[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dodała ze śmiechem. - Wygląda na to, \e Bestia z Comptom jest czyimś wymysłem. - Emilka
zamyśliła się. - Ach, zapomniałam ci powiedzieć -odezwała się po chwili. - Umieściłam w
Internecie zdjęcie Kopacza. Kiedy Kopacz znajdzie nowy dom, zajmę się Gromem.
-Jutro powinien ukazać się o nim artykuł w  Nowinkach z Compton" - dodał Nil. - Mam
nadzieję, \e przeczyta go jakiś miłośnik chartów.
- O ile Jake Fielding nie wytropi dziś w nocy Bestii z Compton - zachichotała Emilka.
Nil ziewnął. To był bardzo męczący dzień. Pogapił się w telewizor, ale niebawem poło\ył się
do łó\ka. Nie mógł jednak zasnąć. Przewracał się z boku na bok i myślał o wydarzeniach
minionego dnia. W duchu przyznał siostrze rację. Co jeszcze mogli zrobić w sprawie Bestii z
Compton?
Chyba tylko ją złapać!
76
Nad ranem ostry dzwięk wyrwał chłopca ze snu. Nil przetarł oczy. Upłynęło trochę czasu,
nim zdał sobie sprawę, co to za hałas. Wyjrzał przez okno. Tak, nie mylił się. W
zabudowaniach  Przytuliska" wyły syreny alarmowe.
Nil zerwał się na równe nogi i zbiegł na dół. Hałas obudził cały dom.
- Co się dzieje? - zapytał podniecony.
- Nie wiem - odpowiedziała Emilka. - Tata poszedł sprawdzić.
Nil wychylił się przez okno. Zobaczył, jak ojciec dokładnie ogląda wszystkie drzwi i
ogrodzenie. Pan Parker jeszcze raz obszedł wszystko i wrócił do domu.
- Coś się stało Kopaczowi? - zapytała przestraszona Sara, stając w drzwiach.
- Nie, nic, kochanie - powiedział pan Parker i ucałował córkę w czoło. - Wracaj do łó\ka.
- Co to było, tato? - spytał Nil.
- Nie wiem, synu - odpowiedział szczerze pan Parker. - Wszystko jest pozamykane, w
ogrodzie nie ma \adnych śladów. Ten alarm jest bardzo czuły. Być mo\e włączył się pod
wpływem silnego podmuchu wiatru.
-Albo... Bestii z Compton! - wykrzyknęła przestraszona Emilka.
Nil spojrzał na siostrę z politowaniem i poszedł spać. Fałszywy alarm.
77
*
Kiedy Nil obudził się ponownie, słońce stało wysoko na niebie. Było pózno. Chłopak wstał,
szybko się ubrał i zszedł do kuchni.
Na stole le\ała poranna gazeta. Na pierwszej stronie krzyczał wielki napis:  Kolejne
doniesienia o Bestii z Compton". Pod tytułem umieszczono zdjęcie sier\anta Moorheada i
podpis:  Sprawę bada policja".
Nil jęknął. Artykuł zajmował pierwszą i drugą kolumnę, a kończył się dopiero w połowie
trzeciej. Redakcja wyznaczyła nawet nagrodę za fotografię biednego zwierzęcia. Wzmianka o
Gromie znalazła się dopiero na ostatniej kolumnie, pod rubryką  Listy do Redakcji".
- Co za nieodpowiedzialność! - zdenerwował się pan Parker, przeglądając gazetę. -
Niepotrzebnie wywołują panikę! Przecie\ nic się nie stało. Nikt nie jest ranny, a owca zmarła
śmiercią naturalną. Tylko czekać, jak ogłoszą łowy na grubego zwierza!
- Spójrz na to z drugiej strony - powiedziała rozsądnie pani Parker. - śyją z czytelników, a
całe miasto trąbi jedynie o Bestii z Compton.
- Potęgują tylko histerię! - nie dawał za wygraną pan Parker.
- Masz rację - przyznała Carole Parker - ale nikt nie mówi o niczym innym.
78
- Mogę nakarmić Kopacza? - wtrąciła się nagle Sara. - Na pewno umiera z głodu!
-Tak, tak - odpowiedziała machinalnie jej mama, zajęta swoimi myślami. - Pod warunkiem,
\e Emilka ci pomo\e - dodała po chwili.
- Sama dam sobie radę... - mruknęła Sara.
- A co będzie, jeśli zapomnisz zamknąć drzwi? - spytała pani Parker. - Gdyby teraz uciekł
któryś z naszych psów... - dodała, patrząc wymownie na Emilkę.
Dziewczynka natychmiast pojęła, o co chodzi.
- Idziemy, mała - powiedziała do młodszej siostry. - Ja te\ chcę zobaczyć, jak się miewa nasz
Kopacz. Jeśli pozwolisz!
Sara uśmiechnęła się szeroko, a potem z powa\ną miną poprowadziła siostrę do kliniki.
- Cała ta nagonka na bestię jest wielkim okrucieństwem - oświadczył nagle Nil. Rodzice
spojrzeli na niego ze zdziwieniem. - Jake Fielding mówił, \e fotografia bestii, o ile ta w ogóle
istnieje, będzie warta tysiące funtów!
Bob Parker chrząknął i pokiwał głową. Kiedy zadzwonił telefon, wstał i podniósł słuchawkę.
Parę razy głośno powtórzył  nie", po czym z ulgą zakończył rozmowę.
- Co się dzieje z tymi ludzmi? - powiedział sam do siebie.
Nil rzucił ojcu pytające spojrzenie.
79
- Dzwonił farmer z Colshaw i koniecznie chciał wiedzieć, czy jego owce są bezpieczne -
wyjaśnił pan Parker. - A czy ja jestem specjalistą od zabłąkanych dzikich psów? Ha! pewnie
jutro napiszą w gazecie o Bestii z Colshaw! - wykrzyknął poirytowany.
Nil zrozumiał, \e lepiej nie wchodzić teraz tacie w drogę, i wymknął się niepostrze\enie. Poza
rym była najwy\sza pora aby wyprowadzić Dropsa i Kudłaczka na spacer.
W drodze powrotnej do domu Nil spotkał Emilkę. Siostra podbiegła do chłopca i bez słowa
pociągnęła go w stronę zagrody. Ledwie dotarli na miejsce, Emilka dramatycznym gestem
wskazała na ziemię.
Nil wytę\ył wzrok. Na śniegu zobaczył ślady łap. Odcisk ka\dej poduszki mierzył dwa
centymetry, a całej łapy - ponad siedem.
- To musi być ogromny pies. Większy ni\ którykolwiek z naszych... - po długiej chwili
milczenia cicho odezwała się Emilka.
Nil pobiegł po ojca. Pan Parker przybył w mgnieniu oka. Pochylił się i uwa\nie obejrzał ślady
na śniegu. Jeden trop prowadził do magazynu, drugi od magazynu w stronę ogrodzenia. Zlady
znikały gdzieś za ogrodem.
- Tak, to jest to! - powiedział Bob Parker zde-
80
cydowanym tonem. - Nie wa\cie mi się wychodzić poza teren ogrodu! - zwrócił się do dzieci.
- Za ogrodzeniem jest niebezpiecznie. Nie \yczę sobie, \eby coś wam się stało!
- Ojej, tato! - zaprotestowała Emilka.
- Psy na ogół nie atakują pierwsze... - Nil próbował przekonać ojca.
- Nie ma mowy! - odparł ostro pan Parker. -To nie jest zwykły pies. Nie zareaguje na
komendę  Siad!". Dzikim zwierzęciem rządzi instynkt! Sam nie mam zamiaru ryzykować -
zakończył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl