[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skale nad wioskÄ…. On jest spokrewniony w miejscowy-
mi i chociaż całeżycie fruwał jak wolny ptak, te odległe
związki chyba jednak coś dla niego znaczą. Urwał, po
czym dodał: No i nie chciał pracować tu na pełen etat.
Myślę, że to człowiek, który z niczym nie chce się
wiązać.
Ani z nikim? zastanowiła się Caroline.
Zabrali się do pracy. Mark spotkał w mieście Chucka,
który zapewnił, że robotnicy wrócą następnego ranka.
Niedługo przyjedzie też na inspekcję architekt.
Wyciągnął rolki planów z szafy za biurkiem. Chuck
rozmawiał z nim o zmianach, które sugerowałaś. Lucas
najwyrazniej zgodził się z nimi.
I pewnie to właśnie przekonało Chucka zauwa-
żyła złośliwie. Ten człowiek ma bardzo staroświecki
stosunek do kobiet.
Lucas? Mark zrobił osłupiałą minę. Sądził-
bym...
Nie Lucas. Chuck! Nie mam pojęcia, jaki jest
stosunek Lucasa i nie jestem tym zainteresowana.
Nie?
Usłyszała ten radosny głos, zanim podniosła wzrok.
Wolałabym, żebyś z tym skończył warknęła.
Z czym?
Z pojawianiem siÄ™ znienacka. Pukaj i wchodz jak
normalny człowiek.
Pukałem, ale rozmawialiście. Nie dał się zbić
z tropu. Dobrze, że zastałem was oboje, bo muszę
TROPIKALNY RAJ 73
z wami pogadać na temat postępowania w nagłych
wypadkach.
Jeśli ktoś się dusi, wracam do Australii oznaj-
miła, pewna, że jej nerwy nie wytrzymają już więcej
dramatów.
Nie o takie wypadki mi chodzi rzekł Lucas
z úsmiechem, po którym ciarki jej przeszÅ‚y po plecach.
Powinniśmy mieć plan ewakuacji na wypadek klęski
żywiołowej. Większe tsunami zmiecie nasz ośrodek
z powierzchni ziemi.
Caroline zapomniała o ciarkach i usiłowała zrozu-
mieć, o czym Lucas mówi.
Nie wiem, co znaczy małe tsunami, nie mówiąc
już o większym. I co dokładnie masz na myśli, mówiąc
,,zmiecie ?
Powinienem był powiedzieć ,,zmyje . Tsunami to
potężna fala przypływu, a skoro ośrodek jest zbudowa-
ny na płaskim lądzie, gwałtowna wysoka fala przypły-
wu nas zmyje.
Takie fale to rzadkość, czy naprawdę potrzebny
nam ten plan?
Tsunami rzadko pojawia siÄ™ w Australii, ale w Va-
nuatu to częste zjawisko. Wyspy są położone na szczy-
cie uskoku tektonicznego, więc mamy tu trzęsienia zie-
mi wywołujące tsunami. A także sporo czynnych wul-
kanów, na lądzie i pod wodą.
Caroline oparła głowę na rękach.
Czy ojciec wiedział o tym, gdy kupował ośrodek?
Czy brał pod uwagę klęski żywiołowe, zanim zaczął
budować część operacyjną i dodatkowe budynki miesz-
kalne?
Tak odparł Mark. Ale uważał, że warto zaryzy-
74 MEREDITH WEBBER
kować, bo Hokomana w ciągu ostatnich stu lat przeżyła
tylko jedną klęskę żywiołową, cyklon, który zmiótł ory-
ginalne budynki z tego miejsca.
Fajnie mruknęła Caroline i zwróciła się do Luca-
sa. Aco to były za budynki?
Patrzył na nią przez chwilę, potem powiedział:
Sierociniec. Mieliśmy tu na wyspie misjonarzy,
prezbiterian i przedstawicieli kościoła rzymskokatolic-
kiego. Sierociniec i szkołę prowadziły siostry zakonne.
Caroline nagle zrobiło się zimno, jakby fale wznie-
cone przez cyklon właśnie obmyły jej ciało. Słyszała
płacz dzieci, widziała postać kobiety w bieli...
Czy zdołali uciec, zakonnice i dzieci? zapytała
przez zaciśnięte gardło.
Cyklon uderzył w nocy mówił cicho Lucas,
głęboko poruszony. W tamtych czasach nie istniały
systemy alarmowe, ale miejscowi wiedzieli i próbowali
namówić zakonnice do opuszczenia budynków. One
jednak uważały, że budynek wytrzyma, że jest w nim
bezpieczniej niż w jaskiniach, gdzie ukryli się tubylcy.
Większość zakonnic i dzieci zdążyła uciec.
Poza niemowlęciem mruknęła Caroline pod no-
sem. I zakonnicą, która po nie wróciła.
Skąd o tym wiesz? zdumiał się Mark. Chyba
nie powiesz, że przemawiają do ciebie miejscowe bzdu-
ry o duchach.
Caroline patrzyła na Lucasa i wiedziała, że się nie
myli, chociaż on miał taką minę, jakby zrobiła coś
złego.
A więc potrzebujemy planu ewakuacji. Mark
uparcie przywracał rozmowę na normalne tory. Mamy
plan na wypadek pożaru, personel przechodzi regular-
TROPIKALNY RAJ 75
nie ćwiczenia, konstrukcja budynków uwzględnia cyk-
lony. W przypadku fal przypływu najlepsza jest po pros-
tu ewakuacja.
Musimy myśleć o klientach rzekł Lucas a także
o personelu. Bardzo niewielu z nich pochodzi z Hoko-
many, musielibyśmy ewakuować wszystkich. Mnóstwo
ludzi uciekałoby z domów, wzrosłoby zapotrzebowanie
na Å‚odzie i helikoptery.
Caroline spojrzała na niego podejrzliwie.
Więc masz jakiś pomysł, bo inaczej byś do nas nie
przychodził.
Pomyślałem, że skoro mamy tu robotników, mo-
żemy zbudować duży hangar wysoko za wioską. Jest
tam płaski teren, osłonięty przez wzgórze. Hangar byłby
idealnym miejscem dla wszystkich, których złapie tu
jakakolwiek klęska żywiołowa.
Wydawać pieniądze na coś, co przez lata może
stać niewykorzystane?
Lucas spojrzał gdzieś w przestrzeń ponad ramieniem
Caroline.
Albo będzie potrzebne jeszcze w tym roku, jeżeli
nastąpi trzęsienie ziemi czy kolejny sezon cyklonów.
Mówisz tak, jakbyśmy zaniedbywali nasze obo-
wiÄ…zki.
Gdy skinął głową, obruszyła się.
Jutro przyjedzie architekt, porozmawiam z nim
rzekł Mark. Znajdziesz czas, żeby mu pokazać to
miejsce?
Lucas ochoczo przytaknął, a Caroline była ciekawa,
co nim naprawdÄ™ kieruje. Czy ma jakiÅ› ukryty motyw?
Czy można prowadzić szkołę nurkowania w hangarze?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]