[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przywódcę stada tylko wtedy, gdy otrzyma ku temu wyrazne sygnały, pani Kasia nigdy nie
pozwalała Jorvikowi spać w jej łó\ku, wchodzić na kanapę albo jeść ze stołu. Nigdy nie uległa
szczenięcym kaprysom owczarka, pomimo \e otrzymała go mając lat szesnaście, gdy skłonność do
sentymentów jest szczególnie u dziewcząt widoczna. Hojnie nagradzany i odpowiednio karcony,
stopniowo nabierał ogłady i stawał się jej wiernym towarzyszem. Wyrósł na inteligentnego,
posłusznego i pięknego psa. Od dziesięciu lat był wielką dumą Kasi, a teraz ju\ drugi sezon strzegł
bezpieczeństwa skarbów Truso.
45
A jednak ich nie ustrzegł. Zastanowiło mnie to od momentu, gdy usłyszałem jego pierwsze
szczeknięcie. Głośnym ujadaniem bowiem witał (lub raczej odstraszał) ka\dego nowego gościa,
który pojawił się w okolicach stanowiska. Zwłaszcza nocą, spuszczony ze smyczy, Jorvik robił
straszny harmider przy ka\dym niepokojącym ruchu, jaki zauwa\ył lub wyniuchał w promieniu
kilkuset metrów.
Wesoło szczekając, Jorvik wybiegł z namiotu i machaniem ogona przywitał swoją panią. Za
nim wyszedł zaspany Bazyli, który zobaczył nas w chwili, gdy akurat szeroko ziewał.
- Dobrze, ze jesteś, przyjacielu - zawołał do niego Jagoda - czas przyrządzić kolację!
- Z przyjemnością bym coś przekąsił - Bazyli poklepał się po brzuszku. - Co będziemy jedli?
- Miałem na myśli twoją pomoc.
- Pomoc?
- Mówiłeś, \e świetnie gotujesz - potwierdził z zadowoleniem kierownik ekspedycji - twoja
herbata z sokiem malinowym była naprawdę wyśmienita.
- Ale ja...
- Nie bądz taki skromny, mamy sporo gości. Przyrządzimy jajecznicę po królewsku. Sam nie
dam rady, a widzę, \e moja asystentka nie jest dziś w humorze.
To mówiąc pociągnął go za rękę w stronę kuchni polowej, skąd po upływie kilku minut dotarł
do nas zapach sma\onego boczku. Rufus i Kuba dołączyli do Kasi, która obiecała im pokazać
wykopy i dzisiejsze znaleziska. Przy ogrodowym stoliku zostaliśmy tylko ja oraz panowie Kugiel i
Bigos, dwaj studenci archeologii.
- Czy Rufus nie zamęczał zbytnio panów swoimi zagadkami? - zapytałem grzecznie, aby
załagodzić niekorzystne pierwsze wra\enie, jakie z pewnością na nich zrobiłem.
- Jego zagadki są ekstra - odezwał się Kugiel poprawiając swoje przetłuszczone włosy.
- Zwłaszcza ta o Andrzeju i Jurku - potwierdził Bigos. - Nigdy nie słyszałem tak zapętlonego
zadania.
- Udało wam się ją rozwiązać?
- Jeszcze nie, ale jesteśmy blisko - pochwalił się Bigos.
- A pan - zapytał Kugiel - co właściwie tu robi z tymi dzieciakami?
- Jestem na urlopie - nie skłamałem, choć te\ nie powiedziałem całej prawdy - a chłopcy są na
wakacjach. Chcemy trochę poobozować w pobli\u.
- Tutaj? - zdziwił się.
- Czemu nie - stwierdziłem. - śuławy o tej porze roku są bardzo malownicze. Mo\e uda nam
się obejrzeć jakąś pochylnię na Kanale Elbląskim albo zobaczyć skarb archeologiczny w Truso.
- W taki upał - pokręcił głową Kugiel - ludzie jadą nad morze albo na Mazury.
- My sami - potwierdził słowa kolegi Bigos - w ka\dy wolny dzień ruszamy na pla\ę.
- Słyszałem, \e wieczory spędzacie na łowieniu ryb w Dru\nie - powiedziałem.
Bigos skrzywił się.
- Ta Kaśka ma długi język! - zawołał.
- I ostry - potwierdziłem.
- Ale spoko, mamy pozwolenie na połów - zastrzegł od razu Kugiel - i wcale tam nie
piwkujemy, tylko rozmawiamy o \yciu.
- I o nauce - dodał Bigos poprawiając okulary - o archeologii.
Przez chwilę przyglądałem się tym młodzieńcom. Pomimo niechlujnego wyglądu, zrobili na
mnie wra\enie osób bystrych i umiejących sobie w \yciu poradzić.
- Dlaczego wybraliście archeologię? - zapytałem.
Kugiel wyprostował swoje chude, długie nogi, podrapał się za uchem i przez chwilę mruczał
46
pod nosem.
- Ludzie zazwyczaj myślą - powiedział w końcu - \e archeologia to tylko nieustanna
przygoda, poszukiwanie zaginionych miast, egzotyczne podró\e i tak dalej. Rzeczywistość jest
zupełnie inna.
- Nie szukamy skarbów z mapą w ręku - wszedł mu w słowo Bigos. - Znak X nigdy nie
oznacza celu.
- Siedemdziesiąt procent archeologii - kontynuował Kugiel - to praca w bibliotece.
Wertowanie starych ksiąg, czytanie. Niestety, nie stać nas na to, by ufać mitologii.
 Dosyć dojrzałe przemyślenia - przeszło mi przez myśl - jak na tak młodych ludzi .
- Archeologia - Kugiel mówił dalej - zajmuje się poszukiwaniem faktów, a nie prawdy. Jeden
z naszych mistrzów powtarzał:  Jeśli interesuje was prawda, wykłady z filozofii są na końcu
korytarza .
 Gdzieś ju\ słyszałem to stwierdzenie - pomyślałem. - Có\, w mojej profesji na co dzień
spotykam ró\nych dziwnych ludzi z ró\nymi dziwnymi poglądami .
- Czy pan te\ jest archeologiem? - zapytał Bigos.
- Nie - odpowiedziałem - jestem muzealnikiem.
- Nie wygląda pan na człowieka, który spędza całe dni w muzeum - zdziwił się.
- Bo nie spędzam - ugryzłem się w język, \eby nie powiedzieć za du\o. - Trochę podró\uję po
kraju, odwiedzam ciekawe miejsca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl