[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Okazało się, że ona bała się, ale o swoją figurę. Skłoniłem jej matkę, by z
nią porozmawiała, namówiłem jej lekarza, aby próbował ją przekonać. W
końcu zrozumieliśmy, że nic z tego nie będzie, że postawi na swoim.
- Nie mogłeś jej przekonać? - zapytała z niedowierzaniem.
- Zrobiłem wszystko, co mogłem - rzekł znużonym tonem. - Po prostu za
pózno otworzyły mi się oczy. Carol może i zależało na mnie, ale wyłącznie
z powodu mojej pozycji i majątku.
- Bardzo to przeżyłeś - powiedziała.
- Tak. Ale już mam to za sobą. Moje życie całkiem się zmieniło, odkąd
poznałem ciebie.
Spalał ją wzrokiem; przyjmowała to z radosnym, pełnym oczekiwania
podnieceniem. A kiedy przygarnął ją do siebie, zamknęła oczy i podała mu
usta. Całował ją mocno, żarliwie, a jednocześnie z ogromną, zniewalającą
czułością. Zawirowało jej w głowie, poddała się pieszczocie, zatraciła w
pocałunkach. I już nic więcej się nie liczyło, odpłynęły w dal wszystkie
pytania, byli tylko oni dwoje pod czarnym, tropikalnym niebem.
RS
63
ROZDZIAA PITY
Pertraktacje z panią Garratt poszły nadspodziewanie dobrze. Gdy sir
David wrócił z podróży do Japonii i Indonezji, gdzie TCR prowadziło
interesy, przedsięwzięcie pod roboczą nazwą Capricornia" zostało
zaakceptowane przez radę nadzorczą i przyjęte do realizacji. Aby to uczcić,
na koniec miesiąca zaplanowano ogromne przyjęcie, na które zaproszono
osobistości ze świata polityki, biznesu i kultury. Pani Garratt, do której
również wystosowano zaproszenie, zaskoczyła organizatorów,
potwierdzając swój przyjazd. Zapewne przyczynił się do tego liścik
dołączony przez Eve, podsumował Drew. Wprawdzie to on prowadził
negocjacje, ale pani Garratt wymogła, by Eve brała udział w pracach.
Bardzo polubiła tę zielonooką dziewczynę i uważała ją za swoją
przyjaciółkę.
- Jesteśmy bratnimi duszami - zażartowała kiedyś, uśmiechając się
wdzięcznie do Drew. - Mimo że kobiety nie potrafią się panu oprzeć...
Miłe pochlebstwo, musiał przyznać, ale nie dał się zwieść pozorom. Z
panią Garratt nie było łatwo negocjować, nie szła na ustępstwa. W
rezultacie postawiła na swoim - TCR zobowiązało się do wybudowania jej
willi na terenie ośrodka. Uznała, że za długo mieszkała na odludziu, z dala
od świata. Postanowiła część roku spędzać w mieście, pod warunkiem, że
Eve wyszuka jej odpowiednie lokum. Co oczywiście się stało.
- Ho, ho! - wykrzyknął Ben, z uwagą oglądając eleganckie, złocone
zaproszenie. - Tylko uważaj, żeby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy.
- Tak jakby to było możliwe - skrzywiła się.
- A co tam słychać u Drew? - zapytał lekko, ale za dobrze znała brata, by
dać się nabrać. - Musisz przyznać, że z biegiem czasu zaczyna się stawać
kimś więcej niż tylko twoim szefem.
Eve, która właśnie przyszywała mu guzik do koszuli, niechcący ukłuła
się igłą.
- Cholera! - prychnęła pod nosem.
Ben zachichotał, podał jej paczkę chusteczek.
- Czy wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć?
- Uspokój się, Ben, nic takiego się nie wydarzyło.
- Na razie - podsumował. - Z każdym dniem robisz się ładniejsza,
piękniejesz w oczach. Ale ostatnio po prostu zbijasz z nóg.
RS
64
- Muszę dobrze wyglądać. Przecież wiesz.
- Zwłaszcza że Drew płaci ci bajońskie sumy - zauważył.
- Zapracowałam na to. Nie oszczędzam się, siedzę po godzinach.
Doprowadziłam do porozumienia z panią Garratt. Drew to sfinalizował,
przyznaję, ale to była moja zasługa.
- Jedno jest pewne. Odkąd go poznałaś, zrobiłaś ogromny krok do
przodu, masz wspaniale perspektywy. I tyle odpowiedzialnych zadań. Już ze
cztery razy ukazały się w różnych magazynach zdjęcia, na których jesteście
razem. - Ben postukał palcami po stole. - Ciekawe, co jego była żona o tym
myśli?
- Zachwycona to pewnie nie jest.
Dni płynęły nieubłaganie i coraz mniej zostawało czasu na wyszukanie
odpowiedniego stroju na wydawane przez TCR przyjęcie. Do tej pory nie
miała ani szczególnych okazji, ani tym bardziej pieniędzy na wieczorowe
suknie. Teraz to się zmieniło, bo sporą sumę na zakup służbowej garderoby
mogła odpisać od podatku. Nie tylko Ben dostrzegł przemianę, jaka
dokonała się w jej wyglądzie. Widziała to po spojrzeniu Drew. Patrzył na
nią z wyrazną aprobatą. Nieoczekiwanie poczuła, że stała się kobietą. Tym
bardziej musi zadbać, by na przyjęciu wypaść jak najlepiej. Lady Forsythe,
którą przez ten czas tylko raz przelotnie spotkała, zawsze wyglądała
olśniewająco. Jego była żona również. Nie może być od nich gorsza.
Lisa, jak zwykle, nie zostawiła jej w potrzebie. Podekscytowana, jakby
chodziło o zakupy dla niej samej, zawzięcie buszowała po sklepach.
Wreszcie wzięły do wyboru aż trzy kreacje: zdobioną ręcznie naszytymi
paciorkami elegancką sukienkę z liliowej koronki w modnym, prostym
fasonie; wyszywaną cekinami i paciorkami zwiewną jedwabną suknię w
odcieniu głębokiej zieleni, doskonale harmonizującej z kolorem oczu Eve, i
klasyczną czerń z dżetami.
- Niezbędna będzie biżuteria - rzuciła Lisa, przeglądając długi rząd
wieszaków.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]