[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rękę. Demonstracyjnie wytarła nos. Była zmęczona podróżą, ale myśl, że w domu matka
zapewne urządzi scenę, męczyła ją jeszcze bardziej.
Pojedzmy najpierw do mnie zaproponował Malory. Nikt z twojej rodziny przecież
nie wie, że przylatujemy tym samolotem.
Zesztywniała, bo zdawała sobie sprawę, o co mu chodzi.
Nie, dziękuję ci bardzo odparła, a ponieważ natychmiast uświadomiła sobie, że
zabrzmiało to nazbyt uprzejmie, dodała: Rzeczy nieprzyjemnych nie lubię odkładać na
pózniej.
Jesteś zbyt zasadnicza i sumienna. Dlaczego nie chcesz podarować sobie jeszcze
dwudziestu czterech godzin? Należą ci się. Musisz dojść do siebie.
Matkę doprowadziłoby to do szału. Zawsze wpajała nam, że należy stawiać czoło
faktom. Nawet wtedy, gdy nie są przyjemne.
Ciekawe, czy znalazł się ktoś, kto w jej obecności nazwałby ją samą nieprzyjemnym
faktem . Chciałbym przy tym być.
Malory emu i tym razem udało się rozśmieszyć dziewczynę.
Mimo wszystko chcę ją już zobaczyć powiedziała tłumiąc uśmiech.
Mała dziewczynka mamusi! Roześmiał się Malory.
Carly czuła, że był na nią zły. Oczywiście dlatego, że nie chciała skorzystać z jego
zaproszenia.
Nazywaj to, jak chcesz odrzekła spokojnie. Odwróciła głowę w stronę okna.
Wcale nie chcę tego tak nazywać! stwierdził wyraznie podenerwowany. Jesteś za
grzeczna i w tym cały kłopot. Powinnaś nauczyć się myśleć więcej o sobie. Niby dlaczego
masz jechać prosto do domu, jeśli ledwie trzymasz się na nogach? Tylko dlatego, żeby
powiększyć w sobie poczucie winy, bo nie powiedziałaś nic matce o Belli. A świetnie wiesz,
że matka już o to zadba, żebyś czuła się winna.
Na pewno niczego takiego nie zrobi!
Może i nie. Ale przecież tego właśnie się boisz, prawda?
Była zła, że Malory tak łatwo odgaduje jej myśli, lecz tylko wzruszyła ramionami.
Carly, nie bądz idiotką! Nie chcesz jechać do mnie, to jedz na wieś. Jutro zadzwonisz
do matki i powiesz, że już jesteś.
No dobrze powiedziała. Chociaż nie mam pojęcia, dlaczego właściwie tak ci na tym
zależy dodała uspokoiwszy się trochę.
Myślałem, że miałaś dość czasu, żeby się dowiedzieć.
W jego oczach mogła wyczytać resztę. Najwyrazniej chciał ją omotać i zdobyć. I to za
wszelką cenę. Tak, niewątpliwie ten myśliwy spod znaku Strzelca już ją namierzył. Modliła
się, by nie odgadł, że wcześniej trafiła ją jego strzała i dziewczyna czuła dziwną słabość
utrudniającą dalszą ucieczkę.
Bezwiednie zwróciła wzrok w stronę Malory ego.
Ja... tak, jjja... jąkała się. Byłeś naprawdę bardzo uprzejmy i było mi naprawdę
bardzo miło...
Carly wyjrzała przez okno. Lądowali na Heathrow. Nisko nad ziemią zawisła warstwa
chmur. Cóż, trzeba się jakoś przyzwyczaić do póznej angielskiej wiosny pomyślała Carly.
Próbowała zapomnieć o jasnym palącym słońcu, które oboje pozostawili daleko za sobą, w
Tajlandii.
Powoli przeszli przez odprawę celną i paszportową. Carly rozpaczliwie zbierała myśli,
wciąż nie wiedziała, jak ustosunkować się do propozycji Malory ego. On jednak nie krył
zmęczenia i zachowywał się wobec dziewczyny z dużą rezerwą. Szybko przeszli do hali
lotniska.
Kochanie! Boże, jak dawno cię nie widziałam! Wysoka blondynka rzuciła się
Malory emu na szyję i pocałowała go czule. Wyglądasz na wykończonego. Lot był taki
fatalny?
Elizabeth! A co ty tu, u licha, robisz? Malory uśmiechnął się szeroko.
Od twojej sekretarki dowiedziałam się, że dzisiaj przylatujesz. Pomyślałam sobie, że
zrobię ci niespodziankę. Przyjechałam samochodem...
Blondynka, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że Malory nie jest sam,
niechętnie odwróciła się do Carly, ale jej władcza ręka ciągle spoczywała na jego ramieniu.
Carly poczuła, że ziemia usuwa się jej spod stóp. Cios, choć mogła się go spodziewać,
okazał się nadspodziewanie mocny. Było jej zimno, czuła, że cała drży. Nagle usłyszała głos
ojca. Nic w świecie nie mogło jej przynieść większej ulgi.
Witaj w domu, kochanie!
Tata! Odwróciła się i rzuciła na ojca jak mała dziewczynka. Skąd...
Jestem wiernym klientem British Airways... Pomyślałem sobie, że pewnie przylecicie w
tym tygodniu, więc poprosiłem, żeby sprawdzili rezerwacje.
Spojrzał na ponurą i zafrasowaną twarz stojącego obok mężczyzny.
Panie Malory. Wyciągnął rękę na powitanie.
Bardzo się cieszę, że znów pana widzę.
Ja też się cieszę odpowiedział Lennox. Pozwolą państwo, że im przedstawię
Elizabeth Berenstein, moją dobrą znajomą.
Carly i jej ojciec wymienili z nowo poznaną uściski dłoni.
Czy coś nie w porządku? spytał Malory.
Nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić.
Uśmiechnął się ojciec Carly. Bella i Eliot są teraz w Somerset. Jutro powinni być już
w Londynie. Wracacie w samą porę. W sobotę mamy przyjęcie w Savoyu. Mieliście
dowiedzieć się o tym zaraz po przylocie. Zostawiłem pana sekretarce numer naszego telefonu,
więc mam nadzieję, że pozostaniemy w kontakcie...
Ojciec zręcznie pokierował Carly w stronę wyjścia. Zdążył jeszcze przepraszająco
ukłonić się Elizabeth, ale Carly nie pozwolił nawet powiedzieć do widzenia.
Co to za ludzie, u licha? Carly usłyszała pytanie zadane przez Elizabeth, lecz ojciec
szedł tak szybko, że odpowiedz Malory ego już do niej nie dotarła.
Gdyby chodziło tylko o wspólnika, Elizabeth nie wstawałaby tak wcześnie i nie
przyjeżdżałaby specjalnie na lotnisko, żeby go przywitać. Nie łączyły ich tylko interesy, teraz
było to już zupełnie jasne. Carly domyślała się tego od momentu, gdy po raz pierwszy
usłyszała imię tej kobiety. Nie mogła mieć do Malory ego pretensji. Obiecał, że spędzą miło
czas i dotrzymał słowa. Owszem, podobała mu się, czuła, że chciał ją posiąść, ale dopiero
teraz zdała sobie sprawę, że to zapewne miłość do Elizabeth nie pozwalała mu spełnić tych
pragnień. Powinno być jej przykro z powodu Elizabeth, ale jeśli nawet tak było, żal mogła
mieć jedynie do siebie.
Przyjechałem samochodem matki. Mieszkamy razem, więc możesz być zupełnie
spokojna. Nie dopuszczę, żeby znęcała się nad tobą, zanim nie dojdziesz do siebie.
Wzrok ojca był przenikliwy.
Wyglądasz tak, jakby spotkało cię coś bardzo nieprzyjemnego.
Carly wyciągnęła się wygodnie na siedzeniu samochodu i przymknęła oczy.
Domyślałam się, że to powiesz odrzekła powoli. Ale nie powinnam być zaskoczona,
ostrzegano mnie już wcześniej.
Malory też nie był zachwycony. Ojciec posłał córce uśmiech. Jak na mój gust za
obszerna w biodrach. Takie kobiety w średnim wieku bardzo przybierają na wadze.
Carly potrząsnęła głową.
Nic nie rozumiesz, tato. Znają się bardzo dawno. Wiele razy mówił mi o niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]