[ Pobierz całość w formacie PDF ]

intensywnym pragnieniem niedopuszczenia wdowy po ojcu do różanego
ogrodu matki. Dotarła do drzwi akurat w momencie, kiedy Rebekka odsu-
nąwszy na bok Klarę, przekroczyła próg. Wyglądała na wzburzoną i wście-
kłą, czarne oczy miotały skry.
- Pani chce z tobą rozmawiać, Emily - oznajmiła Klara z niemal prze-
straszoną miną. - Prosiłam, by zaczekała w salonie, ale...
- Pani Egeberg, jeśli łaska! - głos Rebekki zabrzmiał niczym smagnięcie
biczem.
R
L
- Wejdzmy, proszę - zachęcała Emily. Odwróciła głowę i spojrzała za
siebie. Aawka, na której siedzieli z Erlingiem, kryła się w gęstych krze-
wach. Erlinga nie było widać. Nie poszedł za siostrą powitać gościa. Praw-
dopodobnie nie życzy sobie spotkania z macochą, pomyślała Emily.
Rebekka energicznie potrząsnęła głową i odwróciła się na pięcie. Emily
szła za nią, ale zerkała niepewnie na swoje brudne, robocze ubranie. Nie
mogła chyba przeprosić na chwilę, żeby się przebrać, na to Rebekka była
zbyt wzburzona. Pozostaje mieć nadzieję, że nie zwróci uwagi na ubranie
gospodyni.
Weszły do salonu i Emily wskazała gościowi głęboki fotel.
- Zechciej usiąść tutaj, a ja poproszę pokojówkę o kawę.
- Nie chcę tu niczego pić i nie będę siadać! - przerwała jej Rebekka.
Emily skuliła się. Oczy, które się w nią wpatrywały, pełne były gniewu i
pogardy, mimo to Rebekka najwyrazniej czekała z atakiem, aż zostaną sa-
me. Odwróciła się i zobaczyła, że Klara nadal stoi w drzwiach, wyczekują-
ca, gotowa bronić Emily przed furią, która wdarła się do ich hotelu.
- Dziękuję, Klaro, ale nic nam nie potrzeba. Możesz wracać do siebie.
- Ta bezczelna baba chciała słuchać, co się tu będzie mówić! - syknęła
Rebekka.
- Bądz tak dobra i usiądz, Rebekko. Panna Lauritzen chciała się dowie-
dzieć, czego sobie życzymy...
- Byłam dzisiaj na cmentarzu!
Teraz Emily zrozumiała. Rebekka odkryła, że na nagrobku zostało wy-
ryte nazwisko matki.
- Co ty sobie wyobrażasz, Amelio? On był moim mężem! Ty zabrałaś
wszystko! Czy jeszcze ci mało?
- Pytałam pana Holsta. - Nie była to całkiem prawda. Próbowała pytać
Holsta, ale on oznajmił, że ma zrobić to, co uzna za najlepsze.
- Holsta! - Rebekka po prostu wypluła jego nazwisko. - Jeśli chciałaś
mnie zranić, to tym razem ci się udało. Z pewnością całe miasto nie gada o
niczym innym! Czy ty nie rozumiesz, jakie to dla mnie upokarzające?
R
L
- Nie miałam zamiaru cię ranić, Rebekko. Patrzyłam na inne nagrobki.
Jest w zwyczaju pisać... - przerwała i wpatrywała się uparcie w Rebekkę. -
Moja matka nie ma żadnego nagrobka!
- Nie ma! I wcale sobie na niego nie zasłużyła!
- Ty nic o tym nie wiesz!
- Wiem, że była rozpustnicą...
- Dość, Rebekko!
Emily podskoczyła, odwróciła się i zobaczyła, że idzie ku nim Erling.
- Nie masz prawa wypowiadać jej imienia!
- I to mówisz ty, który...
Erling przeszedł przez pokój i chwycił Rebekkę za ramiona.
- Nigdy więcej nie nazywaj mojej matki rozpustnicą! Słyszysz?
Emily nigdy nie widziała go w takim gniewie. Patrzyła na Rebekkę,
najwyrazniej teraz przestraszoną.
- Puść mnie, Erlingu Wilhelmie! - rozkazała Rebekka i w końcu udało
jej się mu wyrwać. - Jeśli Agnes ma mieć grób w tym mieście, to to się nie
może dokonać w ten sposób! Jej imię nie będzie wypisane na grobie moje-
go małżonka! To niesprawiedliwe. Po tym wszystkim, co się stało! Ja je-
stem jedyną jego małżonką. Agnes przegrała wszystko. Postaraj się, żeby
jej nazwiska już tam nie było, kiedy następnym razem odwiedzę grób mo-
jego męża!
Wygładziła kostium w miejscu, gdzie trzymał ją Erling, i zanim Emily
zdążyła coś powiedzieć, opuściła pokój. Emily opadła na krzesło i wpatry-
wała się w brata. Erling był dziwnie blady i przygnębiony.
- Rebekki już nie ma - powiedziała. - Nie możemy pozwolić, żeby ona
nami rządziła.
- Więc wygrawerowałaś nazwisko mamy na nagrobku?
- Ja myślałam... - przerwała.
Brat wyglądał, jakby zaraz miał upaść. Emily zerwała się, dopadła do
niego i pomogła mu usiąść na krześle.
Oparł się mocno i przymknął na chwilę oczy. Potem popatrzył na nią i
powiedział bardzo stanowczo:
- Emily. Bardzo cię proszę, żebyś zrobiła tak, jak Rebekka mówi.
R
L
- Ale dlaczego...?
Erling wciąż był wstrząśnięty i patrzył na nią tak, jakby się miał za
chwilę rozpłakać.
- Nie będę w stanie patrzeć na jej nazwisko na nagrobku, Emily. Lepiej
nie potrafię ci tego wytłumaczyć.
- Ale ona umarła, Erling! Musimy to uznać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl