[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rêcznych laserowych spawarek, przytwierdzali pÅ‚yty do osÅ‚ony re-
aktora, staraj¹c siê zaÅ‚ataæ otwór i powstrzymaæ wyciek.
Do pleców mieli przytroczone pojemniki z aparatur¹ podtrzymuj¹c¹
funkcjonowanie ich organizmów. W pewnej chwili z plecaka jednego
ze szturmowców wytrysn¹Å‚ snop iskier, kiedy umieszczone tam urz¹-
dzenia odmówiÅ‚y posÅ‚uszeñstwa. Nieszczêsny ¿oÅ‚nierz zacz¹Å‚ rozpacz-
liwie wymachiwaæ rêkami w absolutnej ciszy, a potem oderwaÅ‚ siê od
podstawy i machaj¹c coraz wolniej, poszybowaÅ‚ w gÅ‚¹b konstrukcji. Inny
szturmowiec, ignoruj¹c Smieræ kolegi, bez sÅ‚owa zaj¹Å‚ jego miejsce.
Organizmy wszystkich ju¿ dawno otrzymaÅ‚y Smiertelne dawki promie-
niowania. Szturmowcy wiedzieli o tym, ale przeszli wszechstronne prze-
szkolenie i byli Swiadomi, ¿e ¿yj¹ tylko po to, ¿eby sÅ‚u¿yæ Imperium.
Jeden ze szturmowców zaÅ‚o¿yÅ‚ ostatni¹ Å‚atê w miejscu, w którym
panowaÅ‚o najwiêksze ciSnienie. Jego skóra byÅ‚a pokryta pêcherza-
mi. WiêkszoSæ nerwów nie funkcjonowaÅ‚a. Oczy i pÅ‚uca ¿oÅ‚nierza
krwawiÅ‚y. SiÅ‚¹ woli zmusiÅ‚ siê jednak do zakoñczenia pracy.
280
Zimna pustka przestworzy natychmiast ochłodziła spoiny osłony
rdzenia reaktora. Szturmowiec, z trudem Å‚api¹c oddech i walcz¹c
z krwi¹ zalewaj¹c¹ jego pÅ‚uca, wycharczaÅ‚ do mikrofonu radiostacji
hełmu:
 Meldujê, ¿e zadanie zostaÅ‚o wykonane.
Póxniej wszyscy szturmowcy, czuj¹c, ¿e ich systemy podtrzymy-
wania ¿yciowych funkcji s¹ tak¿e uszkodzone, i wiedz¹c, ¿e komór-
ki ich organizmów zostały zniszczone wskutek Smiertelnego napro-
mieniowania, w tej samej chwili oderwali siê od podstawy rdzenia
reaktora. Zaczêli bezwÅ‚adnie opadaæ w stronê spiczastych sto¿ków
i bÅ‚yskawic, przelatuj¹cych miêdzy nimi. Po chwili, jeden po dru-
gim, spÅ‚onêli jak ogniste meteory.
Tol Sivron przekonaÅ‚ siê, ¿e Laboratorium OtchÅ‚ani zostaÅ‚o caÅ‚-
kowicie zniszczone, a gwiezdny niszczyciel admiraÅ‚ Daali znikn¹Å‚.
Kiedy sobie to uSwiadomiÅ‚, wybuchn¹Å‚ peÅ‚nym oburzenia gniewem.
 Placówka miaÅ‚a byæ przecie¿ moim celem!  powiedziaÅ‚. Spio-
runował spojrzeniem swoich kierowników.  Jak mogła mi coS ta-
kiego zrobiæ? To ja dysponujê przecie¿ Gwiazd¹ Rmierci, a nie ona!
Kiedy fala udarowa olbrzymiej eksplozji minêÅ‚a jego bojow¹ sta-
cjê i zanikÅ‚a, Sivron stwierdziÅ‚, ¿e rebeliancka flota gromadzi siê, by
odlecieæ z rejonu OtchÅ‚ani.
Ciê¿ko westchn¹Å‚.
 Mo¿e powinniSmy zwoÅ‚aæ kolejne zebranie i przedyskutowaæ,
co dalej robiæ  powiedziaÅ‚.
 Panie dyrektorze  odezwaÅ‚ siê kapitan szturmowców, zrywaj¹c
siê na równe nogi.  Nasz reaktor zostaÅ‚ wÅ‚aSnie prowizorycznie na-
prawiony. PoSwiêciÅ‚em dziewiêciu doskonale wyszkolonych ludzi, by
przywróciæ sprawnoSæ superlaserowi. Uwa¿am, ¿e powinniSmy go
u¿yæ! Flota Rebeliantów przygotowuje siê do ucieczki. Odlec¹, je¿eli
szybko im nie przeszkodzimy. Wiem, ¿e to nietypowa procedura, pa-
nie dyrektorze, ale nie mamy czasu na zebrania i dyskusje.
Sivron popatrzył na twarze pozostałych kierowników, nagle czu-
j¹c siê doSæ niepewnie. Nie lubiÅ‚, by ktokolwiek zmuszaÅ‚ go do szyb-
kiego podejmowania decyzji. Gdyby nie zastanowiÅ‚ siê nad wszyst-
kimi konsekwencjami, mogÅ‚oby wydarzyæ siê zbyt wiele nieprzewi-
dzianych rzeczy. CzuÅ‚ jednak, ¿e tym razem kapitan ma racjê.
 No dobrze, a zatem postêpujemy zgodnie z tymczasow¹ proce-
dur¹ alarmow¹  powiedziaÅ‚.  Ale decyzjê podejmujemy wspólnie.
281
Czy powinniSmy u¿yæ superlasera przeciwko statkom floty Rebe-
liantów? Doxin, niech pan głosuje pierwszy.
 Zgadzam siê  odparÅ‚ gruby i bardzo niski kierownik dziaÅ‚u
urz¹dzeñ du¿ej mocy.
Tol Sivron obróciÅ‚ gÅ‚owê w kierunku kobiety, której twarz przy-
pominała ostrze topora.
 Golanda?
 Dobrze byÅ‚oby, gdybySmy przetrzepali im skórê.
 Yemm?
Devaronianin kiwn¹Å‚ gÅ‚ow¹, a jego rogi zakoÅ‚ysaÅ‚y siê w dół
i w górê.
 W raportach bêdzie wygl¹daÅ‚o o wiele lepiej, je¿eli podejmie-
my decyzjê jednomySlnie.
Sivron na chwilê siê zamySliÅ‚.
 Poniewa¿ Wermyna ju¿ nie ma z nami, oddajê gÅ‚os zamiast niego.
Ja tak¿e zgadzam siê ze wszystkimi. W ten sposób podjêliSmy decyzjê
bez jednego głosu sprzeciwu. Zadamy cios siłom Rebeliantów.  Kiw-
n¹Å‚ gÅ‚ow¹ w stronê Yemma.  Proszê podkreSliæ to w swoim raporcie.
 Panie dyrektorze  wtr¹ciÅ‚ siê znów kapitan szturmowców. 
Rebeliancka flota odlatuje! Jedna z korwet ju¿ znika w chmurach
gazów otaczaj¹cych OtchÅ‚añ!
 Kapitanie, jest pan taki niecierpliwy!  warkn¹Å‚ Sivron.  Czy
nie widzi pan, ¿e wÅ‚aSnie przegÅ‚osowaliSmy uchwaÅ‚ê? Teraz musi-
my przyst¹piæ do jej realizacji. Proszê wzi¹æ siê w garSæ i wybraæ
jakiS cel.
ZamrugaÅ‚ powiekami niewielkich oczu i zauwa¿yÅ‚ jedn¹ z kore-
liañskich korwet, wisz¹c¹ nieruchomo w przestworzach.
 Co powie pan na tê?  zapytaÅ‚.  Wygl¹da na ciê¿ko uszkodzo-
n¹ albo zostawion¹ jako przynêta. To mi siê nie podoba... A poza
tym stanowi nieruchomy cel. Bêdziemy mogli go wykorzystaæ do
wzorcowania naszych urz¹dzeñ celowniczych. Pamiêta pan, ostat-
nio nie trafiÅ‚ pan w planetê.
 Jak pan sobie ¿yczy, panie dyrektorze.
Kapitan odwróciÅ‚ siê i zacz¹Å‚ wydawaæ rozkazy szturmowcom
peÅ‚ni¹cym sÅ‚u¿bê w pomieszczeniu artylerzystów stacji.
 Proponujê, ¿ebySmy do strzaÅ‚u wykorzystali tylko poÅ‚owê ener-
gii, panie dyrektorze  odezwaÅ‚ siê Doxin, zajêty przegl¹daniem do-
kumentacji technicznej na ekranie monitora. Jego łysa głowa pokryła
siê znów faÅ‚dami.  Nawet przy u¿yciu zmniejszonej mocy superlaser
Gwiazdy Rmierci a¿ nadto wystarczy do zniszczenia pojedynczego
282
gwiezdnego statku. W ten sposób bêdzie mo¿na ponownie strzeliæ,
nie wyczerpuj¹c zbyt szybko zasobów energii. Nie bêdzie pan musiaÅ‚
tak dÅ‚ugo czekaæ na mo¿liwoSæ oddania nastêpnego strzaÅ‚u.
 DoskonaÅ‚y pomysÅ‚, panie kierowniku  ucieszyÅ‚ siê Sivron. 
Bardzo chciaÅ‚bym móc strzeliæ kilka razy z rzêdu. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl