[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie mam piżamy  oznajmił rozbawiony.
 No to włóż ubranie!  Wystarczyło już, że przez parę godzin nie miał koszuli. Teraz był praktycznie nagi i pod
wpływem naturalnego zagrożenia dostała gęsiej skórki, jakby oblazły ją mrówki.
 Nie sypiam w ciuchach. Nie musisz się obawiać o swoją cnotę, o ile ją masz, bo jej nie zagrażam, więc przestań się
zachowywać jak wiktoriańska dziewica.
 Jeżeli można mówić o czyjejś cnocie, to tylko o mojej, biorąc pod uwagę, kto tu jest porywaczem  wypaliła.
 Tak, tak. Dalej, pospiesz się i wytrzyj sobie ślinę z warg. Jestem padnięty.
Jenner spojrzała w lustro i zobaczyła, że na wargach ma ciągle pianę z pasty do zębów. Zawstydzona szybko wypłukała usta,
wypluła zawartość i wytarła wargi, po czym znów wróciła do sprzeczki.
 To przynajmniej włóż spodnie. Nie będę musiała zasłaniać oczu, jak przypadkiem wypadnie ci twój mały klejnot z
majtek.
 Ty i twoje oczy przeżyjecie niezależnie od tego, co się stanie z moim klejnotem.  Ton jego głosu był stanowczy i
kategoryczny. Oczy mu na chwilę rozbłysły, ale nie wiedziała, czy ma się ochotę roześmiać, czy jej przyłożyć.
Chwycił ją za rękę i wyciągnął z łazienki. Kiedy się przebierała, on nie tylko zdążył zdjąć spodnie, ale wyłączył wszystkie
światła w apartamencie poza nocnymi lampkami i pościelił łóżko. Poczuła ból w całym ciele na widok gładkiej białej pościeli.
Gdyby tylko nie było jego, piszczałaby z radości na myśl o tym, że się położy.
 Kładz się  nakazał, popychając ją w stronę drugiego końca łóżka, z dala od drzwi prowadzących do salonu. Była zbyt
zmęczona, żeby dalej się kłócić. Duch się jeszcze rwał do walki, ale ciało mówiło, że jeżeli szybko się nie położy, padnie tak, jak
stoi. Bez słowa wczołgała się pod kołdrę i naciągnęła ją na siebie. Wyłączył lampkę po jej stronie, przeszedł na drugą stronę łóżka i
położył się obok niej.
Oczy jej się już zamykały, ale jeszcze usiłowała posłać mu gniewne spojrzenie. Otworzyły się w jednej chwili, kiedy jego
palce zacisnęły się na jej dłoniach. Zimny metal zatrzasnął się na jej prawym nadgarstku, a pózniej spokojnie zapiął drugą obręcz
kajdanek na swojej lewej ręce, a prawą wyciągnął, żeby zgasić światło.
Zalała ich ciemność. Jenner wpatrywała się w sufit z przerażeniem. Niech go szlag, spiął ją z sobą kajdankami! I co teraz?
Rozdział 14
Była bardzo zmęczona, ale nie spała dobrze. Niewygodnie się śpi przykutym do kogoś kajdankami, zwłaszcza gdy ten ktoś
jest cięższy o jakieś pięćdziesiąt kilogramów i szarpie, gdy się przekręca na drugi bok. Kiedy ona się przekręcała, nic takiego się nie
działo, zapewne z powodu tych pięćdziesięciu kilogramów różnicy. Nie była w stanie nim poruszyć.
Zapadła w niespokojną drzemkę, podczas której odpływała w niebyt i powracała na jawę. Parę razy w półśnie wydawało jej
64
się, że znowu jest w barze, nie wie jeszcze, kim on jest, ale czuje ciepło jego ciała, gdy się nad nią pochyla, i w dole brzucha, wraz z
pierwszym spojrzeniem w intensywnie niebieskie oczy, rodzi się napięcie. Od dłuższego czasu nie pozwalała się zbliżyć do siebie
żadnemu mężczyznie, lecz jego niski, łagodny głos i spojrzenie miały w sobie coś, co ją kusiło.
Zwiadomość tej pokusy zdenerwowała ją na tyle, że się obudziła. Przez kilka minut bez ruchu wpatrywała się w sufit. On
leżał zaledwie kilka centymetrów od niej i czuła ciepło jego ciała. Niechętnie musiała przyznać, że to ciepło jest miłe. Kołdra i
narzuta się zsunęły. Podejrzana o ściągnięcie kołdry może być chyba tylko jedna osoba? W jej świecie kołdry były po to, żeby się
nimi przykrywać, a nie je zrzucać. Wprawdzie miała na sobie piżamę i otulała się poszewką, ale było jej zimno. Przede wszystkim
dlatego, że góra od piżamy nie osłaniała jej ramion.
Zrezygnowana w półśnie, próbowała naciągnąć poszwę wyżej, pod szyję, ale ani drgnęła. Rozdrażnienie obudziło ją do
reszty. Odwróciła głowę, żeby posłać mu gniewne spojrzenie, chociaż na niewiele się to zdało, bo w pokoju było zupełnie ciemno.
Leżała na plecach. Jej prawa ręka unosiła się i opadała, a dłoń znajdowała się niemal pod jego brodą, przy lewej ręce, i
wędrowała tam, gdzie przesuwała się jego ręka, czy tego chciała, czy nie. Złościło ją to, że czuła na dłoni jego ciepły oddech.
Przez kolejną chwilę usiłowała rozeznać się w sytuacji. Ciężkie kotary nie wpuszczały światła z zewnątrz; w sypialni
panowała zupełna ciemność. Jedynie nieco jaśniejsza plama po prawej stronie wskazywała, gdzie znajdują się otwarte drzwi do
salonu. Cael oddychał równo i głęboko. Zpi w najlepsze. Po tym wszystkim, przez co kazał jej przejść, za jawną niesprawiedliwość
uznała to, że on sobie śpi, a ona przez niego nie może zasnąć. Chociaż właściwie lepiej, że on śpi.
Cholera jasna, od wykręconej ręki bolało ją ramię. Przewróciła się lekko na prawy bok, żeby złagodzić napięcie, nie
przysuwając się bardziej do niego, ale przez to poszwa zsunęła się jeszcze niżej. Prawą ręką nie mogła jej podciągnąć, więc
niezdarnie pomacała lewą, ale znajdowała się pod złym kątem i potrzebowałaby dodatkowego stawu, żeby chwycić poszwę.
Możliwości są dwie: albo go obudzi, albo zamarznie.
To przez niego jest jej zimno. To przez niego boli ją ramię. A dopóki on śpi, nie musi się go bać i zachowywać ostrożność.
Nienawidziła strachu, ale teraz się bała. Bała się o siebie i o Sydney, bo nie potrafiła przewidzieć, co będzie dalej. Może
gdyby wiedziała, byłaby jeszcze bardziej przerażona. To, że zrobi wszystko, co jej każą  cokolwiek to będzie  nie znaczy wcale, że
obie zostaną w końcu wypuszczone całe i zdrowe. Musieliby być skończonymi idiotami, żeby je uwolnić, a jak do tej pory nikt z
tych ludzi nie wydał jej się idiotą.
Gdyby wiedziała, czego chcą, może umiałaby się z nimi targować. Nie chodzi im o pieniądze. Obie są bogate. Gdyby chcieli
pieniędzy, nie byłaby im potrzebna  wystarczyłoby, żeby porwali Syd i zażądali okupu. Owszem, mając ją, mogliby liczyć na
podwójną stawkę, ale ona nie ma rodziny, którą mogliby szantażować, żądając forsy. Nie wiedziała, gdzie jest Jerry, nie dał znaku
życia przez siedem lat, odkąd ukradł jej dwadzieścia siedem tysięcy dolarów, i nawet gdyby było go stać na to, żeby zapłacić okup...
mogła tylko życzyć im powodzenia. Wątpiła, że dałby za jej życie choć sto dolców.
Podejrzewała, że nie chodzi o pieniądze, zwłaszcza po tym, co zobaczyła dziś wieczorem, kiedy Cael przyszedł z nią do
kajuty. Wywiercił dziurę w ścianie, przeciągnął przez nią druty, sprawdził monitor i jakiś sprzęt do nagrywania. Kiedy pracował, nie
zwracał na nią najmniejszej uwagi, chociaż cały czas gadała. Był całkowicie skupiony na tym, co robił, i bardzo się musiała wysilać,
żeby go rozdrażnić.
Widocznie są szpiegami. Nie wiedziała, jakimi  zwykłymi czy przemysłowymi, ale była pewna, że Cael szpieguje.
Pod wpływem niepokoju poczuła łomotanie w skroniach. To wszystko wyglądało jak żywcem wzięte z Jamesa Bonda, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl