[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie wiadomo, czy zaczęła pojmować, co znaczy złość ludzka. Tymczasem dobra szewcowa
zażywała rozkoszy królewskich. Wytworne sprzęty, zaciszna sypialnia, wygodne i pachnące
posłanie. Obudziwszy się rano, zobaczyła pokojówkę kornie przy drzwiach czekającą na polecenia.
Przywołała ją, grzecznie uśmiechnięta. Dziewczyna, zdumiona taką łaskawością pani, zawsze
wściekłej, gotowej do połaja-nek i nawet bicia, podeszła nieśmiało. Wówczas zauważyła brudną
twarz  królowej", usmoloną przy smołowaniu dratwy i innych czynnościach w szewskiej ruderze.
 Witam uniżenie waszą królewską mość  rzekła z niskim ukłonem.  Jaką suknię mam dzisiaj
podać na poranne godziny?
Zmieszała się biedna szewcowa: nie wie, co odrzec, jak się zachować. Jaką suknię na rano? W
domu szewca miała tylko jedną sukienczynę na wszystkie okazje. Ile sukien może mieć królowa?
 Ten strój, co wczoraj, duszko  odparła zręcznie.
Pokojówka, choć rozbrojona dobrocią pani, pobiegła jednak do swych koleżanek, innych służebnic,
i powiedziała złośliwie:
 Królowa zapewne spędziła noc w piekle: taka usmolona, zwykły smo-truch... Ale jest jakaś
odmieniona, łagodna...
Zanim wróciła do królewskiej sypialni na dalszą posługę, królowa już chodziła umyta, ubrana
samodzielnie, bez codziennej pomocy, uśmiechnięta podziwiała pokoje i sprzęty. Pokojówce
przyjaznie pokiwała dłonią.  Tak dzisiaj wygląda, jakby tu była po raz pierwszy  pomyślała
dziewczyna.  I ta łaskawość! Pewnie taka fantazja, widzimisię. Za chwilę da mi bobu!"
Podszedł do żony nieśmiało król, zagadnął ostrożnym słowem. A ona, miast zwykłej połajanki,
oddała powitanie z uśmiechem pełnym czułości, miłym zwrotem. Zdumiony, rozanielony,
rozpływał się w uprzejmościach względem niej i służby. Bojazliwie podeszła do królowej
kuchmistrzyni z kucharką i posłużni-kami podającymi do stołu. Spodziewali się nagany, wymyślań.
A tu nagle  wściekła królowa" odezwała się słodko:
 Czego sobie życzycie, moje kochane dzieci?
Osłupieli ze zdumienia, aż musiała powtórzyć pytanie.
175
 Co podać na śniadanie i obiad?
 wykrztusiła kuchmistrzyni Zwieżo upieczoną królową znów zaskoczyło to pytanie. Przecież nie
miała pojęcia o jadłospisie królewskim. Ale wypaliła trafnie:
 Podajcie to samo, co wczoraj, moi mili.
Król, niezmiernie rad z nastroju żony, skwapliwie przytaknął, a służba nie mogła wprost uwierzyć
w taką odmianę.
 Zaprowadzcie mnie, proszę, do kuchni i spiżarni  rzekła znów u-przejmie królowa.  Dojrzę
wszystkiego, poradzę...
Nieprzemijające zdumienie! Bo przecież królowa zawsze gardziła pracą poddanych. A kiedy raz
zajrzała do kuchni, bez powodu urządziła burdę i pobiła laską zajętych tam ludzi. Zlękli się, że i
teraz pryśnie jej dobry humor.
Ale nie... Próbowała potraw i przetworów, chcąc poznać jadło, zapasy królewskie. Chwaliła,
nagradzała pieniędzmi sumiennych pracowników, opieszałych zachęcała do po-
prawy i obiecywała im nagrody. Słowem, była jak pogodne lato, od którego blasków wszyscy czuli
się w siódmym niebie. Król przejął też natychmiast pieszczotliwą nazwę, jaką nadawała służbie i
dworzanom:  kochanie".
 Kochanie, po śniadaniu udamy się na przejażdżkę. Dobrze?
 Z największą ochotą, miły mężu
 odważyła się.
 Zda mi się chwilami, kochanie, żeśmy dopiero po ślubie. Taki dziś radosny dzień, kochanie, że
kazałem do najpiękniejszego powozu zaprząc najpyszniejsze cuganty. A w sobotę urządzimy wielki
bal. Dawno już nie było u nas balu. Wyglądasz zaś tak pięknie, że przyćmisz urodą wszystkie damy.
Kiedy wyjechali na miasto, przechodnie uciekali zrazu przed nimi, pomni, że nieraz królowa kazała
żołnierzom rozpędzać ludzi na ulicach, bo rzekomo wadzili jej karecie. U-spokoili się jednak,
widząc ją łaskawą, uśmiechniętą, a pachołków królewskich, na jej polecenie rozrzucających w tłum
łakocie i monety. Na domiar konny herold dworski ogłaszał wszem wobec:
 Ktokolwiek ukrzywdzony, ktokolwiek chciałby o coś prosić czy skarżyć się na jakąś
dolegliwość, niech zgłasza się do najjaśniejszej królowej pani, matki naszej miłościwej, a bez
pomocy na pewno nie odejdzie! Zabrzmiały wiwaty... Objechawszy miasto królestwo mijali właśnie
dom złego szewca, gdy wypadła zeń obecna szewcowa, a dawna królowa, wściekła baba.
 Stój, królu!  wrzeszczała.  Tom ja przecie królowa, a nie ta
176
dziewka, co przy tobie! Zawsześ był ciapa, a teraz cię podła niecnota o-siodłała całkiem! Wyrzuć ją
i mnie daj należne miejsce!
 Obłąkana!  szepnął król i zatrzymał powóz.
Wybiegł właśnie z domu zły szewc i dalej odciągać babę od królewskiego powozu, dalej okładać ją
pięścią, nim wzięli się za nią towarzyszący królestwu gwardziści.
 Błagam o przebaczenie!  wołał wściekły i przerażony na widok gwardzistów zatrzymanych
jednak przez króla.  Baba mi do cna ogłupiała: wydaje się jej, że królowa! Poczciwej pani w
karecie zrobiło się żal tych obojga. Już miała wyznać prawdę. Ale gdy szewc nadal ubliżał żonie,
gdy  obłąkana" groziła śmiercią wielu osobom w razie powrotu na tron, gdy na domiar w tłumie
gapiów dojrzała wędrownego rzemieślnika dającego zrozumiałe dla niej znaki, pojęła, że to, co
zaszło od wczoraj, jest słuszną karą i nagrodą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl