[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Miała rację. Byłem dumny, kiedy zadowoliłem klawisza. To naprawdę jest jak
narkotyk. Czujesz do nich wdzięczność za to tylko, że są ludzcy. Ale to pomaga, a
wszystko, co pomaga, jest ważne.
Gems jest wielka jak dom! Cały czas robiła się większa i większa, a teraz niedługo
się rozsypie. Na następną wizytę przyjedzie już z dzieckiem. To powinno być za
tydzień. Ostatnim razem siedziała na krześle rozpromieniona i poklepywała się po
swoim olbrzymim bębnie. Siedzieliśmy przy jednym z tych małych stolików.
Położyłem rękę na jej brzuchu i czułem, jak kopie.
- Będzie kibic, słowo daję.
Odchyliła się na krześle, klepnęła się po brzuchu, ścisnęła swoje wielkie sutki i
powiedziała:
- A to wszystko jest twoje, chłopczyku... to wszystko jest twoje. Wyjdziesz czysty, a to
będzie czekało na ciebie.
Jak powiedziałem, pochylam głowę i dbam o dobrą opinię. Tylko myślę czasem... to
wszystko jest tam. Jedyne, co muszę zrobić, to czekać.
ROZDZIAA 30
201
Gemma
WIC CO JEST W TOBIE CIEKAWEGO GDZIE TAMTEN BÓL, GDZIE TAMTA
RADOZ? POMYZL O WSZYSTKIM, CO ROBILIZMY ALE NIGDY NIE BDZIEMY
TEGO JU%7Å‚ ROBI O JU%7Å‚ NIGDY WICEJ
Lurlcy
PiszÄ™ to siedzÄ…c w swoim salonie.
Dzień jest wietrzny. W domu hulają przeciągi. W kominku gaz pali się na całego.
Widzę, jak płomień chybocze się przy każdym porywie wiatru na zewnątrz. Kiedy
wyglÄ…dam przez okno, nic siÄ™ nie porusza, nawet przy takiej wichurze. W Bristolu
zawsze widziałam drzewa kołyszące się na wietrze. Stąd widać morze. To znaczy,
byłoby widać, gdyby nie było tak ciemno. Fale rozbryzgują się w fontannach piany.
Nie widzę tego, ale mogę to wyczuć węchem, nawet w domu.
Znowu cholerne Minely. Mimo to lubię być blisko morza.
Dziecko leży na kanapie. Nie śpi. Przed chwilą je nakarmiłam. Ma zabawkę, którą
dała mu moja mama - nakręca się ją, a ona gra melodię i rzuca takie ładne światełka
na sufit, żeby dziecko mogło je obserwować. Panuje półmrok. Prawdopodobnie
pisząc nadwerężam oczy. Słyszę, jak pomrukuje z zadowoleniem, widząc światełka.
Ma na imię Oona i kocham każdą jej cząsteczkę. Ocaliła mi życie. Naprawdę.
Smółka jest w łóżku. Zpi.
Przyjechał dzisiaj po południu. Zwolnili go o siódmej rano. Miałam go odebrać
samochodem, ale Meadowfield jest o wiele mil stąd, więc odmówił, ponieważ dali mu
bezpłatny bilet na pociąg. Wyjechałam po niego na stację w Gravenham.
To było wspaniałe. Wspaniałe. Był bladoszary po tak długim siedzeniu w zamknięciu,
ale znów był dawnym sobą - Smółką, moim Smółką. Zachowywał się nieśmiało.
Wysiadł z wagonu i stał ze swoją niedużą torbą, uśmiechając się do mnie, kiedy
szłam ku niemu peronem. Potem zobaczył Oonę i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Prawie było słychać, jak trzeszczy mu skóra na policzkach.
Miałam zamiar wykonać stary numer w stylu Uau! Jesteś cudowny, uau, uau, uau! ,
tak samo jak wtedy w Bristolu, ale przemyślałam to sobie. Rozmawiałam z Sally
przez telefon. Odstawiła herc. Jest teraz na metadonie, ale nie wiem, czy wytrzyma.
Powiedziała: Nie reaguj za mocno, pamiętaj, że on tam był . Moja mama
powiedziała to samo. Więc nie szalałam, po prostu podbiegłam i uściskałam go
202
mocno, długo, serdecznie. Zcisnęłam go, wtuliłam twarz w jego szyję i - Uuuu! - nie
mogłam się opanować. Byłam taka szczęśliwa. Potem podałam mu dziecko. A on
rozpromienił się jak... jak Smółka w swoich najlepszych dniach i tulił swoją malutką
dziewczynkÄ™.
Ach, Smółka. I był czysty. Odstawił herę na ponad miesiąc przedtem, zanim
przeszedł na metadon, i nic nie brał w Meadowfield, więc był czysty jak gwizdek. A ja
byłam tak zadowolona, że go znów widzę.
Przygotowałam w domu małe przyjęcie na jego cześć. Nikogo z dawnego
towarzystwa - nie chcę już widzieć nikogo z nich. Zaprosiłam Richarda i Vonny, to
wszystko. I paru dawnych kumpli ze szkoły, i jeszcze ludzi, których poznałam już po
tym wszystkim. Dobre jedzenie, dużo picia, trochę haszu. Muzyka. Posiedzieliśmy
sami w domu przez godzinę czy dwie, żeby się przyzwyczaił, a potem zaczęli
przychodzić goście. Wszyscy starali się być wobec niego bardzo ostrożni. Był taki...
jak to powiedziała Sally, no wiesz... Spędziłeś cały ten czas, nie otwierając drzwi,
cały czas zamknięty, obserwowany przez klawiszy, z tymi wszystkimi kryminalistami, i
nagle jesteś tutaj, możesz iść, dokąd chcesz i robić, co chcesz. To jest w pewnym
sensie szok.
Richard był zabawny. Miał na sobie koszulkę z mleczem, który przerysował z
jednego z rysunków Smółki, i te wielkie zielone buty, na których Smółka dawno temu
wymalował stokrotki - teraz pościerane i wyblakłe.
- Jak było na obozie? - zapytał i rozpromienił się, patrząc na drzwi za plecami Smółki.
Panował dobry nastrój. Było też paru jego dawnych przyjaciół. Cały czas
obserwowałam uważnie ludzi. Był Barry, który ukrył nas w garażu swojego ojca, i
kilku innych - znajomi z plaży, koledzy ze szkoły. Potem poszliśmy z Ooną nad morze
na spacer, a Richard zaprosił nas na lunch. Czułam się już wówczas trochę
niespokojna, ale złożyłam to na karb podniecenia i tego, że długo go nie widziałam.
Pomyślałam, że to może dlatego, że jestem trochę przewrażliwiona, jeśli chodzi o
herę. Powiedziałam już, że był czysty, zanim przyjechał zamieszkać z nami, i
rzeczywiście był, ale tylko dlatego, że przebywał w zamknięciu. No cóż... dajmy mu
szansę. Wiedział dobrze - pierwszy niuch hery i... żegnaj.
Wieczorem poszliśmy na drinka z Richardem i Vonny, a moja przyjaciółka została z
dzieckiem. Do mojego lokalu. Była środa, więc nie było ruchu. Smółka wyglądał na
wyczerpanego, całkowicie wyczerpanego.
- Chcesz wrócić? - spytała Vonny.
- Nic mi nie jest.
- Ja jestem już trochę zmęczony - oświadczył Richard i wstał, dając w ten sposób
Smółce okazję do zakończenia wieczoru.
203
Ulokowałam Richarda i Vonny w pokoju dziecinnym. Cóż, mała tam jeszcze nie śpi.
Jej łóżeczko stoi obok mojego tapczanu. Potem położyliśmy się w łóżku.
Czułam się dziwacznie. To znaczy, od dawna tego nie robiłam. Rozebraliśmy się
oboje do naga - wszystko to było bardzo podniecające. Następnie pocałował mnie i
pogłaskał, i dotknął, a ja mogłam tylko... aaaaaaaaaaaaaaa...
To było potworne. Ja po prostu... ja nie chciałam być tam z nim. Nie chciałam, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]