[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale przecież to miejsce miało być dla mnie! - użalał się Shellsworth, stając pomiędzy
biurkiem, przy którym siedział Loftus, a Colinem. - Tyrałem jak wół, robiłem wszystko,
o co mnie pan prosił, oczekując, że w nagrodę zostanę członkiem Izby.
Oczy Loftusa, jeszcze przed chwilą wypełnione życzliwością, pociemniały ze
zniecierpliwienia.
- Shellsworth, podjąłem już decyzję, nie słyszałeś? Więc przestań się już pan
naprzykrzać. Wydawało się, że notariusz nie da za wygraną, ale po sekundzie mężczyzna
jakby zapadł się w sobie.
- Oczywiście, jego lordowska mość - mruknął, odsuwając się na bok.
- No to wspaniale - powtórzył Loftus. - Tylko pamiętaj, Mandland, że oczekuję, iż
będziesz dobrze traktował naszą Rosalyn. Wiem, że ta kobieta lubi się szarogęsić, ale
bądz dla niej wyrozumiały, a ona ci się z pewnością podporządkuje.
- Z pewnością - zgodził się Colin, myśląc przy okazji, że lady Rosalyn wcale by się nie
spodobało, że porównuje się ją do konia ani to, iż ktoś poza jej plecami układa jej
przyszłość.
- Tylko, co będzie, jeśli lady Rosalyn odrzuci moją ofertę? Nie zmuszę jej przecież do
małżeństwa, choć nadal chciałbym uzyskać przyrzeczone miejsce.
- Lady Rosalyn pana przyjmie - oświadczył Loftus stanowczo.
- Nie wiadomo - mruknął Colin. - Może mieć inne plany.
- W takim razie pańskie zadanie polegać będzie na tym, żeby ją do siebie przekonać. Nie
trać nadziei, Mandland, lady Rosalyn nie chce stracić Maiden Hill. Odmowa nawet przez
myśl jej nie przejdzie. A teraz wracajmy do pań. -Loftus wstał i ruszył do drzwi gabinetu,
gotowy poinformować lady Rosalyn o swojej decyzji.
Matt przytrzymał brata za ramię, chcąc szepnąć mu coś do ucha.
- Dobrze to przemyślałeś, Colinie? Wiesz, co oznacza twoja decyzja?
- Chcę uzyskać szlachecki tytuł - padła twarda odpowiedz.  A cel uświęca środki.
- Tylko, że do celu daleka droga. W gruncie rzeczy mówimy tu o zobowiązaniu na całe
życie. No wiesz, aż śmierć was nie rozłączy...
Colin się roześmiał.
- Co, mając na względzie charakterek lady Rosalyn, może się wydarzyć nawet jutro. -
Ignorując wściekłe spojrzenie notariusza, którym ten go obdarzył przechodząc obok,
Colin znów zwrócił się do brata: - O nic się nie martw, Matt, lady Rosalyn z pewnością
nie będzie większym wyzwaniem niż Francuzi.
- Ja bym się o to nie zakładał - odparł z powagą pastor.
Rozdział 4
Kiedy tylko w korytarzu rozległy się kroki powracających do salonu mężczyzn, Rosalyn
szybko poderwała się na nogi. To samo uczyniła lady Loftus, po raz setny przekonując
przyjaciółkę, że wszystko dobrze się ułoży. Rosalyn modliła się w duchu, żeby okazało
się to prawdą.
Pierwszy do pokoju z uśmiechem na twarzy wkroczył lord Loftus. Jego wzrok od razu
powędrował do żony, która, gdy Loftus skinął głową, odetchnęła z ulgą.
- Naprawdę wszystko będzie dobrze - powiedziała, tym razem już z większym
przekonaniem.
Następnie do pokoju weszli bracia Mandland. Twarz pastora wyrażała głębokie
zatroskanie, zaś pułkownik się uśmiechał.
W jego dłoniach nie było umowy sprzedaży, więc Rosalyn pomyślała, że być może
dokumenty nadal znajdują się w posiadaniu notariusza.
