[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poczuć jej ciepło i zapach perfum. Chłonął jej
bliskość całym sobą.
- W nocy ze środy na czwartek nie mogłem
usnąć. TrzymaÅ‚em ciÄ™ uÅ›pionÄ… w ramionach i myÅ›­
lałem. Bez końca, aż do trzeciej w nocy. Wtedy
doszedłem do wniosku, że muszę pojechać do
Toby'ego.
- CzytaÅ‚am kartkÄ™ - wtrÄ…ciÅ‚a Gabriella lodowa­
tym tonem.
- Dopiero w samolocie do Los Angeles uświa-
138 CAROLE MORTIMER
domiÅ‚em sobie, że nie wyjaÅ›niÅ‚em celu mojej wi­
zyty w Stanach. Dlatego gdy tylko wylÄ…dowaliÅ›­
my, zaczÄ…Å‚em do ciebie telefonować. Postanowi­
łem ostrzec ciotecznego braciszka, że jeśli jeszcze
raz ośmieli się do ciebie zbliżyć, powybijam mu
wszystkie zęby. Wystarczyło jedno zdanie, żeby
zdecydował pozostać w Ameryce na zawsze.
- ChwileczkÄ™ - przerwaÅ‚a Gabriella. - Dlacze­
go mu groziłeś?
- Ponieważ ten łajdak napastował cię przed
czterema miesiącami - wyrzucił z siebie Rufus,
zaciskając pięści.
- Jak to możliwe, że nagle mi uwierzyłeś?
- Przekonałaś mnie bez słów. Twierdziłaś, że
mnie nienawidzisz, a jednak nigdy nie patrzyłaś na
ninie z takim obrzydzeniem jak na Toby'ego.
Oddawałaś pocałunki i pieszczoty, a w środę sama
do mnie przyszłaś. Wtedy zobaczyłem różnicę.
Gdybyś czuła do mnie taką odrazę jak do niego, nie
pozwoliłabyś mi się zbliżyć na krok. Toby miał
szczęście, że trafił na tatę. Gdyby spróbował cię
dotknąć przy mnie, nie miałbym dla niego litości.
- MyÅ›laÅ‚am, że nadal podejrzewasz, że intry­
gujÄ™ za twoimi plecami.
- Nie. NapisaÅ‚em:  Kochana Gabriello" i pod­
pisałem  Twój Rufus", ponieważ jestem twój.
Cały. Na zawsze. Kocham cię.
- Więc dlaczego chcesz rozwodu?
- Ja?!
- A kto? Brewster poinformował mnie, że pan
POPOAUDNIE NA MAJORCE
139
Gresham kazaÅ‚ mu przygotować pozew rozwo­
dowy.
- ChwileczkÄ™. Czy wyjaÅ›niÅ‚, który pan Gre­
sham?
- Nie pytałam. To przecież oczywiste. James
nie żyje.
- Ale przed śmiercią wydał dyspozycje. Nie
pytaj dlaczego, bo nie wiem. Grunt, że nie zamie­
rzam się z tobą rozwodzić ani teraz, ani za pięć
miesięcy - oświadczył Rufus z całą mocą, ujmując
jej dłonie w swoje.
Gabriella zaniemówiła z wrażenia. Z początku
nie potrafiła ocenić, czy Rufus mówi prawdę. Po
namyśle doszła jednak do wniosku, że nie ma
powodujej okłamywać. Wystarczył przecież jeden
telefon do notariusza, by sprawdzić, jak sprawy
stoją. Zerknęła niepewnie na Rufusa.
- A czego chcesz? - spytała niemal szeptem.
Rufus wziął głęboki oddech, uścisnął mocniej
jej dłonie, w pełni świadomy, że najdrobniejszy
błąd może odebrać mu szansę, od której zależała
cała jego przyszłość.
- Ciebie - odpowiedział miękko. - Kocham
cię, Gabriello. Chcę pozostać przy tobie z własnej,
nieprzymuszonej woli do końca moich dni. Jeśli
nie puścisz w niepamięć urazów z przeszłości,
bÄ™dÄ™ ciÄ™ Å›cigaÅ‚ po Å›wiecie, dokÄ…dkolwiek pój­
dziesz, póki do mnie nie wrócisz, choćby z litości.
- Ja miaÅ‚abym siÄ™ nad tobÄ… litować? - zachicho­
tała Gabriella. - Nad najsilniejszym, najbardziej
CAROLE MORTIMER
140
praktycznym i stanowczym człowiekiem, jakiego
w życiu znałam?
- Bez ciebie słabnę, tracę zdolność logicznego
myÅ›lenia i pewność siebie. PrawdÄ™ mówiÄ…c, zys­
kałem ją dopiero w dniu naszego ślubu. Wtedy
poczuÅ‚em, że odnalazÅ‚em brakujÄ…cÄ… czÄ…stkÄ™ same­
go siebie. - Przerwał, zamknął oczy, przez chwilę
ponownie przeżywał w wyobrazni najpiękniejsze
chwile. - Bez ciebie jestem niekompletny, rozbity
i nieszczęśliwy. Tamtego popołudnia zostałem
twoim niewolnikiem, choć nie chciaÅ‚em ciÄ™ poko­
chać. Pózniej ze wszystkich siÅ‚ walczyÅ‚em o odzys­
kanie wolności, ale przegrałem.
- Tamtego popołudnia ja również doznałam
spełnienia, zarówno fizycznego, jak i duchowego.
OddaÅ‚am ci dziewictwo, Rufusie. Dlatego uciek­
łam, gdy wyszedłeś do łazienki. Nie zniosłabym
twoich drwin.
Rufus zacisnął powieki, dręczony wyrzutami
sumienia. Przeklinał własną głupotę. Przez cały
czas uważał Gabrielle za wyrafinowaną uwodzi-
cielkÄ™.
- Skonsumowałeś małżeństwo w mieszkaniu,
w którym przyjmujesz kochanki - dodała oskar-
życielskim tonem.
- Nieprawda. Sama doszÅ‚aÅ› do bÅ‚Ä™dnego wnio­
sku. NocujÄ™ tam sam, kiedy zostajÄ™ w pracy do
póznych godzin wieczornych. Nie wyprowadza­
łem cię jednak z błędu, żeby cię do siebie zrazić.
Nie chciałem cię kochać. Spróbuj zrozumieć mój
POPOAUDNIE NA MAJORCE
141
punkt widzenia. Angela wyszła za mnie wyłącznie
dla korzyści wynikających z podziału majątku po
rozwodzie. Tata wspierał finansowo twoją mamę
jeszcze przed ślubem. Ty kokietowałaś mnie na
Majorce...
- Bo cię kochałam do szaleństwa i pragnęłam
wzajemności!
- O Boże! - jęknął. - Teraz, kiedy i on ją
pokochał i bał się utracić, dotarło do niego, jak
wielką krzywdę jej wyrządził. Na myśl o tym, co
przez niego wycierpiała, pobladł z przerażenia.
- A ja cię posądzałem o wyrachowanie i chciwość!
Po rozwodzie z Angelą straciłem wiarę w ludzi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl