[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wziąć ze sobą sporo magazynków. Ja zużyłem na takiego jednego aż
sześć, bo nie chciał łatwo umrzeć. Ma bardzo głęboko serce i
chybienie jest regułą." Była to prawda. Mimo, że wiedziałem
dokładnie gdzie żubr ma serce, to jednak nie trafiłem. Oddałem drugi
i trzeci strzał. Trafienie za trzecim razem sprawiło, że byk
zatrzymał się około pięćdziesiąt kroków przede mną. Pięć minut
pózniej bestia była martwa. Polowanie skończyło się. Wszystkie trzy
kule trafiły go ponad sercem. Teraz jechaliśmy opuszczając wspaniałe
tereny łowieckie, na których goście księcia von Pless strzelali co
roku do jeleni i innej zwierzyny. Po jakimś czasie ujrzeliśmy teren
domu w Promnitz. Jest usytuowany na półwyspie. Przedstawia cudowny
widok, a na pięć kilometrów dookoła nie ma żadnych ludzi. Niejeden
tęskni za uczuciem, którego doznał odwiedzając rezerwat
nadzwyczajnej życzliwości w posiadłości księcia, rezerwat
rozciągający się na czterystu tysiącach mórg. Są tam wspaniałe
jelenie, których nigdy nie widział żaden człowiek. Nawet leśniczy
ich nie spotkał. Tylko okazjonalnie ktoś do nich strzela. Niejeden
mógłby wędrować nawet cztery tygodnie i nie zobaczyłby żadnego
żubra. Podczas pewnych okresów roku jest niemożliwością znalezć
choćby jednego. Lubią ciszę i mogą ukrywać się w gigantycznych
lasach, wśród plątaniny drzew. My za to ujrzeliśmy niejednego
wspaniałego koziołka.
Po dwóch godzinach dotarliśmy do Pless, jeszcze przed zapadnięciem
zmierzchu.
Lotnicy piechoty, artylerii i maszyny rozpoznawcze
Nie byłbym rasowym pościgowcem, gdybym nie wspomniał o pilotach
piechoty. Ostatecznie musi to być satysfakcjonujące uczucie być
użytecznym pomagając tym oddziałom, które pracują najciężej. Pilot
piechoty może dużo zdziałać asystując ludziom, walczącym na
własnych
nogach. Z tego też powodu ma wdzięczne zadanie. Podczas bitwy pod
Arras obserwowałem wielu tych wspaniałych kolegów. Latali w każdą
pogodę i o każdej porze na niskim pułapie nad wrogiem i starali się
działać jako łącznicy pomiędzy naszymi mocno naciskanymi oddziałami.
Potrafię zrozumieć, że ktoś może walczyć z entuzjazmem, gdy ktoś
inny wspiera go swoimi działaniami. Zapewne niemało lotników
krzyczało: "hurra!", gdy po dokonanym ataku widzieli masy wrogów
płynące do tyłu, albo gdy nasza piechota wyskakiwała z okopów i
walczyła z napastnikiem twarzą w twarz. Wiele razy, już po wyprawie
pościgowej, wystrzeliwałem pozostałości magazynków w pozycje
wroga.
Mogłem zrobić choć tyle dobrego, że swoim ogniem wpływałem na
morale
przeciwnika.
Byłem także lotnikiem artylerii. W moim czasie nowością było
kierowanie ogniem własnych dział przez bezprzewodowy telegraf.
Robienie tego dobrze wymagało od lotnika specjalnych zdolności. Nie
wykonywałem takich zadań zbyt długo. Wolałem walczyć. Zapewne
oficerowie artylerii byliby zarazem jej najlepszymi pilotami.
Przynajmniej dobrze znają broń dla której wykonywaliby różne
zadania.
Robiłem wiele rozpoznań samolotem, zwłaszcza w Rosji podczas
ofensywy. Wtedy jeszcze raz działałem jako kawalerzysta. Jedyną
różnicą było to, że dosiadałem Pegaza, który był ze stali. Dni
spędzone nad Rosją razem z przyjacielem Holckiem były najlepszymi w
moim życiu.
Na zachodnim froncie oczy pilota rozpoznawczego widziały rzeczy,
bardzo różniące się od tych, do których był przyzwyczajony
kawalerzysta. Wioski i miasta, linie kolejowe i drogi wydawały się
martwe. Jednakże przez cały czas odbywa się tam kolosalny ruch, ale
z niezwykłą zręcznością jest skrywany przed lotnikami. Tylko
doskonałe praktyczne wyszkolenie i uważne oczy mogą zobaczyć
wyraznie cokolwiek, gdy podróżuje się na dużej wysokości z
przerazliwą szybkością. Mam wyśmienity wzrok, ale wydaje mi się
wątpliwe czy jest ktokolwiek, kto mógłby wyraznie dostrzec coś, gdy
patrzy w dół na drogę z wysokości pięciu tysięcy metrów. Oko nie
jest najlepszym narzędziem do obserwacji i musi zostać zastąpione
przez aparat fotograficzny. Wszystko co wydaje się ważne musi być
sfotografowane. Poza tym, trzeba zrobić zdjęcia tych rzeczy, których
ktoś może żądać. Gdy po powrocie do domu okazuje się, że płytki są
uszkodzone, cały lot idzie na marne.
Często zdarza się to lotnikom, którzy wykonują rozpoznanie, ale
wplątują się w walkę. Aczkolwiek ich zadanie jest o wiele ważniejsze
od strącenia przeciwnika. Często dobre zdjęcie ma większą wartość
niż zestrzelenie nawet całej eskadry. Dlatego zgodnie z zasadami
latający fotograf nie powinien przykładać ręki do walki.
Obecnie bardzo trudno jest przeprowadzać skuteczne rozpoznania na
Zachodzie.
Nasze samoloty
Jak zapewne o tym wiadomo, podczas wojny niemieckie maszyny
latające
nieco się zmieniły. Istnieje kolosalna różnica pomiędzy gigantycznym
płatowcem, a samolotem pościgowym.
Płatowiec pościgowy jest mały, szybki i zwrotny. Nie zabiera niczego
poza pilotem. Pominąwszy karabiny maszynowe i magazynki.
Gigantyczny płatowiec – warto przyjrzeć się wielkiemu
angielskiemu
samolotowi, który spokojnie ląduje po niemieckiej stronie frontu -
jest kolosem. Jego jedyne zadanie to udzwignąć najwięcej, jak to
tylko możliwe i nadaje się do tego dzięki swojej ogromnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl