[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kolorowania, i lalkę, więc mała była cały czas zajęta. Trochę
jej też poczytałam. No i nie protestowała, kiedy chciałam
ją namówić, żeby się trochę przespała. Musiałam jej tylko
obiecać, że jej tu nie zostawisz.
- Ona pewnie już umiera z głodu. Powiedz mi, Wendy,
co bym mogła jej dać do jedzenia?
- Susan przywiozła dla niej kanapkę, banana i sok, ale
zaraz zrobię ci listę różnych rzeczy, do jedzenia i nie tylko,
które mogą się wam przydać.
- Wendy, doprawdy, jesteÅ› prawdziwym skarbem. Co ja
ANNETTE BROADRICK
70
bym bez ciebie poczęła? Bardzo ci dziękuję - powiedziała
Ashley i ucałowała ją w policzek.
- Cieszę się, jeśli mogłam się na coś przydać.
Ashley wzięła na ręce uśpioną wciąż Heather i ruszyła
z niÄ… do samochodu.
- Do zobaczenia w poniedziałek - rzuciła przez ramię.
ROZDZIAA SIÓDMY
Wychodząc ze szpitala, Jake spojrzał na zegarek i zaklął
cicho pod nosem. Było już po siódmej. Ashley, która nie
chciała brać na siebie odpowiedzialności za Heather dłużej,
niż to było absolutnie konieczne, w rezultacie spędziła z nią
cały dzień.
Gdy tylko wsiadł do samochodu, zadzwonił do domu.
Telefon odebrała Ashley.
- Słuchaj, właśnie wyszedłem ze szpitala i jadę do do
mu. Będę najszybciej, jak się tylko uda.
- No to poczekam na ciebie z kolacjÄ… dla Heather.
- A niech to licho, zupełnie zapomniałem o jedzeniu dla
niej!
- Nic się nie martw, Wendy bardzo mi pomogła, zrobiła
listę rzeczy, które będą potrzebne, do jedzenia i nie tylko.
Kupiłam wszystko w drodze do domu.
- Jesteś wspaniała. Wielkie dzięki.
- A jak siÄ™ ma Red?
- Jest po operacji. Poza złamaną nogą miał też pękniętą
śledzionę i mnóstwo różnych zadrapań i otarć. Lekarz po
wiedział, że kiedy noga się wyleczy, wszystko będzie w po
rządku. No, to do zobaczenia niebawem - powiedział Jake
i rozłączył się.
Jadąc do domu pomyślał, że powinien jak najszybciej
72 ANNETTE BROADRICK
zwolnić Ashley z dalszego czuwania przy Heather. W koń
cu jest sobota i Ashley może być z kimś umówiona na wie
czór.
Gdy tylko ta myśl przemknęła mu przez głowę, zmar
szczył brwi. Nie wiedzieć czemu, zrobiło mu się przykro.
Zupełnie bez sensu, bo przecież Ashley jest jeszcze wolną,
atrakcyjną, a nawet wyjątkowo atrakcyjną młodą kobietą
i byłoby dziwne, gdyby nie umawiała się na randki, zwła
szcza w sobotni wieczór.
Kiedy stanął w progu kuchni, uderzył go w nos sma
kowity zapach. Przystanął w drzwiach i szybko rozejrzał się
po wnętrzu. Heather siedziała na nowym dziecinnym krze
sełku i z wysuniętym językiem kolorowała obrazki, Ashley
zaś stała odwrócona do niego plecami i wyjmowała coś
z piecyka.
- Przyszedł ten mężczyzna - oznajmiła Heather.
Ashley postawiła na blacie parujące naczynie żarood
porne i odwróciła się.
- Ach, więc już jesteś, to świetnie, właśnie miałyśmy sia
dać do stołu - powiedziała, po czym zwróciła się do Heather:
- Wiesz, niezbyt ładnie powitałaś swojego tatusia.
Heather pochyliła główkę i nie odezwała się.
- Pójdę umyć ręce - mruknął Jake.
Kiedy wrócił i wszyscy troje siedzieli już przy stole, po
wiedział:
- Jesteś wspaniała, Ashley. I dziękuję ci za tę pyszną
kolacjÄ™.
- Przygotowała ją April, a ja tylko wsadziłam naczynie
do pieca. April powiedziała, że zrobiła większą porcję, bo
jutro jest niedziela, jej wolny dzień. Wystarczy wam na ju-
PRZEZNACZENI SOBIE
73
trzejszą kolację. Przed wyjazdem do domu włożę resztę do
lodówki.
Heather spojrzała na nią z przerażeniem w oczach.
- Ashley, proszę cię, nie wyjeżdżaj. Nie zostawiaj mnie.
- Muszę, kochanie - uśmiechnęła się do niej Ashley.
To nie jest mój dom. Ja mam swoje własne małe mieszkanko
w mieście. Może kiedyś odwiedzisz mnie tam, razem z ta-
tusiem. Chciałabyś?
Heather siedziała bez słowa, wpatrzona w nią, z buzią
wykrzywioną w podkówkę.
- Kiedy zjesz, wykąpię cię jeszcze i ułożę do snu, jeśli
zechcesz. Zgoda?
Heather pokręciła przecząco głową, a po jej policzkach
spłynęły łzy.
- Proszę cię, nie wyjeżdżaj, Ashley - szepnęła drżącym
głosem. - Będę grzeczna, obiecuję. Tylko mnie nie opusz
czaj...
Jake'owi serce stanęło w gardle. Było dla niego oczy
wiste, że Ashley i Heather bardzo się do siebie zbliżyły.
- Zobaczysz, że będzie ci tu bardzo dobrze z tatusiem
- powiedziała Ashley, biorąc dziewczynkę za rękę. - Kiedy
ja byłam mała, twój tatuś, który wtedy był już dużym chło
pcem, zabierał mnie na konne przejażdżki. Na ranczu dzieje
się mnóstwo ciekawych rzeczy, można oglądać konie, krowy
i kozy...
Heather jednak przytuliła policzek do dłoni Ashley i szep
nęła przez łzy:
- Chcę zostać z tobą.
Ashley spojrzała prosząco na Jake'a. Powinien coś po
wiedzieć, ale co?
74 ANNETTE BROADRICK
- Heather, kochanie, posłuchaj mnie, skarbie - odezwał
siÄ™, kucajÄ…c przed niÄ….
Gdy Ashley otarła małej łzy z policzków, Heather pod
niosła główkę. W jej niebieskich oczach widać było roz
pacz. Jake poczuł się jak potwór.
- Chcę do mamusi - chlipnęła Heather.
Gdyby tylko Tiffany tu była, z radością by ją udusił.
Biedna mała. Jak jej wyjaśnić, co się właściwie wydarzyło,
i zarazem nie sprawić, by poczuła się jeszcze bardziej opu
szczona?
- Mam nadzieję, że nie boisz się zostać tu ze mną - mruk
nął niepewnie. - Obiecuję, że będę się tobą dobrze opiekował,
zobaczysz - dodał z większym już optymizmem.
Dziewczynka zaszlochała, słysząc te słowa. Ashley nie
nadążała z ocieraniem jej łez.
- Chcę do prababci - wyjąkała.
- Złotko, ale ona jest teraz bardzo chora, pamiętasz?
- Kiedy przyjedzie po mnie mamusia?
- Widzisz, twoja mamusia wyjechała na długie wakacje
- zaczął Jake, który nie miał pojęcia, jak wyjaśnić niespełna
czteroletniej dziewczynce, dlaczego teraz ma siÄ™ niÄ… zajmo
wać jej tatuś.
- Ja też chcę wyjechać na długie wakacje - szepnęła
Heather, z główką zwieszoną nad talerzem.
Jake'owi pękało z bólu serce, ale nie wiedział, jak ją
pocieszyć.
- Wiesz, mam pewien pomysł - odezwała się wesoło
Ashley, nie patrząc na Jake'a. - Może jeszcze dziś zosta
Å‚abym u was na noc, jutro nie idÄ™ do pracy. Po twojej kÄ…pieli
mogłabym ci poczytać na dobranoc. Co ty o tym myślisz?
PRZEZNACZENI SOBIE
75
Oboje wstrzymali oddech i przyglÄ…dali siÄ™ z niepokojem
zaczerwienionej i zalanej łzami buzi Heather, która w końcu
kiwnęła głową.
- Jeśli o mnie chodzi - powiedział Jake - to Ashley
może tu zostać na wszystkie noce. - Miał nadzieję, że Ash
ley rozumie, jak bardzo czuje siÄ™ bezradny i potrzebuje jej
pomocy.
Ashley zarumieniła się po same uszy.
No tak, co też ona sobie o mnie pomyślała, westchnął
Jake. Jak tu naprawić tę niezręczność?
Ona jednak odezwała się pierwsza. Sięgnęła po szklankę
soku, upiła spory łyk i powiedziała:
- Może zajmijmy się po prostu tą jedną nocą, a o innych
sprawach pogadamy pózniej?
Miała oczywiście rację. Powinni ze sobą porozmawiać
o tym, co dalej robić, kiedy Heather będzie już spała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]