[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powinien umierać.
Billi zacisnęła zęby i rozejrzała się wokół siebie. Może potrafiłaby sięgnąć
do następnej belki albo zsunąć się niżej? Dwa metry pod nią znajdował się
niewielki występ. Spojrzała raz jeszcze i uznała, że to beznadziejny pomysł.
Jedyny stały grunt znajdował się dwieście metrów niżej.
Mike puścił do niej oko.
- Kiedy dowiedziałem się, że Arthur został mistrzem, zajrzałem do
waszego domu. Myślałem, że wezmę twoją matkę i ciebie jako zakładniczki i
w zamian zażądam Lustra.
W oczach Billi rozgorzał ogień. Patrzyła na zabójcę swej matki. Każda jej
komórka płonęła nienawiścią. Mike'owi jakoś to nie przeszkadzało.
- Twoja matka spojrzała na mnie takimi samymi oczami, tak czarnymi i
tak pełnymi nienawiści. Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale walczyła do
samego końca. - Uśmiechnął się do swoich wspomnień. - Kto by
przypuszczał, że jest w niej tyle krwi? Zalała ściany, drzwi, była wszędzie. -
Westchnął. - Nie chciała współpracować i grzecznie poczekać. Właściwie
to prawie było mi przykro, że muszę ją zabić. Zwłaszcza kiedy stało się jasne,
że ty sama nie wystarczysz, żeby zmusić Arthura do oddania Lustra. Kiedy
już z nią skończyłem, zrozumiałem, że zostałyście porzucone i twój ojciec się
nie pojawi. Z całą pewnością nie zależało mu na tobie. Tak jak teraz mu
na tobie nie zależy. Więc zostawiłem cię, pochlipującą pod
łóżkiem.
- Nie, to nieprawda - wyszeptała Billi. Nieważne, co zrobił ojciec,
wiedziała, że musiał ją kochać. Była jego córką po prostu musiał! Ale kiedy
tak wisiała, owiewana lodowatym wiatrem, czuła, jak chłód napływa jej do
serca. Mikę nachylił się jeszcze bliżej.
- Widzisz? Uwierzyłaś mi, prawda? I to jest człowiek, którego starasz się
ochronić. Niczego nie jesteś mu winna, Billi. - Palce Mike'a zacisnęły się
jeszcze mocniej na nadgarstku dziewczyny. -Pozwoliłem mu odejść, chociaż
odkryłem, że zabił wszystkie moje ghule. Postanowiłem, że poczekam i
zbiorę siły na ten wyjątkowy moment. Teraz twoja kolej, Billi. Powiedz,
gdzie jest Lustro, a będziesz wolna. Wolna od ojca. Wolna od templariuszy.
Tylko mi powiedz.
- Powiem ci. Jesteś prawdziwą mendą. Mendą, która morduje - wysyczała
Billi. Oczy Mike'a pociemniały i przez krótką chwilę Billi poczuła, jak
rozluznia swój uścisk, i serce jej podskoczyło. Popatrzył na nią gniewnie i
ścisnął tak mocno, że prawie zmiażdżył jej kość.
- Jestem Michael, Anioł Zmierci. To ja spaliłem Gomorę, to ja przeszedłem
ulicami Egiptu i zabiłem wszystkie pierworodne dzieci. Zwyciężyłem
szatana. Ja, tylko ja. - Patrzył na nią z dumą i gniewem. - Znowu pokażę
ludziom światło. Jestem boskim zabójcą i nie będą mnie sądzić dzieci
ulepione z gliny. - Potrząsnął nią brutalnie. - Gdzie jest Przeklęte Lustro?
- Mam ci powiedzieć, żebyście, ty i twoje pozbawione skrzydeł
rodzeństwo, rzucili na ludzi dziesiątą plagę? Nie pomogę ci. Dlaczego
miałabym to zrobić? - Pomyślała o Rebece i o innych dzieciach, które zdołał
zainfekować swym dotykiem. Jeśli dostanie Lustro, zbierze wielkie żniwo.
Anglia w ciągu jednej nocy zmieni się w mauzoleum. - To niewinne dzieci.
- Raduj się, bo wkrótce będą w Jego Królestwie. Czy wiesz, że teraz matka
Rebeki modli się nieustannie?
Wiedział? Wiedział, że byli w szpitalu China Wharf? O Boże, jaka była
głupia.
Michael pochylił się jeszcze niżej.
- Pomyśl tylko, jak mocno będzie się modlić, kiedy Rebeka umrze. Pomyśl
o setkach, tysiącach, milionach modlitw i duszach, które Mu prześlę, kiedy
wyzwolę dziesiątą plagę. - Spojrzał na niebo zasnute chmurami. - Wtedy Bóg
nie będzie mnie ignorował. - Sięgnął ku niebu jedną ręką, wpatrując się w
ciemność. - Przyjmie mnie z powrotem. Będzie musiał.
Billi splunęła mu w twarz. Miała całkowicie zdrętwiałe mięśnie. Czuła
tylko stępiony ból biegnący wzdłuż ramienia. Jej stopy wisiały nad pustką i
wiedziała, że umrze. Michael zabił jej matkę i jej nienawiść była silniejsza od
strachu. Teraz starł plwociny z twarzy i roześmiał się.
- Bojowniczka, tak jak Jamila. Podoba mi się.  Zaczął huśtać nią jak
szmacianą lalką i kiedy Billi sądziła, że zapanowała nad bólem, jego wielka
fala przeszyła jej ramię i plecy z taką siłą, że nie zdołała powstrzymać krzyku.
Michael nie przestawał. - Prawdę mówiąc, wiedziałem, że nic mi nie po-
wiesz. Dwoje upartych rodziców, nic dziwnego, że sama jesteś uparta jak
osioł. - Uśmiechnął się i odwrócił głowę, nie spuszczając wzroku z Billi. - Czy
nie mam racji, Kay?
Chociaż łzy zalewały jej oczy, dostrzegła Kaya stojącego tuż przy windzie.
Patrzył na nich, przerażony.
- Uciekaj! - krzyknęła Billi. Co on tutaj robi? O Boże, przecież Michael go
zabije!
Anioł Zmierci cmoknął z dezaprobatą.
- No nie, Billi, to niezbyt ładnie z twojej strony. Kay przyszedł, żeby cię
uratować. Jakie to heroiczne. - Michael pokazał Billi jej telefon. - Zostawiłaś
go w kawiarni. Wysłałem mu wiadomość. Myślał, że to od ciebie, i dlatego tu
jest. Rozczulające, nie sądzisz?
- Puść ją! - Kay zaczął powoli iść wzdłuż belki, do kwadratu betonowej
podłogi. Drżał, ale jego twarz była zacięta i ponura.
- Chcę Lustra, Kay. Powiedz, gdzie jest, bo jeśli nie, to będziesz zbierał
resztki Billi mopem.
Czuła się taka bezsilna. Była bezsilna. Zaczęła machać nogami, ale
uderzały w powietrze. Jak mogła dać się nabrać Mike'owi? To już od
początku było podejrzane.
- W porządku, spokojnie - powiedział Kay. Stał na betonowym
fragmencie podłogi. - Pokażę ci, gdzie jest.
Mike mocno rozhuśtał Billi i rzucił w kierunku Kaya. %7łołądek podszedł jej
do gardła, kiedy szybowała w powietrzu. Wpadła na niego z dużą siłą i oboje
potoczyli się po niewielkim kawałku podłogi.
Nie była w stanie ruszyć lewą ręką. Wydawało się jej, że w mięśnie wbito
jej tysiące pinezek i igieł. Czuła, że jej całe ramię płonie. Niebo płynęło tuż
nad jej głową, a jej brakowało powietrza. Musiała się podnieść. Nie podda się
komuś, kto zamordował jej matkę. Przekręciła się i znalazła tuż obok Kaya.
- Jezu, Kay, jak mogłeś być tak głupi?
- Myślałem, że wysłałaś mi wiadomość, że chcesz się ze mną spotkać.
- Tutaj? Pod wielkim napisem  pułapka"?!
- To nie ja dyndałem na szczycie wieżowca.
Billi zauważyła skrzynkę z narzędziami tuż przy belce.
- Posłuchaj - wyszeptała. - Kiedy się poruszę, udaj, że rzucasz się w lewo.
Pozostaw mi Michaela.
- Potrafię walczyć.
- Wierz mi, nie potrafisz. Spróbuj tylko zamarkować unik w lewo, w
porządku? - Twarz Kaya zesztywniała. Chciał walczyć. Musiała przemówić
mu do rozsądku. - Unik w lewo?
- No dobra - zgodził się w końcu.
Billi doczołgała się do skrzyni na narzędzia i wyjęła z niej klucz francuski.
Jej lewe ramię wisiało bezwładnie, ale zdołała poradzić sobie jedną ręką.
Musiała go jakoś zatrzymać. Michael znieruchomiał, widząc, jak zaciska zęby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl