[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A nie dlatego, że mi nie ufałeś?
- Wiedziałem, że dotrzymasz słowa.
- Masz przed sobą długą drogę - szepnęła.
- Ni e szkodzi.
- Możesz przecież zostać.
Potrząsnął głową.
- Będę czekał. Jutro. Teraz wracaj do domu i porządnie
się wyśpij. Należy ci się wypoczynek, miałaś ciężki
wieczór. - Poczekał, aż Brenna zapali silnik. Potem
podszedł do własnego wozu i wsiadł do środka. Kiedy
opuścili parking, każde z nich pojechało swoją drogą.
150 M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA
Mogł am podążać teraz za Ryderem, pomyślałaś
Brenna, widzÄ…c we wstecznym lusterku znikajÄ…ce!
w dali ferrari. Dlaczego mnie na to nie namawiał
Domyśl ał się, że chcę mieć teraz trochę czasu dla
siebie, żeby przemyśleć pewne sprawy.
Sporo problemów, które ostatnio trapiły Brennę
rozwiązało się dziś wieczorem za j ednym zamachem.
Wiedziała j uż, co stanie się z jej karierą, i czego chce
od życia. Wiedziała też, że musi pogodzić się z myślą
związania się na stałe z Ryderem. Ale na to wszystko
potrzebny był czas, mi mo że elementy życiowej
łamigłówki zaczęły nagle idealnie do siebie pasować.
Kiedy tak się stało? usiłowała sobie przypomnieć
Wtedy, gdy na drugim końcu sali ujrzała Rydera.
Przyjechał, by stanąć u jej boku.
Powrotna jazda ciągnęła się w nieskończoność.
Wreszcie oczom zmęczonej Brenny ukazała się boczna
droga, przy której stały dobrze jej znane domki nad
jeziorem. Dojeżdżając na miejsce czuła się teraz tak,
jakby nie jechała na urlop, lecz wracała z utęsknieniem
do prawdziwego domu.
Zahamowała na podjezdzie. Gdy zobaczyła z daleka
Rydera idącego w jej kierunku, zdała sobie sprawę
z tego, j ak bardzo jej na ni m zależy. Wypadła
z samochodu i zaczęła biec szybko w jego kierunku.
- Kochany! Jakie to szczęście, że jestem j uż z tobą!
- zawołała rzucając się w jego ramiona.
Bez wysiłku uniósł ją w górę i przytulił do siebie.
- Byłem pewny, że wrócisz - oświadczył buńczucznie
i przypieczętował te słowa władczymi pocałunkami.
Brenna poddała mu się, wiedząc, że odtąd stanowi
wyłączną własność Rydera, ale że sama równocześnie
bierze tego mężczyznę w swe wyłączne posiadanie.
Kiedy oderwał wreszcie usta od warg dziewczyny,
zobaczył w jej oczach pełne uwielbienie.
M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA
151
- Powzięłaś decyzję, Brenno? - zapytał łagodnie,
Zgadzasz się należeć do mnie?
W odpowiedzi głośno się roześmiała.
- Twój sposób wyrażania się jest okropny i wymaga
niezwłocznej korekty. %7łyjemy przecież w czasach
równouprawnienia. Wróci łam tutaj tylko i wyłącznie
z jednego, bezsensownego i sentymentalnego powodu.
Bo zakochałam się w tobie. - Powiedziawszy to
Brenna szybko przyłożyła dł oń do warg Rydera.
- Wi em, że dla ciebie te słowa niewiele znaczą. Ale
pewnego dnia udowodnię ci, że jest to idealny sposób
wyrażania twych uczuć w stosunku do mnie - dodała
z czułością w głosie.
Ucałował palce, które Brenna położyła na jego
wargach.
- Nigdy nie twierdziłem, że miłość jest głupia
i sentymentalna. Mówi łem jedynie, że czytelnicy moich
książek pewnie tak uważają. W rozmowach z tobą
unikałem tego słowa przede wszystkim dlatego, że
uznałem cię za racjonalistkę. Przed panią profesor od
filozofii należaÅ‚o roztaczać argumenty logiczne i prze­
mawiać do jej poczucia prawości i osobistej godności.
A w miłości nie ma logiki.
- Ale za to są w niej prawość i uczciwość.
- Tak. - Ryder wsunął dłonie we włosy Brermy
i wyciÄ…gnÄ…Å‚ z nich grzebienie. - Od pierwszej chwili
pragnąłem cię mieć. Szybko jednak zdałem sobie
sprawę z tego, że moje uczucia w stosunku do ciebie
wykraczajÄ… poza fizyczne pożądanie. JesteÅ› mi po­
trzebna. Stałaś się częścią mojej osoby, bardzo ważną
częściÄ… Uczucie, które do ciebie żywiÄ™, mam przemoż­
ną ochotę nazwać miłością. Kocham cię.
- Ja ciebie też, Ryderze. Ja też.
Przyciągnął Brennę do siebie. Głaskał jej ramiona
i plecy z tak ogromnym przejęciem, jakby jeszcze nie
wierzył, że całkowicie go zaakceptowała.
152 M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA
- Jesteśmy nad jeziorem Tahoe, od strony Nevady
- szepnął. - A więc? - Uśmiechnęła się, szczęśliwa
w jego silnych ramionach.
- A więc możemy pobrać się jeszcze dzisiaj.
Podniosła wzrok.
- Chcesz, Ryderze?
- Tak. ChcÄ™. Odczuwam bardzo prymitywnÄ… po­
trzebÄ™ przywiÄ…zania ciÄ™ do siebie natychmiast, na
wszelkie możliwe sposoby.
Brenna potrząsnęła głową, a w jej bursztynowych
oczach zapaliły się wesołe ogniki.
- I co mam z tobą zrobić? Jesteś niepoprawny!
- Przestań kpić sobie z tego, że zachowuję się j ak
neandertalczyk, i szybko powiedz, że wyjdziesz za
mnie - powiedziaÅ‚ Ryder szorstkim gÅ‚osem, przyciÄ…­
gając głowę Brenny do swego ramienia.
- Dobrze - odrzekła posłusznie.
- Czy zgadzasz się tylko dlatego, że chcesz ze mnie
wyplenić antyfeminizm?
- Oczywiście, że tak. Jak zgadłeś? Skąd wiesz, że
nigdy nie potrafiłam oprzeć się wyzwaniom?
Poczuła nagle, że ramiona Rydera zadrgały ze
śmiechu. Objęła go za szyję.
- Kocham cię bardzo, Przez cały czas powtarzałam,
że jesteś zupełnie nieodpowiednim mężczyzną. Robiłam
to chyba tylko dlatego, że bałam się uprzytomnić
sobie, j ak bardzo jesteÅ› dla mnie stworzony.
- Mi mo mojej przeszłości? I braku wykształcenia?
- Twoja przeszłość mnie nie interesuje. Liczy się
tylko to, co przed nami.
- A twoja przyszłość, Brenno? Czy wiesz j uż, czego
chcesz od życia?
- Na razie wiem, że chcę ciebie. A co do reszty...
potem coś się postanowi. Od kiedy moja pamięć
sięga, zawsze trzymałam się wąskiej i prostej ścieżki
akademickiego życia. Ni e jest to zła droga i być może
M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA
153
pewnego dnia jeszcze na nią powrócę. Teraz jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl