[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszędzie z nami jezdziła, ale teraz mamy z nią problemy.
- Jakiego rodzaju?
- Ona już od dawna dojrzała do małżeństwa.
- To chyba niemożliwe! - zawołał Vetle wzburzony. - Przecież ma zaledwie czternaście lat!
- U nas to oznacza dorosłość. Tutaj dziewczęta są wydawane za mąż już w wieku jedenastu
lat.
- O, mój Boże! - jęknął Vetle.
- Juanita jednak przeraża mężczyzn swoją gwałtownością. I tym, że się tak ciągle
wymądrza. Dlatego nigdy nie miała żadnego starającego się, co ją bardzo dręczy. Ostatnio
Manolo obiecał się z nią ożenić, a wtedy ona nagle zaprotestowała.
Vetle pamiętał Manola i bardzo dobrze rozumiał Juanitę.
- No, tak, to dosyć problematyczne - bąknął tylko.
Dziewczyna chciałaby wrócić do ojczyzny, między swoich. Chciała wyruszyć razem z Vetlem
do Francji. Ale on się przed tym bronił, bo byłaby dla niego zbyt wielkim obciążeniem.
Teraz jednak została ranna i chyba nie będzie mogła myśleć o podróży.
Vetle przyjął to z ulgą.
Ale Juanita nie wypadła z gry.
141
Wybiegła mu na spotkanie, gdy konno wjechali do obozu, a kiedy zeskoczył na ziemię,
zaczęła go ściskać tak gwałtownie, że tracił dech. Głowę miała co prawda obandażowaną,
ale najwyrazniej się tym nie martwiła. Przez cały wieczór tkwiła przy nim jak przyklejona.
Większość Cyganów była przestraszona pojawieniem się psów i odnosiła się do nich z
wielką rezerwą. Przyjaciel Vetlego starał się jak mógł tłumaczyć, ile pożytku będą mieli z
tych zwierząt, które mogą na przykład strzec obozu przed nieproszonymi gośćmi, i w końcu
sprawy się ułożyły. Poza tym można też zarabiać pieniądze sprzedając rasowe szczenięta.
Psy sprawiały wrażenie uszczęśliwionych, biegały wesoło, obwąchiwały wszystko w swoim
nowym domu. Wolność musiała być dla nich czymś wspaniałym, a wszyscy Cyganie
traktowali je przyjaznie i z szacunkiem. Tylko jeden mężczyzna spoglądał na nie krzywo i
odganiał kopniakami, kiedy się zbytnio do niego zbliżały. Psy szczerzyły wtedy swoje białe
kły i warczały głucho; tamten wycofał się pospiesznie. Był to Manolo.
Wieczorem przy ognisku odbyła się gorąca dyskusja. Vetle położył się wcześniej, ale długo
słyszał ich podniecone głosy, wśród których często rozlegał się głos Juanity. Nie wszystko
do niego docierało, nie wszystko rozumiał, ale jego własne imię padało kilkakrotnie, a także
imię Manola, domyślał się więc, że dziewczyna próbuje przekonać swoich opiekunów, by
zrezygnowali z wydawania jej za mąż i pozwolili wyjechać wraz z Vetlem.
Jej prośby wydawały mu się uzasadnione. Przecież każdy człowiek ma prawo poznać kraj, z
którego pochodzi, poznać rodzinę, spotkać swoich najbliższych.
Juanita chciała poznać matkę.
Vetle wątpił tylko, czy matka chce poznać Juanitę.
Już drzemał, gdy dziewczyna weszła do jaskini, uklękła przy jego posłaniu i zaczęła nim
potrząsać.
- Vetle, podejmiesz się odpowiedzialności za mnie? Powiedz, że się podejmiesz, to wtedy
oni pozwolą mi z tobą jechać.
- Do Francji? %7łeby poznać swoje rodzinne strony? Spotkać się z matką?
- Tak, tak!
Westchnął ciężko. Ale przecież da Francji nie było znowu tak strasznie daleko. A nie chciał,
żeby Juanita została żoną tego mało pociągającego Manola.
- Mogę się zgodzić - powiedział, zmęczony jej pytaniami. Akurat teraz pragnął jedynie spać.
- Dziękuję! - szepnęła uszczęśliwiona i ucałowała go. Odwrócił się na bok i ze złością otarł
twarz.
142
Słyszał jeszcze jej radosne szczebiotanie, kiedy znowu wybiegła na dwór.
Muzyka i śpiewy rozlegały się na skalnym tarasie do pózna w noc. Piękna i niezwykle
smutna muzyka, bo ten często prześladowany lud wszystkie swoje smutki przekładał na
muzyczne tony.
Jacy to wspaniali ludzie, myślał. Choć tak naprawdę to miał tylko jedno marzenie, nie licząc
dojmującego pragnienia snu. Marzył o tym, żeby jak najszybciej znalezć się w domu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]