[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wystawiać buty do czyszczenia, żeby jej nikt nie spostrzegł i nie oddał do naprawy. Byłam dumna z
tej dziury, pielęgnowałam ją niemal, z radością obserwowałam, jak robiła się coraz większa!
Mogłam teraz usiadłszy przy Adeli obejrzeć podeszwę swego buta, pokiwać głową i zakląć:
 Cieknie, cholera!...
Tylko że na Adeli nie robiło to jakoś wrażenia.
To i cały mój zapał, i miłość, z jaką się odnosiłam do Felka, i moja tęsknota za rewolucją i nowym
ustrojem, i moje opowiadania, których bohaterami byli teraz wyłącznie robotnicy,  bojownicy o
wolność ludu i narodu".
Zdawałoby się przecież, że teraz, kiedy Adela opowiedziała mi o Felku, kiedy nie tylko mówiła do
mnie, jak się mówi do przyjaciółki, zwierzając mi się ze wszystkiego, co było jej najdroższe, ale
snując wraz ze mną plany wspólnej przyszłości, że teraz zadzierzga się między nami nareszcie jakiś
mocny węzeł, że stałyśmy się sobie bliskie.
Ale dziwna rzecz, im bardziej przejmowałam się wszystkim, co mi mówiła, im większy oddzwięk
znajdowało to we mnie, tym bardziej pochmurniała Adela, zamykała się w sobie, chowała się jak
ślimak w skorupę.
Zdawało się niemal, że staje się znowu tą Adelą, z którą spotkałam się niegdyś pod kasztanem i
która odwróciła się do mnie plecami!
Jej spojrzenie było znowu zimne, ironiczne i podejrzliwe, jej słowa coraz skąpsze i coraz
niechętniejsze, jej odpowiedzi tak szorstkie, że przecinały natychmiast każdą zaczętą rozmowę.
A przecież mówiłam wyłącznie o Felku i o rewolucji!
Na próżno usiłowałam także przykuć po dawnemu jej uwagę mymi opowiadaniami, zdobyć ją, jeśli
nie dla siebie, to chociaż dla moich bohaterów. Te opowiadania, które nie były
166
już wszakże szukaniem po omacku, ale szły zupełnie pewnie drogą Adeli, Zamiast wzruszać ją i
porywać, drażniły ją tylko. Siedziała z Wypiekami na policzkach i zaciśniętymi zębami, rysując coś
patykiem na piasku i najwidoczniej z trudem powstrzymując wybuch zniecierpliwienia i złości.
Czasem zaś zrywała się w środku opowiadania, mówiła, że  dość już na dziś tego bajdurzenia", bo
ma robotę w domu, i uciekała.
Na próżno zastanawiałam się, na czym polegał mój błąd.
Opowiadania były naprawdę rewolucyjne! I nie było w nich wcale burżuazji (chyba jako czarne
charaktery), tylko sami robotnicy. Mieszkali w piwnicy i żywili się tylko chlebem i kartoflami. Byli
wzniośli, szlachetni i pełni poświęcenia dla Sprawy i ginęli w katordze lub na szubienicach, a przed
śmiercią wołali zawsze:
 Niech żyje Polska! Niech żyje socjalizm! Więc czego jeszcze mogła wymagać ta Adela?!...
Dlaczego była chłodniejsza i coraz bardziej opryskliwa?
Czasem, gdy spotykałam jej nagle obcy i zimny wzrok, łzy ściskały mi gardło.
Pewnego razu nie mogłam nawet ich powstrzymać i rozpłakałam się.
 Co ci jest?  zapytała szorstko Adela.
 Nie wiem...  wyłkałam. Adela wzruszyła ramionami.
 Jesteś już dość duża, żeby nie mazać się nie wiadomo o co!  powiedziała.
%7łałowałam już niemal tych czasów, gdy odnosiła się do mnie tak jak do swoich małych, ba, nawet
tego dnia, gdy pierwszy raz wytarła mi łzy fartuchem.
Czasem nie śmiałam się już do niej po całych dniach odzywać, czasem czyniłam jeszcze jakieś
rozpaczliwe i zawsze nieudane próby pojednania.
Pewnego razu Adela przyszła jednak mniej obca i odpychająca niż zwykle.
r
168
Zaczęła mi nawet sama opowiadać o jakichś swoich troskach i kłopotach, co się teraz nieczęsto
zdarzało.
Nie rozumiałam niemal treści jej słów, tak bardzo cieszyłam się, że głos jej ma znowu miękki i
ciepły ton i że Adela przysunęła się do mnie tak blisko jak dawniej, i nawet objęła mnie ramieniem.
Potakiwałam od czasu do czasu głową smutkowi słów Adeli, ale w sobie miałam tylko samą radość
i samo szczęście: Adela kochała mnie po dawnemu! Adela zwierzała mi się! Adela nie odchodziła
ode mnie!
Czułam rosnącą w sobie radosną wdzięczność i zarazem wzbierała we mnie coraz silniejsza chęć
wyzyskania tej chwili, żeby już nareszcie na zawsze zdobyć Adelę, żeby ją już na zawsze mieć! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl