[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ponownie słyszymy uderzenia. Dzwoni telefon Mel.
Rozmawia, a gdy rozłącza się, mówi do mnie:
Za dwie minuty wyciÄ…gnÄ… ciÄ™ stÄ…d.
I ma rację. Chwilę pózniej światełka windy zapalają się i
zaczynamy się ponownie wznosić. Mel naciska guzik stop ,
stajemy ponownie, a następnie naciska guzik parteru. Winda
zaczyna zjeżdżać i kiedy drzwi otwierają się, widzę w nich
czterech facetów jak szafy, ubranych w spodnie w wojskowy
kamuflaż takie jak u Mel. Ona chce wiedzieć:
Gdzie jest karetka?
Jeden z nich już zamierza odpowiedzieć, gdy Eric,
popychajÄ…c go, dopada do mnie i bardzo blady pyta:
Kochanie, dobrze siÄ™ czujesz?
Przytakuję, ale to kłamstwo. Czuję się fatalnie! Patrzy na
mojÄ… szyjÄ™ i widzÄ…c, jak jest zaczerwieniona, mruczy:
Spokojnie& spokojnie.
Björn ze zmartwionÄ… minÄ… stoi w Å›rodku tego chaosu,
zamierza się zbliżyć, kiedy widzę, jak Mel go zatrzymuje i mówi:
Nie przytłaczaj jej teraz.
Co takiego? Widzę, jak opada mu szczęka.
Potrzebuje powietrza& dzieciaku.
PrzestaÅ„ siÄ™ wtrÄ…cać& dzidziu odpowiada Björn
głębokim głosem i pokazuje w dłoni kluczyki do swojego
samochodu.
Powiedziałam, że potrzebuje powietrza& Jamesie Bondzie.
A ja powiedziałem, żebyś przestała się wtrącać syczy,
odsuwajÄ…c jÄ….
Ludzie kłębią się dookoła nas, a ja mam nowy skurcz.
Zciskam dłoń mojego ukochanego i szepczę:
KurczÄ™, Eric&
Dziewczyna, która cały czas mi asystowała, odpycha Erica i
Björna, bierze mnie za rÄ™kÄ™ i mówi rozkazujÄ…cym tonem:
Patrz na mnie, Judith. Będziemy oddychać.
Robię to i ból przechodzi. Nie puszczając mojej ręki, mówi
do facetów ubranych tak jak ona:
Hernández, Fraser, zróbcie mi tu przejÅ›cie.
Bez jakiegokolwiek zawahania robią to, co Mel im każe.
Kiedy ja podziwiam zdolności przywódcze tej dziewczyny, Eric,
odgarniając mi z twarzy kosmyk włosów, mówi:
Powiedz, że dobrze się czujesz, kochanie.
Czuję się fatalnie, Ericu& Myślę, że Meduza chce wyjść.
Björn przysuwa siÄ™ do nas z zatroskanÄ… minÄ….
Dopiero co rozmawiałem z Martą. Czekają już na nas w
szpitalu.
O Boże& O Boże mój! mamroczę przerażona.
Nie ma już odwrotu, poród się zaczął!
Co za ból& co za bóóóóóóóóóóóóóóóóóóóól!
Eric całuje mnie i nakazuje:
Spokojnie, kochanie. Spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
Chaos robi siÄ™ coraz bardziej namacalny. Wszyscy siÄ™ na nas
gapiÄ…, a Mel dopytuje:
Ale gdzie jest ta pieprzona karetka? Nikt nie wie, a wtedy
rozkazuje: Fraser, leć po auto. Chcę je mieć przy północnym
wyjściu za dwie minuty. Następnie spogląda na Erica i pyta:
Do którego szpitala trzeba ją zawiezć?
Do Frauenklinik Munchen West odpowiada.
Dziewczyna odwraca siÄ™, szuka wzrokiem drugiego kolegi i
krzyczy:
Hernández daj mi trasÄ™ i czas dojazdu. Thomson, zadzwoÅ„
do Bryana i poinformuj go o sytuacji. Powiedz mu, żeby czekał na
nas za godzinę tam, gdzie się umówiliśmy. Ja zawiadomię Neilla.
Björn, widzÄ…c, że jest ze mnÄ… odrobinkÄ™ lepiej, kuca i pyta z
poważną miną:
Skąd się wzięła ta Supermanka?
Chce mi się śmiać. Nie znam Mel, ale jej władczość bardzo
mi się podoba. Równie biegle mówi po angielsku co hiszpańsku i
niemiecku. Jak tylko zatrzaskuje swoją komórkę, mówi coś do
swojego kolegi, potem patrzy na Erica i rozkazuje:
Za mną. Za dwanaście minut odstawię was do szpitala.
Nie trzeba odpowiada Björn, wpatrujÄ…c siÄ™ w niÄ…. Ja ich
zawiozÄ™.
W dwanaście minut? pyta ona.
Podnosząc się z szelmowskim uśmiechem, nasz przyjaciel
spogląda na nią, poprawia ciemny garnitur, który ma na sobie, i
dotykajÄ…c wiÄ…zania krawata, syczy:
W osiem, Cat Woman.
Eric i ja patrzymy na siebie. Chce mi się śmiać. To jest
pojedynek tytanów. Wtedy dziewczyna parska śmiechem.
Obecność takiego faceta jak Björn nie robi na niej wrażenia,
przesuwa swoje niebieskookie spojrzenie po jego ciele z
szelmowskim uśmiechem i wkładając swoje okulary pilota, mówi:
Nie rozśmieszaj mnie, Jamesie Bondzie. Następnie
przenosi wzrok na Erica i mnie i wyjaśnia: Macie trzy opcje.
Pierwsza to ja. Druga to James Bond, a trzecia to czekać, aż
przyjedzie karetka. Wasza decyzja.
Wybieram pierwszą opcję mówię zdecydowanie.
Zaskoczony Björn protestuje, a ona uÅ›miechajÄ…c siÄ™, patrzy
na Erica i mówi:
Za mnÄ….
Eric spogląda na mnie, a ja przytakuję. Wiem, że do szpitala
jest więcej niż czterdzieści minut, ale co zadziwiające, ufam, że
skoro Mel powiedziała, że dotrzemy tam w dwanaście, to tak
właśnie będzie. Kiedy wychodzimy, czeka na nas imponujący,
czarny hummer. Wsiadamy do niego, a gdy Björn również
zamierza to zrobić, dziewczyna zatrzymuje go i mówi:
Ty siÄ™ lepiej przejedz swoim astonem martinem.
Bez dalszych ceregieli zatrzaskuje drzwi, a hummer rusza na
pełnym gazie. Mel wpatruje się w nas.
Jest szesnasta piętnaście, o szesnastej dwadzieścia siedem
będziemy w szpitalu.
Ból wraca. Jest intensywny, ale jestem go w stanie znieść.
Eric i Mel zmuszają mnie do oddychania, a ja jestem im wdzięczna
za ich troskę. Czuję, jak samochód pędzi na pełnej prędkości i nie
zwalnia ani razu.
Kiedy zatrzymuje się, słyszę, jak kierowca mówi:
Jesteśmy na miejscu.
Eric przybija z nim piątkę z ogromnym uśmiechem na ustach
i burczy:
Dziękuję, przyjacielu.
Kiedy wysiadam z samochodu, Marta czeka na nas w
drzwiach szpitala i posadziwszy mnie na wózku, zwraca się do
jednej z pielęgniarek:
Zawiadom porodówkę, że przyjechała pani Zimmerman.
Następnie spogląda na mnie. Pospiesz się mistrzyni, bo kiedy
będzie po wszystkim, idziemy to uczcić do Guantanamery.
Marta, nie chrzań protestuje Eric, a mnie chce się śmiać.
Mel podchodzi do mnie.
Jest szesnasta dwadzieścia siedem. Obiecałam ci, że cię
dowiozę w dwanaście minut, i dotrzymałam słowa. Ja się
uśmiecham, a ona dodaje: Było mi bardzo miło cię poznać,
Judith. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
Aapię ją za rękę i nie puszczając jej, mówię:
Dziękuję ci za wszystko, Mel.
Ona z ciepłym uśmiechem, odpowiada:
Jeżeli jutro będę miała czas, to przyjdę poznać Meduzę,
zgoda?
Będziemy zachwyceni odpowiada Eric, bardzo
wdzięczny.
Przyjdziesz z SamanthÄ…? pytam.
Mel uśmiecha się i zgadza się. Chwilę pózniej dziewczyna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]