[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z paru zdań, ponieważ kapitulacja miała być bezwarunkowa.
Od chwili złożenia podpisów Tahnijczycy całkowicie zdawali się na łaskę Wiecznego
Imperatora.
Pergamin leżał na niewielkim, pokrytym płótnem blacie. Za stołem siedział Mahoney,
pełnomocnik imperatora i od tej chwili gubernator niegdysiejszych Zwiatów Tahnu. Stół i krzesło
były jedynymi meblami ustawionymi w obszernej sali bankietowej  Normandie .
To tutaj właśnie zdarzył się ów incydent, który wojnę rozpoczął. Przy zastawionych ławach
zasiadła wówczas śmietanka tahnijskiej dyplomacji. Też mieli podpisać dokument, ale inny,
deklarację pokoju. Imperator również był obecny. Ale skończyło się morderstwem. Obie strony
zostały zdradzone.
Tym razem imperator nawet się nie pokazał. Zrobił to świadomie, aby znieważyć
Tahnijczyków. Mahoney czekał w towarzystwie swych dwóch adiutantów i wyprężonych pod
ścianami najwyższych oficerów floty oraz armii.
W drugim końcu, za kurtyną, pracowała ekipa reporterów, nagrywająca wszystko na potrzeby
imperialnych sieci informacyjnych.
Główne drzwi otworzyły się z sykiem, wpuszczając pułkownika Pasteura. Tylko on jeden
przetrwał z całej Wielkiej Rady Tahnu. Za chwilę zmieni status. Odtąd będzie obywatelem
Pasteurem. Imperator postanowił, że wraz z podpisaniem kapitulacji unieważni wszystkie
tahnijskie tytuły i godności.
Pastour ruszył powoli przez całą wielką salę. Za nim podążało dwóch przybocznych. Jeden w
sponiewieranym polowym mundurze oficera. Drugi nosił uniform pocztowca. Byli to najwyżsi
rangą oficjele, jakich udało się odnalezć. Sam Pastour, zgodnie z życzeniem imperatora, miał na
sobie cywilny strój.
Stanął przy stole. Zgromadzeni zamarli, jedynie Mahoney uniósł głowę i dwoje płonących
oczu pod krzaczastymi brwiami. Pastour zawahał się, niepewny, co właściwie powinien uczynić.
Pomyślał o tych milionach Tahnijczyków, którzy obserwują go teraz na olbrzymich ekranach
ustawionych przez imperialne służby we wszystkich większych miastach. Wiedział, że cały naród
zostanie upokorzony w jego osobie. Ale jak wielkie będzie to poniżenie?
Mahoney podsunął mu dokument.
- Podpisuj! - warknął.
Pastour sięgnął po pióro i nakreślił swoje nazwisko. Mahoney złożył podpis poniżej i wręczył
deklarację jednemu ze swoich adiutantów. Potem spojrzał na Pasteura oczami pełnymi nienawiści.
Dziwne, ale Pastour nagle się uspokoił. To znał. To rozumiał.
- Wszystko - powiedział Mahoney.
W absolutnej ciszy obywatel Pastour odwrócił się i wyszedł.
Admirał Sten krążył po korytarzu. Z głośników na obu końcach galerii dobiegał głos
komentatora analizującego wydarzenia ostatnich minut. Sten zerknął na drzwi kabiny imperatora.
W każdej chwili mógł zostać wezwany. Był jedną z niewielu osób wiedzących na pewno, że
imperator jest na pokładzie  Normandie .
- Powiedział, że to jego sztuka - wyjaśnił wcześniej Mahoney - i że ma zamiar zająć miejsce w
pierwszym rzędzie. Nawet, jeśli przyjdzie mu się fatygować osobiście.
Sten rozumiał to w pełni, podobnie jak podziwiał decyzję władcy, by nie pchać się na salę.
Sten na miejscu Jego Wysokości cisnąłby protokół i radośnie ruszył pognębić przeciwnika. Ale nie
o tym teraz myślał.
W głowie huczało mu od pytań. Najważniejsze dotyczyło przyszłości. Co szef dla niego
wymyślił? Dość miał zabijania, manipulacji. Dość miał wykonywania rozkazów, posyłania
przyjaciół na śmierć. Po raz pierwszy założył swój nowy mundur admirała i już zapragnął go
zerwać. Marzyło mu się życie nijak nie związane z wojskiem. Nie wiedział wprawdzie, czy zdoła
wytrzymać jako cywil, ale co szkodzi spróbować...
St. Clair i L n, zajęły się sprzedażą klubu  K ton . Mógłby się do nich przyłączyć. Ruszyć
przez kosmos... Chociaż... cholera. Z tym balastem fortuny, w jaką wyposażyła go Ida, mógłby
wyściełać banknotami wszystkie ulice, a co dopiero kluby nocne... Może przemysł rozrywkowy?
Nie. Nie przyjmie się. Może by porozmawiać z Kilgourem? Założyliby mały zespół i ruszyli gdzieś
na peryferie galaktyki. Dzielni pionierzy i Indianie. Ciekawe, kto teraz robi za Indian?
Doszedł właśnie do marzeń o życiu rodzinnym i rozważań, która z kobiet stanęłaby u jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl