o siÄ™, że Raphaël
fascynuje się wrakami. Wspomniano o samolocie, który Antoine de
Saint-Exupéry pilotowaÅ‚ podczas wojny i który zniknÄ…Å‚ poÅ›ród fal.
 Do tej pory odnaleziono bransoletkę na łańcuszku, należącą do
Saint-Exupéry ego, ale ani Å›ladu kabiny  BÅ‚yskawicy . Tajemnica
pozostaje nierozwiązana. Wiadomo tylko, że nie rozbił się w Zatoce
Aniołów, jak wówczas twierdzono, ale tutaj, niedaleko,
najprawdopodobniej na Grand Frioul. W tej strefie prÄ…dy morskie z
niespotykaną siłą omiatają obszar, sięgający aż po wierzchołek
Przylądka Admirała. W takich warunkach nie da się zlokalizować wraku
po ponad sześćdziesięciu latach. Byli tacy, co próbowali, żaden nie
wrócił.
Laura zadrżała na myśl o słynnym dennym prądzie morskim.
Zdaniem Joëla to te wÅ‚aÅ›nie prÄ…dy byÅ‚y przyczynÄ… katastrofy, w której
Gilbert stracił życie. Wiedziała, że są wyjątkowo niebezpieczne i nigdy
nie zapuszczała się dalej niż do rażonej piorunem sosny alepskiej, której
cień wyznaczał granice znajomych wód. Przekroczenie tej linii
oznaczało niebezpieczeństwo, chaos i śmierć.
Rozmowa w koÅ„cu zaczęła siÄ™ dÅ‚użyć. Joël stÅ‚umiÅ‚ ziewniÄ™cie.
 Odprowadzę cię  powiedziała Laura, biorąc go za rękę.
 Dziękuję, to miło z twojej strony. Ale znam drogę& Pogadajcie sobie
dalej sami, moje stare kości potrzebują odpoczynku.
Gdy Joël zbieraÅ‚ siÄ™ wyjÅ›cia, Laura rzuciÅ‚a spojrzenie Renée, która
nieznacznym skinieniem głowy dała jej do zrozumienia, że i ona
wkrótce zamierza się ulotnić.
 Proszę wybaczyć, jest pózno, a ja panią zatrzymuję  zaczął
przepraszać Raphaël.
 Ależ nie  wtrÄ…ciÅ‚a siÄ™ Renée  przeciwnie. Laura nigdy nie kÅ‚adzie
się wcześnie spać. I nie gniewajcie się, że was opuszczam, ale miałam
bardzo męczący dzień.
Pani domu spiorunowała ją wzrokiem. Przyjaciółka zostawiała ją na
lodzie. Raphaël pospieszyÅ‚ jej z pomocÄ….
 Akurat skończymy butelkę.
Laura nalała gościowi wina, szukając w głowie tematu do rozmowy.
Raphaël ujÄ…Å‚ kieliszek i zamieszaÅ‚ zawartość, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej okiem
znawcy.
 Wina, gdy są dobrej jakości, nie zapewniają wyłącznie doznań
smakowych, ale opowiadają o klimacie, ziemi, ludziach, którzy powołali
je do życia. Przemawiają do każdego z naszych zmysłów. Proszę spojrzeć
na to różowe wino z Fontcreuse. Jedwabista barwa, brzoskwiniowy
kolor&
Laura zainteresowała się z grzeczności i w blasku świec dostrzegła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl