[ Pobierz całość w formacie PDF ]
światło w obawie, \e substancja się zapali. Zobaczyła tylko jakiś czarny mul i
czym prędzej zatkała dzban. Zabrała się do drugiego naczynia, na którym widniał
wizerunek niedzwiedzia. Tym razem korek okazał się bardziej uparty. Zmagając się
z nim, nagle ujrzała jedno proste słowo namalowane na uchwycie. Or. Po gaelsku
oznacza złoto. Usiadła na piętach, ręce jej się trzęsły. Ten dzban stał tu przez
cały czas wśród innych, a nikt nie zauwa\ył tego maleńkiego napisu. Złoto i
niedzwiedz. Czy\by odnalazła złoto kr- la Artura? Bała się powa\yć na taką
nadzieję. Znów zabrała się do wydłubywania korka. Wyciągnęła go w końcu z cichym
okrzykiem triumfu. Ze środka rozszedł się słodkawy zapach. Na szczęście w środku
nic nie sfermentowało ani nie zgniło. Nachyliła się z bijącym sercem, zaświeciła
do środka i ujrzala gęstą złotawą substancję. Zanurzyła w niej czubek no\yczek.
Substancja była lepka. Miód. Dzban był pełen miodu. Złoto, doprawdy, pomyślała,
w dodatku niedzwiedzie z miodem, Jak\e jedno do drugiego pasuje! Z westchnieniem
zatknęła korek, a potem na moment usiadła, z rozczarowaniem przyglądając się
dzbanom. Po chwili zabrała się do otwierania kolejnych naczyń. Opanowała
wreszcie sztukę usuwania woskowych pieczęci, kolejno wyciągała korki, zaglądała
do środka dzbanów, zamykała je Z powrotem. Znalazła owies tak świe\y i suchy, \e
przesypywał jej się przez palce, a tak\e zło\one, pięknie utkane tkaniny,
których bała się dotknąć w obawie, \e rozsypią jej się w rękach w pył. Znalazła
suszone warzywa, mięso, jeszcze więcej miodu. Kilka dzbanów zawierało wino i
piwo. Tylko w dwóch wydawało się skwaśniałe. Nie znalazła jednak złota ani
innych cennych przedmiotów i nic, co mogłoby nawiązywać do Artoriusa
Niedzwiedzia, dux bellorum, czy te\ Aedana mac Brudej i jego Liadan. Z
westchnieniem, przekonana, \e jej wyprawa poszła na marne, jeśli nie liczyć
faktu, \e teraz wiedziała ju\, co zawierają dzbany, wytarła ręce w spódnicę i
wstała. Tego wieczoru nic więcej ju\ tu nie zdziała. Zdmuchnęła świecę,
odstawiła ją na niewielką kamienną półeczkę, którą zrobił Hector, i skierowała
się do drabiny. Gdy postawiła stopę na najni\szym szczeblu, usłyszała nad głową
chrzęst kamieni. W obawie, \e podczas eksplozji coś mogło się obluzować,
znieruchomiała, Nagle nad otworem prowadzącym do piwnicy ujrzała na tle
fioletowego nieba postać mę\czyzny. Edgar. W ciemności jeszcze jej nie zauwa\ył,
prędko więc odsunęła się od drabiny i cofnęła, dr\ąc z niezrozumiałego lęku,
który ją przeniknął. Przecie\ wiedziała, \e Edgar niczym nie mo\e je) zagrozić.
Zobaczyła jego buty, a potem całe nogi. Schodził po drabinie do piwnicy. Nie
miała się gdzie ukryć, wiedziała, \e ją tu znajdzie. Ale przecie\ to tylko
Edgar, który potrafi być samolubny i denerwujący, ale nigdy nie chciał zrobić
jej krzywdy. Po cichu zapaliła świecę i zrobiła krok do przodu. Edgar drgnął
przestraszony i zszedł na podłogę. - Christino, jesteś tutaj! Przyszedłem
najszybciej jak tylko mogłem. - Przyszedłeś za mną? Skąd wiedziałeś, \e tu
jestem? Chciałam po prostu przyjrzeć się jeszcze raz naczyniom, zanim zostaną
stąd usunięte. Edgar zrobił krok w jej stronę. - Przeczytałem twoje notatki. -
Te z wykopalisk? Ale po co tu przyszedłeś, Edgarze? - Nie tylko te. Przeczytałem
twój przekład. Ten sekretarzyk niezmiernie łatwo się otwiera. - Otworzyłeś
sekretarzyk sir Hugh? Dlaczego? Ton głosu Edgara wydał jej się jakiś dziwny, a
wyraz twarzy obcy. Christina, uświadomiwszy sobie, \e jest z nim sama w tym
niesamowitym miejscu, zaczęła się bać, chocia\ nigdy dotychczas nie lękała się
Edgara. Kiedy była w podziemnej komorze z Aedanem, pragnęła tu zostać na zawsze,
teraz zaś szósty zmysł podpowiadał jej, \e powinna jak najszybciej odejść. -
Moja droga - powiedział Edgar. - Sądzisz, \e umknęło mi prawdziwe znaczenie słów
dux bellorum? Dobrze znam prace twojego wuja na temat historii Szkocji
celtyckiej i wiem wszystko, co mo\na wiedzieć, na temat króla Artura,
największego dux bellorum dawnej Brytanii. Doskonale znam się na kwestiach
militarnych. - Wiem o tym, ale co spodziewasz się znalezć tutaj? Sam przecie\
mówiłeś, \e. na tym stanowisku nie ma nic interesującego. - Przypuszczam, \e
Strona 105
Susan King - Zaklęte ró\e
pr\yszedlem tu z tego samego powod co ty, moja droga. Przyszedłem znalezć złoto,
złoto króla Ar- tura! Zbli\ył się do niej, Christina przesunęła się więc w
stronę drabiny, on jednak chwycił ją za nadgarstek, ściskając a\ do bólu, i
zdecydowanie ku sobie przyciągnął. - Chodz tutaj! - powiedział, ciągnąc ją do
odległego kąta komory, tam gdzie w ciemności stały naczynia. Odebrał jej świecę
i oświetlił nią rzędy dzbanów. - Gdy po raz pierwszy przyszedłem na wzgórze -
powiedział przyznam, \e odczułem rozczarowanie. Wierzyłem, \e odsłonisz tutaj
coś cennego, ale ty upierałaś się przy u\ywaniu szczoteczki do zębów,
niepotrzebnie wszystko opózniając. Postanowiłem więc zabrać te naczynia do
Edynburga i tam je zbadać. Wiedziałem, \e ty te\ szukasz złota, inaczej być nie
mogło. Z całą pewnością wuj kazał ci się za nim rozglądać, gdy tylko dowiedział
się o twoimwyjezdzie do Dundrennan. - Nigdy nawet o tym nie wspomniał -
powiedziała Christina, próbując wyrwać się Edgarowi. - Nie? A mnie sir Hugh
osobiście opowiedział o złocie Był pewien, \e musiało zostać ukryte gdzieś na
terenie jego posiadłości, i bardzo \ałował, \e nigdy nie znalazł \adnej
wskazówki. Przekonałem go, \e kodycyl w testamencie będzie stanowić ochronę dla
wszelkich skarbów, jakie kiedykolwiek mogą zostać tutaj znalezione. Oczywiście
postanowiłem sam je odszukać. Christina zamrugała zdziwiona. - To znaczy, \e
kodycyl powstał za twoją sugestią? - Oczywiście. Sir Hugh ju\ wtedy mnie
słuchał. Był niezwykłym człowiekiem, ale pozbawionym zmysłu praktycznego. Z ulgą
przyjął rozsądny plan ochrony historycznej wartości Dundrennan. Kiedy jego syn
odkrył na wzgórzu stary mur, byłem zachwycony. Wiedziałem, \e w końcu mo\e nas
to doprowadzić do skarbu. Oczywiście nie mogłem okazywać zbytniego zapału,
dlatego wysłałem tu najpierw ciebie, \ebyś przetarła mi drogę. - To znaczy, \e
zawsze uwa\ałeś to znalezisko za istotne, chocia\ mówiłeś inaczej! - Ostatnio
naprawdę w to wątpiłem, a\ do chwili, gdy przeczytałem twoje notatki - odparł
Edgar. - Dostrzegłem kilka związków pomiędzy miejscową legendą, tą budowlą, a
teraz jeszcze tym starym dokumentem, który przetłumaczyłaś. Znaczenie tych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]