[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zywało, \e z silnikiem jachtu coś nie jest w porządku. Podobnie umorusany pojawił się Bro-
dacz. Zapewne obydwu zale\ało na odpłynięciu, skoro mimo gorąca męczyli się w ciasnym i
dusznym pomieszczeniu, gdzie znajdował się silnik.
Rycerze spinningu równie\ chyba zamierzali opuścić to miejsce.
Wprawdzie namioty stały jeszcze, ale obok na trawie le\ały dwa tłumoki, prawdopodobnie
ze zwiniętą pościelą.
Wygląda to na ogólną ucieczkę pomyślałem i wróciłem do przyjaciół.
I zaraz znalezliśmy biwak Ornitologa. Marta odkryła coś w rodzaju ście\ki od brzegu Jeziora
Płaskiego w gęstwinę młodych buków. Ukryty w zieleni liści szałas z gałęzi tak świetnie
zlewał się ze swym otoczeniem, \e trudno go było dostrzec nawet z odległości dziesięciu
kroków. Ornitologa w szałasie nie było.
Umknął powiedział Czarny Franek.
Nic jednak nie wskazywało na ucieczkę. Przeciwnie, byliśmy pewni, \e mieszkaniec szałasu
zaraz wróci, poniewa\ pozostawił swój aparat tlenowy, śpiwór, ogromny wór podró\ny, który
mu kiedyś pomogłem dzwigać. Brakowało tylko gumowej łódeczki i lunety.
On jest na jeziorze stwierdziłem. Ty, Tellu, zaczaisz się na brzegu i dasz nam znać,
gdy będzie się zbli\ał.
Tell, posłuszny rozkazowi, natychmiast pobiegł w stronę jeziora, a ja jeszcze raz uwa\nie ro-
zejrzałem się po szałasie.
Nie widzę tu nic podejrzanego stwierdziłem. Właśnie tak wyobra\ałem sobie wnę-
trze szałasu, w którym mieszka Ornitolog. O, popatrzcie. Tu le\y nawet ksią\ka o ptakach...
Marta wzięła do ręki ksią\kę, przerzuciła stronicę.
To jest Fałszywy Ornitolog stwierdziła ju\ nie wiem po raz który. Właśnie ta
ksią\ka jeszcze bardziej mnie o tym przekonuje. To przecie\ tylko popularna broszurka. Z
tej ksią\ki czerpie on wiadomości, które nam recytował. Prawdziwy ornitolog nie zabierałby
z sobą popularnej ksią\ki o ptakach, bo sam wie o nich znacznie więcej.
Zmęczona upałem Bronka zapragnęła poło\yć się nieco wygodniej i przesunęła nadmuchi-
wany materac Ornitologa.
O Bo\e! A có\ to za cudo! usłyszałem jej zdławiony zachwytem okrzyk.
Zobaczyłem, \e wiesza sobie na szyi wspaniałą kolię z bursztynu.
Le\ała pod materacem wyjaśniła. Ciekawam, gdzie on kupił coś tak pięknego? Jak
myślicie, ten naszyjnik jest z prawdziwego bursztynu?
Wziąłem go do ręki. Szczególnie starannie obejrzałem ogniwa. Nie ulegało wątpliwości: zro-
biono je ze złota, a robota była bardzo stara. Złoto pokrywał jakby nalot, delikatny zresztą,
dający się łatwo usunąć nawet paznokciem.
Ten naszyjnik powiedziałem kilkanaście lat le\ał w jeziorze...
Zapadła taka cisza, \e słyszeliśmy brzęczenie much na słonecznej polance pośród młodych
buków.
ZAKOCCZENIE
Nadbiegł Tell i powiadomił nas, \e zbli\a się Ornitolog. Widział go płynącego gumową łó-
deczką od strony Jeziora Płaskiego. Tell poinformował nas tak\e o odpłynięciu jachtu
Wacka Krawacika.
Czy skryjemy się? zapytała Marta.
A po co? Musimy przecie\ z nim porozmawiać. Nie domyśla się chyba, \e znalezliśmy
bursztynową kolię odpowiedziałem. Powitamy go uprzejmie i otoczymy ze wszystkich
stron.
Marta westchnęła z ubolewaniem:
Mogliśmy ju\ dawno nakryć tego ptaszka od ptaszków. Ale panu wydawał się on sympa-
tyczny.
Nic nie powiedziałem. Usiedliśmy półkolem, tworząc wolne przejście od ście\ki do szałasu.
Ornitolog powinien był wejść między nas.
Tell nie mógł usiedzieć na miejscu. A\ podrywała go niecierpliwość.
Z panem, panie Tomaszu rzekł zawsze coś się musi zdarzyć. Za chwilę sprytny
przestępca wpadnie w nasze ręce. Jak w telewizyjnej Kobrze .
Bronka uśmiechnęła się do mnie.
Obiecywał mi pan przygodę i prze\yłam ju\ kilka pięknych przygód. Nigdy nie za-
pomnę, jak ścigaliśmy samochód Krawacika i jak potem on nas gonił. A teraz? Co się teraz
przydarzy?
Czarny Franek zaczai mieć wątpliwości.
Bursztynowy naszyjnik? Mo\e on go kupił dla \ony albo narzeczonej? Są sklepy na Wy-
brze\u, gdzie mo\na kupić bursztynowe naszyjniki.
Tak zgodziłem się. Ale czy zwróciłeś uwagę na łańcuch, który spaja bursztyny?
Muzeum w E. posiadało wielką kolekcję bursztynu sambijskiego. Znajdowała się tam cenna
bi\uteria zrobiona z bursztynu oprawionego w złoto. Osobną część kolekcji stanowiły arty-
styczne wyroby, miniaturki zamków, dawnych statków. Czy widzieliście wystawę bursztynu
zorganizowaną w zamku malborskim? Wiele okazów do tej wystawy musieliśmy wypo\yczać
z zagranicy. Gdybyśmy posiadali kolekcję muzeum w E., nie byłoby to potrzebne.
A czy ta kolekcja była du\a? zainteresował się Czarny Franek. Mo\e Fałszywy
Ornitolog nie zdołał wydobyć z wody zawartości całej cię\arówki.
Ja te\ tak sądzę powiedziałem. W cię\arówce wywo\ono wiele ró\nych przed-
miotów muzealnych; bursztynowa kolekcja stanowiła tylko część całego ładunku. Ale nawet
jeśli ukradł z niej tylko okruch zawartości, choćby część zbioru kolii i naszyjników bursz-
tynowych oprawnych w złoto i drogie kamienie, to i tak ju\ zdobył wielki skarb.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]