[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przerywając pyskówkę Neda i moje dumania.
Wyjątkowo byłem skłonny zgodzić się z nim. Tu było prawo pięści, a nie kodeksu w u\yciu.
Prawo nawet niezłe dla burdeli, szulerni i spelunek, czyli miejsca zwanego szumnie Nineport.
Wszystkim rządził China Joe. Tak samo zresztą jak i policją. Wszyscy byliśmy na jego garnuszku.
Był zresztą jedynym, o którym mo\na było powiedzieć, \e nam płaci. Ale to nie była kwestia, którą
podjąłbym się wytłumaczyć robotowi. Nawet w sprzyjających okolicznościach.
- Tak, China Joe!
Pomyślałem, \e to echo, ale szybko zmieniłem zdanie. Echo przewa\nie nie materializuje się,
a obok mnie, oparte o framugę drzwi, coś się pojawiło. Coś zwane Alex. Sześć stóp mięśni, ścięgien
i kłopotów. Prawa ręka Chiny Joe. To coś udało uśmiech, na widok którego szef wstąpił się w sobie i
zapadł w fotel.
- China Joe chciałby, \eby mu ktoś wytłumaczył - odezwało się to coś od drzwi - dlaczego
śmierdzące gliny napastują ludzi i pozwalają niszczyć dobre trunki. Jest bardzo tego ciekaw i jeśli nie
będziecie w stanie zadowolić jego ciekawości...
- Aresztuję cię w imieniu prawa na podstawie artykułu 46 paragrafu 19 ustawy o... - Ned
zrealizował to, zanim zorientowaliśmy się, \e w ogóle się ruszył.
To był szczyt - na naszych oczach zamknął Alexa i śpiewał nam własny tren \ałobny. Alex
nie był tak wolny jak my. Obejrzawszy się, kto tak bezczelnie mu przerywa, wydobył armatę i zdołał
trafić Neda dokładnie w miejsce, gdzie powinno być serce, gdyby Ned był klasycznie zbudowany,
zanim ten wytrącił mu broń z ręki i zaobrączkował. Gdy my wyglądaliśmy jak śnięte rybki, Ned
przyjrzał się swemu dziełu i dokończył.
- Dam sobie głowę za to uciąć. Więzień Peter Rakjonsky, alias Alex - Siekiera, poszukiwany
w Lunął City za napad z bronią w ręku i morderstwo. Równie\ poszukiwany przez policję w Detroit,
Nowym Jorku i Manchesterze. Oskar\ony o...
- Zabierajcie to ode mnie! - ryk Alexa był doskonale słyszalny dla wszystkich w odległości
150 jardów, wyłączając głuchych i nieboszczyków.
Denny Bug nie był ani jednym ani drugim. Wsadził łeb zza drzwi i rzuciwszy okiem na tę
malowniczą scenę wewnątrz, dał nogę z alarmującą i zadziwiającą wieścią.
- Alex!!! Gliny capnęły Alexa!!!
Gdy wyskoczyłem na zewnątrz nie było po nim śladu ni zapachu. Kląłem w duchu - dureń!
Przecie\ chłopcy China Joe'go zawsze chodzą w parach. Profilaktyka. W efekcie będzie on o
wszystkim powiadomiony przed upływem kwadransa.
- Zamknij go! - poleciłem Nedowi po powrocie. - Skoro zacząłeś ten bąjzel, to go ciągnij. Nie
chcę mieć więcej kłopotów, gdybyśmy go teraz wypuścili.
Fat orbitował mamrocząc coś do siebie. Na mój widok szczerze się ucieszył.
- Mo\e ty mi powiesz, co tu się dzieje, u diabła? Widziałem Denniego, który pruł stąd, jakby
się ziemia za nim paliła...- w tym momencie ujrzał Alexa z bransoletkami na przegubach i
zablokowało go gruntownie.
Po parenastu sekundach jego umysł ruszył z miejsca. Bez straty czasu na pierdoły podszedł
do szefa i rzucił mu swoją odznakę.
- Jestem starym człowiekiem i piję zbyt du\o, \eby dalej być gliną. Dlatego te\ składam
rezygnację ze słu\by. Zresztą, jeśli jest tak, jak jest, to pozostanie tu dłu\ej gwarantuje, \e nie
postarzeję się ani o jeden dzień. Z tego powodu rezygnuję natychmiast.
- Szczur! - szef dobył głos gdzieś z głębi siebie. - Zmierdzący szczur!
- Pieprzysz - rzucił mu Fat i opuścił lokal.
Szef był w szoku - wyczerpanie po wzmo\onym wysiłku, jakim była dla niego ostatnia
wypowiedz. Nie mrugnął nawet okiem, gdy wziąłem odznakę i poszedłem do Neda. Nie wiem sam,
dlaczego to zrobiłem, mo\e dlatego, \e doceniłem jego odwagę. Chocia\, czy mo\na mówić o
odwadze u robota? W ka\dym razie wpędził nas w kłopoty, ale dziwnie się o to nie martwiłem.
Chyba przemęczenie! Na jego torsie były dwa otwory. Nie byłem specjalnie zaskoczony, gdy
okazało się, \e pasują idealnie do zamocowania odznaki.
- Teraz jesteś prawdziwym gliną! - sarkazm, to było to, co dominowało w moim głosie.
Miałem nadzieję, \e roboty nie są wyczulone na tony. Ned w ka\dym razie nie był.
- To wielki honor. Nie tylko dla mnie, tak\e dla wszystkich innych robotów. Doło\ę
wszelkich starań, aby okazać się godnym tego zaszczytu.
Czyste, \ywe wzruszenie - prawie słyszałem silniczek poruszający taśmę z nagraniem. A
potem zajął się Alexem. Gdyby nie całokształt sytuacji, to świetnie bym się bawił. Ned miał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]