[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Posłuchajmy więc - zaproponowała Teresa i wygodnie rozsiadła się w fotelu.
Helen opisała doskonałe wyniki National Health w zapobieganiu występowania
chorób szpitalnych. Powiedziała nawet coś, czego nie uzgodniła z Robertem -
otóż według jej informacji wyniki te są znacznie lepsze w National Health niż
w AmeriCare i należącym do niej Manhattan General.
- Cudownie. To właśnie chciałam wiedzieć. Byłaś nam wielce pomocna. Dziękuję.
- Z przyjemnością służę pomocą - odpowiedziała Helen. - Jak daleko jesteście z
kampaniÄ…?
- Daleko. Myślę, że do poniedziałku będziemy mieli materiał dla Taylora i
Briana.
- Wyśmienicie. Jeśli jeszcze będę mogła coś dla ciebie zrobić, daj znać.
- Z pewnością. - Teresa odprowadziła Helen do drzwi, pomachała jej na do
widzenia, po czym wróciła na swój fotel.
- Wierzysz jej? - zapytała Colleen.
- Tak. Nie ryzykowaliby kłamstw w sprawach, które możemy sprawdzić z innych
zródeł.
- Nie rozumiem, jak możesz jej ufać - upierała się Colleen. - Nienawidzę
takich przylepionych uśmiechów. To nienaturalne.
- Hola, hola, powiedziałam, że jej wierzę, nie, że ufam -zaprotestowała
Teresa. - Dlatego nie rozmawiałam z nią na temat tego, co tu robimy.
- Skoro już jesteśmy przy tym, co tu robimy - zmieniła temat Colleen - to nie
powiedziałaś, że ci się to podoba.
Teresa w odpowiedzi westchnęła, pobieżnie przeglądając papiery rozrzucone na
biurku.
- Podoba mi się sekwencja z Hipokratesem. Ale co do materiału z Oliverem
Wendellem Holmesem i tym drugim, Josephem Listerem, to nie wiem. Doskonale
zdaję sobie sprawę, jak ważne jest mycie rąk w szpitalu, nawet nowoczesnym,
ale w tym nie ma ikry.
- A co z tym lekarzem, który odwiedził nas ostatniego wieczoru? - zapytała
Alice. - Może poza sugestią dotyczącą mycia rąk będzie miał nowe pomysły, a my
coÅ› z nich wykroimy.
Osłupiała Colleen spojrzała uważnie na Teresę.
- Przyszłaś tu wczoraj z Jackiem? - zapytała.
- A tak, wpadliśmy, przechodząc obok - odpowiedziała Teresa od niechcenia.
Sięgnęła po jeden z rysunków, aby lepiej mu się przyjrzeć.
- Nie mówiłaś mi - w głosie Colleen brzmiał wyrzut.
- Nie pytałaś - odparła Teresa. - Ale to żaden sekret, jeżeli tak ci się
właśnie zdaje. Mój związek z Jackiem nie ma w sobie niczego romantycznego.
- I rozmawialiście o kampanii reklamowej? - drążyła dociekliwie Colleen. - Nie
sądzę, abyś chciała mu o tym mówić, szczególnie że mógłby się poczuć w pewien
sposób odpowiedzialny za pomysł.
- Zmieniłam zdanie - przyznała się Teresa. - Pomyślałam, że mu się spodoba,
skoro ma dużo wspólnego z jakością opieki zdrowotnej.
- Jesteś pełna niespodzianek - skomentowała Colleen.
- To chyba niezły pomysł prosić o opinię Jacka lub Cheta. Uwagi zawodowców
mogą się okazać pomocne.
- Z radością zadzwonię z propozycją - zaoferowała się bez wahania Colleen.
Rozdział 18
PiÄ…tek, godzina 14.45, 22 marca 1996 roku
Jack wisiał na telefonie ponad godzinę, wydzwaniając do krewnych trzech ofiar.
Zanim zadzwonił do siostry i współlokatorki Joy Hester, porozmawiał z Laurie.
Nie chciał, aby pomyślała, że za plecami zajmuje się jej sprawą, ale Laurie
zapewniła go, że nie ma nic przeciwko temu.
Niestety z tych rozmów nie dowiedział się niczego, co by wyjaśniało zagadkę.
Na wszystkie swoje pytania uzyskał negatywne odpowiedzi. Nie, żadna z chorych
osób nie miała kontaktu z dzikimi zwierzętami, a w szczególności z królikami.
Jedynie Lagenthorpe zetknął się z kotem domowym swojej przyjaciółki, którego
niedawno otrzymała w prezencie. Kot miał się jednak całkiem dobrze. Odkładając
słuchawkę po ostatniej rozmowie, niedbale wyciągnął się na krześle i
bezmyślnie zapatrzył na białą ścianę. Adrenalina, której poziom podniósł mu
się, kiedy rozpoznał gorączkę Gór Skalistych teraz powodowała narastającą
frustrację. Miał wrażenie, że nie posunął się naprzód ani o krok.
Telefon wyrwał go z odrętwienia. Rozmówca przedstawił się jako doktor Gary
Eckhart, mikrobiolog z laboratorium miejskiego.
- Czy rozmawiam z doktorem Stapletonem? - zapytał.
- Tak, to ja.
- Mam pozytywny wynik badania na riketsje. Pański pacjent zmarł na gorączkę
Gór Skalistych. Czy zgłosi pan to sam do Rady Zdrowia, czy mam to zrobić
osobiście?
- Proszę to zrobić - odpowiedział Jack. - Nie wiem nawet, kogo miałbym
powiadomić.
- Proszę uważać rzecz za załatwioną - odparł doktor Eckhart i odwiesił
słuchawkę.
Swoją Jack odłożył powoli, z namysłem. To, że jego wstępna diagnoza
potwierdziła się, było dla niego równie wielkim szokiem jak potwierdzenie
dwóch poprzednich. Rozwój wypadków przybierał nieprawdopodobny kierunek. W
ciągu trzech dni stwierdzili wystąpienie trzech stosunkowo rzadkich chorób
zakaznych.
To jest możliwe tylko w Nowym Jorku, pomyślał. Oczami wyobrazni zobaczył
samoloty z całego świata lądujące na lotnisku Kennedy'ego.
Jego zaskoczenie zaczęło powoli przeradzać się w niedowierzanie. Nawet przy
tych wszystkich samolotach i ludziach przylatujÄ…cych z egzotycznych stron
świata, przywożących ze sobą wszelkiego rodzaju pasożyty, bakterie, wirusy,
wydaje się, że jednoczesne pojawienie się dżumy, tularemii i gorączki Gór
Skalistych, to coś więcej niż zwykły zbieg okoliczności. Analityczny umysł
Jacka zaczął szacować prawdopodobieństwo podobnego splotu zdarzeń.
- Moim zdaniem zerowe - powiedział na głos.
Nagle poderwał się z krzesła i wybiegł z biura jak oparzony. Niedowierzanie
zaczęło przemieniać się w złość. Był pewny, że dzieje się coś tajemniczego, i
przez chwilę traktował to osobiście. Głęboko wierząc, że trzeba coś zrobić,
zjechał na dół i zjawił się u pani Sanford. Domagał się rozmowy z szefem.
- Obawiam się, że to niemożliwe. Pan Bingham udał się do ratusza na spotkanie
z burmistrzem i szefem policji -oświadczyła sekretarka Binghama.
- Psiakrew! - zaklął Jack. - On się tam wprowadził czy co?
- Jest sporo kontrowersji wokół tego przypadku ze śmiertelnym postrzeleniem -
odpowiedziała, ostrożnie ważąc słowa.
- Kiedy wróci? - Nieobecność Binghama tylko pogłębiła jego frustrację.
- Po prostu nie wiem - przyznała pani Sanford. - Ale z pewnością poinformuję
go, że chciał pan z nim rozmawiać.
- A doktor Washington?
- Jest na tym samym spotkaniu.
- To świetnie.
- Czy mogę panu w czymś pomóc?
Jack przez chwilę myślał.
- Poproszę o kawałek papieru. Powinienem zostawić wiadomość.
Sekretarka wręczyła mu kartkę papieru maszynowego, na której Jack drukowanymi
literami napisaÅ‚: LAGENTHORPE MIAA GORCZK GÓR SKALISTYCH. Za informacjÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]