W ciszę panującą w salonie wdarł się nagle odgłos trzaśnięcia drzwiami.
- Co to było? - zdziwiła się lady Loftus.
- Shellsworth - mruknął Loftus i machnął lekceważąco ręką. - Znasz jego humorki.
- Czyżby się czymś zdenerwował? Może powinniśmy z nim porozmawiać? - dopytywała
się lady Loftus.
- Zrobię to, ale pózniej - zapewnił mąż. - Kiedy już odzyska rozsądek.
Rosalyn poczuła nagły uścisk strachu w sercu - notariusz nie opuściłby domu Loftusa z
umową. Zrozumiała, że poniosła porażkę.
Lord Loftus tymczasem spojrzał na pułkownika.
- No, niech się pan nie ociąga - ponaglił.
Przez twarz Mandlanda przemknął wyraz poirytowania, który jednak znikł z jego oblicza
tak szybko, że Rosalyn nie była przekonana, czy się nie przewidziała. Mimo to, nauczona
przez życie godzić się w milczeniu z wolą innych, natychmiast zrozumiała, co się dzieje.
Pułkownik był ponaglany, a należał do ludzi, którzy tego nie lubią. Wyczuwała też, że
owo  ponaglanie" niczego dobrego jej nie wróży.
Lady Loftus, puściwszy jej dłoń, podeszła do męża i stanęła u jego boku. Rosalyn
musiała zatem sama zmierzyć się z pułkownikiem. Postanowiła nie tracić czasu.
- Widzę, że pan wygrał - oświadczyła spokojnym głosem, czym chyba zaskoczyła
pułkownika, bo ten przed odpowiedzią przez chwilę milczał.
- W tej sytuacji nie ma wygranych - odrzekł wreszcie. - Obydwoje coś tracimy. Ja dobry
wizerunek, pani dom. To była prawda. Myśl, że musi opuścić niebiańską dolinę Ribble,
rozrywała Rosalyn serce. W gardle czuła grudę rozczarowania. Niemniej należała do
dumnej rodziny Wellborne'ów i postanowiła, że musi być twarda, co zresztą nie raz
udowadniała.
- %7łycie bywa niesprawiedliwe - stwierdziła, dalej siląc się na spokój, choć jej głos był
bardziej napięty niżby pragnęła. Następnie wyciągnęła dłoń do pułkownika. - Gratuluję,
panie Mandland. Maiden Hill to wspaniała posiadłość.
Mężczyzna spojrzał na wysuniętą dłoń, a potem podniósł wzrok i popatrzył Rosalyn
prosto w oczy. Ona zaś spojrzała w oczy pułkownika, szaro-zielone niczym niebo, kiedy
zbiera się na burzę.
- Lady Rosalyn, czy uczyni mi pani zaszczyt i zostanie moją żoną?
Rosalyn zamarła, niepewna, czy dobrze zrozumiała pytanie, podejrzewając zarazem, że
traci zmysły na podobieństwo Covey. Potrząsnęła głową, żeby nieco oprzytomnieć. Czy
Mandland właśnie poprosił ją o rękę?
- O mój Boże, cóż za wspaniała wiadomość! - zawołała radośnie lady Loftus, zarzucając
przy tym ramiona na szyję Rosalyn. - Moja kochana, wreszcie wyjdziesz za mąż,
zostaniesz mężatką!
Tak, Mandland naprawdę jej się oświadczył.
Całe życie czekała na taką chwilę i doczekała się oświadczyn od mężczyzny, którego nie
lubiła i któremu nie ufała. Od mężczyzny, który odebrał jej wszystko, co miało dla niej
znaczenie.
Od mężczyzny, którego jej przyjaciółka uważała najwyrazniej za odpowiedniego
kandydata. A i lord Loftus uśmiechała się szeroko, wyglądając przy tym jak wiejski
głupek. Zaplanował całą tę sytuację i jest dumny, bo mu się wydaje, że uczynił Rosalyn [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl