[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pięknych, kunsztownie ozdobionych sarkofagów, ukrytych w komorach, których ściany pełne
były inskrypcji wyrytych ku czci Apisa. Sarkofagi te, mister Drum, reprezentują taką jakość,
że możemy wątpić, iż zostały wykonane narzędziami pochodzącymi z tamtych czasów.
Archeolodzy byli całkowicie pewni, że wreszcie odnalezli mumie wołów. Sarkofagi otwarto z
najwyższą ostrożnością, i jakież było ich rozczarowanie, gdy okazało się, że są zupełnie
puste. Wszystkie były puste! Ani śladu wołu. To znaczy były niemalże puste. Na samym dnie,
w rogu, odnaleziono niewielką grudkę lepkiej masy, która na pierwszy rzut oka przypominała
miękki
asfalt. Okazało się, że te grudki, które znajdowały się we wszystkich sarkofagach, zawierają
materiał organiczny, tak zwany bitumen. Tak wyglądała sytuacja, gdy zostałem wezwany.
Poproszono mnie o opinię, jeśli chodzi o skład biochemiczny i cząsteczki organiczne zawarte
w znalezisku. Zabrałem te grudki bitumenu do mojego laboratorium i po kilku miesiącach
mogłem orzec, że składały się one z tkanek zwierzęcych sprzed około czterech tysięcy lat,
tkanek różnych zwierząt, psów, kotów, ryb, ptaków, a nawet słoni! Archeolodzy poczuli się
usatysfakcjonowani moim raportem, stwierdzili, że grudki bitumenu są pozostałościami po
wielogatunkowej ofierze złożonej Apisowi. Zagadka tych wielkich, pięknych sarkofagów,
które mogłyby pomieścić wołu, nie została ostatecznie rozwiązana. Doktor Benga ponownie
osuszył palce chusteczką. Mówił spokojnie, cały czas wpatrując się we Fredrica. Ten zaś był
zafascynowany opowiadaniem o mumiach, nie miał jednak pojęcia, w jaki sposób miałoby się
to wszystko łączyć z kostnicą w Kairze.
* Pracowałem, mister Drum * lekarz uśmiechnął się nagle niepewnie, jego wzrok nie był już
tak spokojny * nad tymi grudkami bitumenu długo po tym, jak zakończyłem badania zlecone
mi przez archeologów. Analizowałem struktury, molekuły i związki aż do stadium atomu,
rozpuszczałem substancję w przeróżnych płynach, korzystałem ze spektrogramów,
wystawiałem ją na działanie skrajnych temperatur, mieszałem ją i studiowałem na nowo.
Dopiero rok temu udało mi się odkryć ostateczną tajemnicę tego związku. * Zrobił krótką
przerwę, nabrał powietrza, wciąż wpatrując się we Fredrica.
* Tysięczna część grama, mister Drum * wyszeptał Benga. * Tylko tysięczna część grama tej
organicznej materii znalezionej w sarkofagach wołu zawiera cząsteczki niesłychanie wielkiej
liczby organizmów. Nie przesadzę, gdy powiem, że grudka odnaleziona w każdym z
sarkofagów zawiera szczątki wielu milionów przedstawicieli poszczególnych gatunków, tak
zwierząt, jak i ludzi!
Fredricowi Drum zaczynało świtać w głowie. Podniósł się z ławki z otwartymi ustami.
Mohammad z bazaru! Jego fiołkowy proszek! Radosny alchemik, quasi*doktor i sprzedawca
perfum! Dokładnie ta sama teoria! Tym razem jednak wygłaszał ją ekspert, naukowiec.
* Rozumie pan, panie Drum? * Chwycił Fredrica i zmusił go, by znów opadł na ławkę. * Jest
pan w stanie zrozumieć konsekwencje mojego odkrycia? Obsesja mumifikowania, cały ten
wielki przemysł w starożytnym Egipcie, nagle wszystko okazuje się zrozumiałe: ludzie
musieli po prostu przetworzyć ogromną liczbę organizmów na potrzeby konkretnego celu!
* Tak? * Fredric potrząsnął głową, próbując zebrać myśli. * Celu? * Zagadka wydawała się
coraz trudniejsza. Czy to mogło mieć jakiś związek z nim, z morderstwami, kostnicą, jego
statusem jako duplikatu? Kairskie powietrze wydało mu się nagle zimne. Hałas samochodów
gdzieś zniknął, słyszał tylko głos doktora Bengi.
* Cel. Jaki mógłby być cel? Zapomnijmy o tym, że nie mamy pojęcia, absolutnie żadnej
wiedzy o tym, jak od strony technicznej udało im się zgromadzić szczątki tak wielu
organizmów w grudkach o tak niewielkiej objętości, i pomyślmy, jaki mógł być cel?
Zacząłem dokładniej analizować kult Apisa, dokładnie przejrzałem całą dostępną literaturę na
temat staroegipskiej religii. Jeśli chodzi o Apisa, to potężne bóstwo przedstawiano jako wołu;
doszedłem do wniosku, że był on obrazem, symbolem mocy, przerażająco silnej mocy, która
zaczynała działać, jeśli spełnione zostały konkretne warunki. Apis nie był nigdy wołem z krwi
i kości, a raczej czystą i ogromną mocą. Egipcjanie używali symbolu wołu, gdy chcieli się do
niej odwołać, co zresztą zgadza się z resztą ich świętej symboliki.
* Absolutnie może tak być.
* Wyjaśniałoby to puste sarkofagi. A także tak niewiarygodnie skoncentrowany bitumem,
który z pewnością skrywa w sobie ogromną moc; wystarczy pomyśleć o wszystkich
stworzeniach pozbawionych życia, których szczątki wchodziły w skład bryłki. Ale cel? Jak
już mówiłem, przestudiowałem dokładnie religię starożytnych Egipcjan, szczególnie wiele
interesującego materiału odnalazłem w Księdze Zmierci. Zgodnie z niezwykle
skomplikowanymi wierzeniami, życie składa się z dziewięciu podstawowych pierwiastków,
albo też stadiów. Ostatni i najważniejszy pierwiastek nosi nazwę Khu i utożsamiany jest z
samą nieśmiertelnością. Dziewiąty pierwiastek. Osiągnięcie Khu było podstawowym celem
wszystkich Egipcjan.
Fredricowi zrobiło się zimno. Powietrze wypełniło się nagle lodowymi igiełkami, które kłuły
go w skórę. Wiedział, że błędne koło, przerażający lodowy okrąg, po którym cały czas się
poruszał, zostanie teraz przerwane.
* Zacząłem rozumieć, mister Drum, że istnieje związek pomiędzy czołobitnym kultem Apisa,
czyli mocy, a Khu. Klucz do osiągnięcia Khu leżał w Apisie. Apis zaś był małą grudką
złożoną z resztek nieskończenie wielkiej liczby organizmów. Wtedy właśnie rozpocząłem
moje pierwsze eksperymenty. Rozpuściłem małą ilość bitume*nu w mieszance płynów,
upewniwszy się najpierw, że żaden ze składników nie będzie szkodliwy dla żywych
organizmów. Wstrzyknąłem następnie kilka kropli otrzymanego w ten sposób płynu do
układu krwionośnego szczura. Zwierzę nie poniosło żadnej szkody, nie zauważyłem żadnej
zmiany w jego zachowaniu. Byłem rozczarowany brakiem jakiejkolwiek reakcji. Po jakimś
czasie zwierzę zostało skierowane do innego eksperymentu, który w końcowej fazie
doprowadził do jego śmierci. Dwie minuty, mister Drum, dwie minuty po tym, jak martwy
szczur został wrzucony do wiadra na odpady, wrócił do swojej klatki jakby nigdy nic, w
świetnej formie!
Banga zbliżył twarz do twarzy Fredrica, jego oczy pałały żółtym światłem. Fredric siedział
milczący, skurczony w sobie i zmrożony.
* Zakończę moje opowiadanie w kilku słowach, wydaje mi się, że pan rozumie, o co chodzi,
mister Drum. Przeprowadziłem wiele eksperymentów z przeróżnymi zwierzętami, za każdym
razem osiągając ten sam rezultat: gdy ciało umierało, zostawało natychmiast zduplikowane.
Zwierzę zyskiwało nieśmiertelność po wstrzyknięciu określonej dawki bitumenu. Odkryłem
Khu. Rozwiązałem zagadkę preparowania mumii, poszczególnych przedstawicieli gatunków
w milionach, odnalazłem prawdę o Apisie, najprawdziwszej mocy.
* Khielim khu * wyszeptał Fredric. Doktor Benga uśmiechnął się.
* Królestwa ducha i materii stopione w jedno w nieśmiertelności. Khielim khu. Cytat z
Księgi Zmierci. Nie wiem, ile razy szeptałem do pana te słowa, gdy leżał pan nieprzytomny, a
osocze z domieszką bitumenu wtłaczane było do pańskich żył.
Głos doktora Bengi! Słyszał go, gdy leżał nieprzytomny. Przez chwilę panowała cisza. Białe,
drobne płatki jaśminu spadały na ławkę, na której siedzieli.
* A kto * kto o tym wie * co teraz będzie * nie do końca rozumiem * morderstwa? * Nie
mógł opanować głosu, wysławiał się z najwyższym trudem.
* Cztery osoby na całym świecie znają prawdę w wersji, którą pan właśnie usłyszał. Pan,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]