[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cicho.
 Och, więc myślisz?  odpowiedziała równie ci-
cho.  Nie doszłoby do tego, gdybyś pomyślał o kon-
sekwencjach tej wizyty!
Uśmiechnął się niewesoło.
 Jeśli chodzi ci o to, że przyszedłem cię uwieść...
 Chyba żartujesz  przerwała z oburzeniem.
 Molly?  Sam wydawał się naprawdę przejęty.
 Wszystko w porządku  zawołała głośniej; pode-
szła i lekko uchyliła drzwi, by brat nie mógł zajrzeć do
wnętrza.  Wszystko w porządku. Tylko... zobaczyłam
pająka i...
 A wszyscy wiemy, jak je lubisz  zażartował
38 CAROLE MORTIMER
i zaofiarował się natychmiast:  Zaraz się z nim
rozprawię.
 Nie, dam sobie radę  zapewniła, nie ruszając się
z miejsca.  Widzisz...
 Rzecz w tym  włączył się Gideon, stając obok
niej  że ja też usłyszałem jej krzyk i już wyrzuciłem
bestię za okno.
Molly zamknęła na chwilę oczy, marząc, by wszyst-
ko okazało się jedynie złym snem. Lecz to nie był
koszmar; z koszmaru można się obudzić! Otwarła
oczy i przekonała się, że Sam przygląda się jej z namy-
słem zielonymi oczyma. Po tym, co mówił wcześniej
o planach Crys, nietrudno było odgadnąć, co sobie
myśli  ani czyja to wina.
 To miło z twojej strony, Gideonie  zwrócił się
do drugiego mężczyzny.
 Gideon słynie z życzliwości.  Molly nie mogła
sobie darować sarkazmu.
Drań nie poznałby życzliwości, choćby się na niego
rzuciła i ugryzła go w nos!
Na Gideonie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
 Skoro wszystko już dobrze, to dobranoc.  Sam
uśmiechnął się z domyślnym błyskiem w oku.
 Sprawdzę, czy nie zostały jeszcze jakieś pająki,
i też będę się zbierał  odezwał się Gideon swobodnie.
Molly uśmiechnęła się z wysiłkiem, kiedy brat
odwrócił się i ruszył do własnej sypialni, a potem
zwróciła się do Gideona:
 Patrz, co narobiłeś!  wybuchnęła zdenerwowa-
na.  Sam nie bardziej wierzy w twoją misję wybawi-
cielską niż ja!
ZWITECZNE SPOTKANIE 39
Zdziwiony wzruszył ramionami.
 Nie? Mnie wydawała się całkiem przekonująca.
Tym bardziej że jak się okazuje, naprawdę nie lubisz
pająków  dodał złośliwie.
Zmrużyła oczy. Całe życie nienawidziła pająków.
Nie miało to żadnego racjonalnego wyjaśnienia i dob-
rze o tym wiedziała, ale mimo to nie była w stanie
pokonać lęku i obrzydzenia.
 Więc co według Sama robię w twoim pokoju?
 ponaglił ją z niewinnym wyrazem twarzy.
 Z pewnością potrafisz to wydedukować sam!
 sapnęła wzburzona.
Gideon uniósł brwi.
 Wszyscy są przekonani, że poznaliśmy się wczo-
raj rano na chrzcinach. Czyżbyś zwykle zapraszała
mężczyzn do swojego pokoju po tak krótkiej zna-
jomości?
 Czy ja...? To ty wparowałeś do mojej sypialni!
 przypomniała mu oburzona.
Wystarczy, że Sam  a teraz z pewnością także Crys
 wie o wizycie Gideona w jej sypialni. Znajdowała się
u kresu wytrzymałości: jeszcze jedna obelga i pobije
tego drania.
 Nigdzie nie wparowałem  odparł spokojnie.
 Po prostu czekałem, aż wrócisz z łazienki.
 Nie miałeś prawa  rzuciła zdesperowana.
 Wspomniałam, że powinniśmy porozmawiać, ale
w tej chwili nie mam do tego nastroju  dodała
z irytacją.
Zapadło krótkie milczenie; Gideon przyglądał się
jej w zamyśleniu.
40 CAROLE MORTIMER
 A do czego masz nastrój?  mruknął w końcu
cicho.
Otwarła szerzej oczy, rozwścieczona oczywistą su-
gestią zawartą w jego słowach.
 Ty arogancki...
 Nie powiedziałbym.
Złapał ją za nadgarstek, zanim zdążyła mu wymie-
rzyć policzek. A potem pochylił się i pocałował ją
prosto w usta.
Molly była tak zaskoczona nieoczekiwanym poca-
łunkiem, że przez parę długich sekund stała jak ska-
mieniała w jego ramionach, pozwalając mu na piesz-
czotę. Pełną wyrachowania pieszczotę...
Ta myśl ją otrzezwiła; powstrzymała przed poku-
są, by odwzajemnić pocałunek. Ku swemu wielkie-
mu zaskoczeniu bowiem, naprawdę miała ochotę to
zrobić.
W którymś momencie w ciągu ostatnich dwudzies-
tu czterech godzin  za skarby świata nie potrafiłaby
powiedzieć w którym  Gideon Webber zaczął jej się
wydawać pociągający!
Nie mogło to być wtedy, kiedy się nad nią znęcał.
Ani kiedy z niej drwił. Mimo wcześniejszego nieuda-
nego romansu nie była przecież masochistką i z pew-
nością świadomie nie pozwoliłaby sobie na fascynację
kimś równie aroganckim i nieznośnym. A jednak
z jakiegoś względu pozwoliła...
I dlatego Gideon musi natychmiast przestać ją
całować!
 Nie!  zaprotestowała stanowczo i zaczęła się
wyrywać z jego uścisku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl