[ Pobierz całość w formacie PDF ]
imponująco, gdy oświadczyła:
Takiego zwyczaju nie było nigdy w tym domu, proszę pani. Starsza pani Barton nigdy nie pozwalała przyjmować
gości w kuchni, chyba \e to był i nasz wolny dzień. Wtedy mo\na było przyjmować gości na miejscu, zamiast
wychodzić, ale tak, w zwyczajne dni& nigdy! A panna Emilia szanuje stare zwyczaje&
Joanna jest bardzo uprzejma dla słu\by i na ogół była przez nią lubiana, z panią Partridge jednak nigdy nie udało się
jej całkowicie przełamać lodów.
36
Nie ma rady, moje dziecko powiedziałem po wyjściu gospodyni z pokoju, kiedy Joanna przyłączyła się do
mnie na werandzie. Twoja wyrozumiałość i sympatia nie zostały przyjęte. Pani Partridge ceni dobre stare zwyczaje i
lubi, \eby wszystko działo się tak, jak przystoi u prawdziwych państwa.
Nigdy nie słyszałam o podobnej tyranii! śeby nie pozwolić słu\bie na wizyty gości& rzekła Joanna. To
wszystko bardzo pięknie, ale jestem pewna, \e nie mogą przecie\ lubić, aby je traktowano jak niewolnice!
Najwidoczniej jednak tak jest powiedziałem.
Przynajmniej takie typy, jak nasza pani Partridge&
Nie mam pojęcia, dlaczego ona mnie nie lubi. Przewa\nie cieszę się przecie\ sympatią.
Zapewne pogardza tobą jako nieodpowiednią panią domu. Nigdy nie przesuwasz ręki po półkach szukając kurzu.
Nie zaglądasz pod dywany, nie pytasz, co się stało z resztą czekoladowego kremu, i nie dysponujesz ładnego,
chlebowego budyniu.
Ojej! jęknęła Joanna. Potem powiedziała ze smutkiem: Dzisiaj mi się wszystko fatalnie nie udaje. Nasza
Aimée gardzi mnÄ…, poniewa\ siÄ™ nie znam na warzywach. Pani Partridge daÅ‚a mi prztyczka w nos za to, \e byÅ‚am za
bardzo ludzka. Pójdę chyba wypłakać się do ogrodu!
Megan ju\ tam jest powiedziałem.
Kilka minut przedtem Megan wyszła do ogrodu i stała bezczynnie na środku trawnika, wyglądając jak zamyślony
ptaszek czekający na po\ywienie Podeszła teraz do nas i powiedziała krótko:
Muszę dzisiaj wracać do domu.
Co takiego? spytałem zaskoczony.
Mówiła dalej, czerwieniąc się, ale z jakąś nerwową determinacją:
Byliście strasznie dobrzy, \e mnie zabraliście, chocia\ boję się, \e sprawiliście sobie tylko kłopot. Ja się tu czułam
świetnie, tylko \e teraz muszę wracać, bo bądz co bądz tam jest mój dom i nie mo\na gdzieś siedzieć wiecznie, więc
najlepiej będzie, jak to zrobię zaraz.
Oboje z Joanną staraliśmy się odwieść ją od tego postanowienia, ona jednak upierała się przy swoim, tak \e
ostatecznie Joanna wyprowadziła wóz, a Megan pobiegła na górę spakować się. Po paru minutach zeszła ze swą małą
walizeczką w ręce.
Jedyną zadowoloną osobą zdawała się być pani Partridge, która niemal uśmiechnęła się. Nigdy nie lubiła Megan.
Po powrocie z gara\u Joanna zastała mnie jeszcze na środku trawnika. Spytała, czy myślę, \e jestem zegarem
słonecznym.
Dlaczego?
Bo stoisz tak, jakbyś był jakimś ogrodowym ornamentem. Tyle \e nie nadaje się do ciebie owo motto o
wskazywaniu tylko szczęśliwych godzin . Wyglądasz jak gradowa chmura!
Bo jestem zÅ‚y. Najpierw Aimée Griffith ( Na Boga! szepnęła Joanna na stronie \ebym nie zapomniaÅ‚a o
tych warzywach!), a potem Megan& Chciałem wziąć ją na spacer na wzgórza.
Przypuszczam, \e w obro\y i na smyczy? rzekła Joanna.
Joanna, oddalając się w kierunku ogrodu warzywnego, powtórzyła głośno i wyraznie: .. Powiedziałam:
Przypuszczam, \e w obro\y i na smyczy? Pan zgubił swego pieska& oto całe twoje zmartwienie&
Muszę przyznać, \e mnie trochę zmartwił nagły wyjazd Megan. Mo\e uznała raptem, \e się z nami bardzo nudzi?
Prawdę mówiąc, nie było to bardzo urozmaicone \ycie dla takiej młodej dziewczyny. W domu będzie miała chłopców i
Elsie Holland.
Słyszałem, \e Joanna wróciła, i szybko wyniosłem się z ogrodu w obawie, by nie zaczęła robić nowych uwag na
temat zegara słonecznego.
Tu\ przed lunchem nadjechał doktor Griffith swoim wozem. Ogrodnik ju\ czekał na niego .z odpowiednią ilością
zieleniny.
Podczas gdy stary Adams ładował warzywa do samochodu, poprosiłem doktora do domu na kieliszek.
Nie chciał zostać na lunchu. Gdy wszedłem do pokoju z butelką sherry, Joanna ju\ była przy robocie . Nie
zdradzała najmniejszego śladu wrogości. Wtulona w róg kanapy po prostu mruczała z zadowolenia jak kot, wypytując
Owena o jego pracę, czy jest zadowolony z tej swojej ogólnej praktyki, czy te\ wolałby się specjalizować w jakimś
kierunku. Jej zdaniem, leczenie ludzi to najbardziej fascynująca rzecz na świecie.
Mo\na myśleć, co się chce o Joannie, ale ka\dy musi przyznać, \e potrafi wspaniale słuchać. A po nasłuchaniu się
tylu wywodów niedoszłych geniuszów o tym, jak są niedoceniani, słuchanie Owena Griffitha było dziecinną zabawką.
Gdy byliśmy przy trzecim kieliszku, Griffith opowiadał jej ju\ o jakiejś tajemniczej reakcji czy zabiegu w tak naukowy
sposób, \e nikt mo\e poza drugim lekarzem nie zrozumiałby ani słowa z jego wywodów.
Joanna jednak miała zupełnie inteligentną minę i była, zda się, głęboko zainteresowana.
Poczułem napad mdłości& Tym razem Joanna ju\ doprawdy trochę przeholowała. Griffith był zbyt porządnym
chłopcem, \eby z nim w ten sposób igrać. Kobiety to są naprawdę szatany!
Potem spojrzałem spod oka na Griffitha, na jego długi, zdecydowany podbródek i ponuro ściągnięte usta i
pomyślałem sobie, \e kto wie, czy Joanna potrafi zrobić z nim, co zechce. A zresztą mę\czyzna nie powinien dać się
kobiecie wystrychnąć na dudka. Je\eli do tego dopuszcza, to sam sobie winien. Wreszcie Joanna powiedziała:
37
Niech pan się namyśli i zostanie u nas na lunchu, doktorze!
Griffith lekko się zaczerwienił i powiedział, \e bardzo chętnie by został, ale w domu czeka na niego siostra.
To zadzwonimy do niej i wytłumaczymy pana powiedziała szybko Joanna, po czym udaliśmy się do holu, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]