[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kołysząc biodrami, zanurzyła się w ocean rozkoszy.
Alex uniósł głowę i łagodnym, czułym wzrokiem spojrzał na
dziewczynę.
- Boże, dlaczego zwlekaliśmy tak długo? - spytał.
- Nie wiem - odpowiedziała cicho. - Niewiele znam się na tych
sprawach.
Przesunął palcem po jej piersi.
- Może powinniśmy więcej ze sobą rozmawiać?
- To niepotrzebne. Słowa niczego nie zmienią. Pogrążyliśmy się we
śnie, z którego niedługo przyjdzie nam się obudzić.
Alex spojrzał na nią spod oka. Nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Teraz nie możemy się cofnąć - szepnął. - Chyba... nie chcesz o
wszystkim zapomnieć?
- Oczywiście, że nie - odparła pośpiesznie. - Po prostu... różnimy się,
a mimo to jesteśmy ze sobą związani.
Roześmiał się cicho.
- O, tak. Nawet bardzo. Przez chwilę pieścił jej ucho.
- Przestań...
Położyła dłoń na jego piersi.
- Nie mogę się skupić, gdy to robisz. Zachowaj trochę powagi.
- Nie chcę.
Ponownie sięgnął w jej stronę. Przytuliła policzek do jego piersi.
- O czym to mówiliśmy? - spytała. - Już wiem. %7łe jesteśmy ze sobą
związani.
127
RS
- A ja się zgodziłem z tym twierdzeniem.
Greta poruszyła się niespokojnie. Nagle opadły ją wątpliwości.
Podniosła głowę.
- Nie o to chodzi, kotku. Zgodziłeś się, że musimy porozmawiać.
Przypuszczam, że nigdy byśmy się nie spotkali, gdybyś nie wpadł na
pomysł, żeby u mnie zamieszkać.
- Więc zacznijmy tę rozmowę - powiedział pojednawczo.
- Nie teraz. - Greta usiadła. - Jeśli natychmiast nie zacznę się ubierać,
nie zdążę do pracy.
- A to byłby prawdziwy kłopot. Pochylił się w jej stronę, lecz
odsunęła się.
- Masz całkowitą rację.
Zaczęła zbierać porozrzucane części garderoby.
- Muszę w terminie zapłacić kolejną ratę pożyczki. Zasadnicza
różnica pomiędzy nami polega na tym, że ty nie potrafisz tego zrozumieć.
Alex usiadł i sięgnął po spodnie.
- Nie doceniasz mnie, Greto. Rozumiem więcej, niż ci się zdaje.
Skończyła wkładać kostium. Obróciła się w stronę mężczyzny.
- Mam nadzieję, Alex. Mam nadzieję.
W ciągu następnego dnia wciąż myślała o mężczyznie nazwiskiem
Alex Carson. Rozsądek podpowiadał jej, że nie powinna wiązać z nim
żadnych nadziei. Przecież nic nie wiedziała o jego prawdziwych
uczuciach.
W piątek rano po wejściu do łazienki zobaczyła piękną różę, stojącą
przy lustrze. Obok wisiała kartka.
Kochana Greto,
128
RS
Wciąż myślę o tobie. Do zobaczenia o ósmej.
A.
To była odpowiedz. Bez wątpienia, Alex z niecierpliwością
oczekiwał wieczoru. Nie było powodu do obaw.
Alex właśnie kończył zakładać opatrunek na ząb ostatniego pacjenta,
gdy weszła pielęgniarka z wiadomością, że dzwoni pani Carson.
Westchnął ciężko i podszedł do telefonu.
- Stało się coś? - rzucił do słuchawki.
Z trudem słyszał głos matki, tłumiony przez rozmaite szumy i
trzaski. Prosiła, żeby włączył ogrzewanie w jej mieszkaniu i sprawdził,
czy wszystko w porządku. Miała zamiar wrócić już jutro.
- Dobrze - burknął i odłożył słuchawkę.
Nie miał najmniejszego zamiaru zawracać sobie głowy tak
przyziemnymi sprawami. Dzisiejszy wieczór należał do Grety.
Wrócił do pacjenta.
Gdy po skończonym zabiegu zdejmował plastikowe rękawice, w
gabinecie pojawił się Ed.
- Słyszałem, że dzwoniła twoja matka. Mam nadzieję, że nie stało się
nic złego.
- Nie - zapewnił go Alex. - Jutro wraca z Europy i chciała, żebym
włączył ogrzewanie w jej mieszkaniu.
- To znaczy że już niedługo nie będę musiał deptać po rozsypanych
ziarnkach? - spytał Ed z nadzieją w głosie.
- Właśnie - padła odpowiedz. - Już dziś zabieram stąd Tweety'ego.
Możesz być pewien, że następnym razem ktoś inny będzie się nim
zajmował. Greta i ja mamy go dosyć.
129
RS
Ed zrobił zdziwioną minę.
- Greta i ja? Coś mi się wydaje, że twoje życie osobiste zaczęło
rozkwitać.
- Odrobinę.
- Ten szelmowski uśmiech świadczy, że nie mówisz całej prawdy -
zauważył Ed. - Jak ci się udało przełamać jej niechęć?
Alex zawiesił fartuch na wieszaku.
- Pomógł mi urok osobisty.
Mrugnął okiem.
- Nareszcie zacząłeś zachowywać się jak mężczyzna - stwierdził Ed.
Alex odpowiedział uśmiechem.
- Greta też tak twierdzi.
- Naprawdę? I co jeszcze?
- Mnóstwo rozmaitych rzeczy. Lubi dużo mówić -odparł Carson. -
Nazywa mnie kotkiem.
- Kotkiem? - Ed potrząsnął głową. - Za moich czasów używało się
innych określeń. Ma jakiś szczególny powód, żeby tak mówić?
- Hmmm... Robi to najczęściej, gdy jest zdenerwowana. Wciąż brak
jej pieniędzy.
- Większość kobiet ma ten sam problem.
- Tu chodzi o coś innego. Greta naprawdę jest w bardzo trudnej
sytuacji. W dodatku uważa, że śpię na forsie.
- To znaczy że zależy jej wyłącznie na twoim portfelu?
- Nic podobnego. To naprawdę... wyjątkowa kobieta.
- I niezle na ciebie działa.
Ed serdecznie klepnął w plecy młodszego kolegę.
130
RS
- Wydaje mi się, że wpadłeś po same uszy. Powodzenia!
W drodze do domu Alex rozpamiętywał słowa Eda.
Nie ulegało wątpliwości, że Greta posiadała szczególny dar
popadania w rozmaite kłopoty. Poza tym jadła zbyt dużo cukru i mącznych
potraw... Ale mimo wszystko miała smukłą talię i perfekcyjnie zarysowaną
sylwetkę.
Uśmiechnął się do siedzącego w klatce kanarka. Wysiadł z
samochodu i poszedł na górę.
- Alex?
Głos Grety dobiegał z sypialni. Szybko postawił klatkę na stole w
salonie.
- Wróciłem! - zawołał.
Greta podciągnęła suwak tylko do połowy pleców i wygładziła
dłońmi sukienkę. Spojrzała w lustro. Efekt był oszałamiający. Obróciła się
dookoła. Nagle posłyszała przeciągły gwizd.
- Ooo! - odezwał się stojący w drzwiach Alex. Nigdy nie widział jej
tak wystrojonej. Owszem, nosiła rozmaite kostiumy, ale tym razem było to
coś całkiem innego.
- Obróć się - polecił.
- Dlaczego?
Potrząsnął głową. Mimo wszystko była to ta sama Greta.
- Ponieważ chcę się przekonać, czy z tyłu wyglądasz tak sam
ślicznie, jak z przodu.
Przesłała mu promienny uśmiech.
- Podoba ci się moja suknia?
- Oczywiście. Obróć się.
131
RS
Z zadowoleniem spełniła jego prośbę.
- Jeszcze raz - powiedział. - Tylko tym razem trochę wolniej.
Okręcała się niesłychanie wolno, celebrując każdy ruch ciała.
- Absolutna perfekcja - oświadczył Alex. - Muszę tylko zapiąć do
końca zamek.
Zrobił dwa długie kroki i stanął za jej plecami.
- Zobacz, jak to dobrze, że zamieszkaliśmy razem
- szepnął. Pocałował ją delikatnie. - Kto mógłby udzielić ci pomocy
w podobnych wypadkach?
Kątem oka zauważył metkę z nazwą ekskluzywnej i bardzo drogiej
firmy. Na jego twarzy pojawił się wyraz zdumienia.
- Greto... Czy to nowa sukienka?
Milczała przez chwilę. Miała nadzieję, że nie będzie musiała
odpowiadać na takie pytania.
- Dzisiaj włożyłam ją po raz pierwszy - powiedziała ostrożnie.
Alex westchnął. Co za dziwna dziewczyna! Miała tak mało
pieniędzy, a mimo to kupowała ciuchy w najdroższych butikach?
- Wygrałaś na loterii? - spytał.
- Bardzo bym chciała.
Odeszła kilka kroków i spojrzała w jego stronę.
- Pomyśl tylko... dwa i pół miliona dolarów. Koniec wszystkich
kłopotów.
Alex ponownie potrząsnął głową. Niepoprawna marzycielka.
- Z prostego rachunku prawdopodobieństwa wynika, że masz
znikomą szansę zdobycia głównej wygranej - odpowiedział. - Gdyby
132
RS
ludzie po prostu oszczędzali pieniądze, które wydają na zakup losów,
byliby o wiele bogatsi.
- Nie umiesz się bawić! - zawołała.
W głębi serca czuła ulgę, że drażliwy temat zakupu sukienki uległ
zapomnieniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl