[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie doczekał się niczego.
Ramona nie miała najmniejszego pojęcia, czy jej ojciec
ma jakieś akcje Alexandrii . Nie podobała jej się ta
rozmowa, ale nie miała wyboru. Damon Alexander nie
był zwykłym przeciwnikiem. Był inteligentny i
przebiegły. Ale kiedy ona rozwiąże zagadkę śmierci
Keitha, nie będzie już tak zadowolony z siebie.
Damon przywołał kelnera; ten przyniósł kubełek z
szampanem i oddalił się równie cicho, jak się pojawił.
- A więc, czym się zajmujesz, Ramono? - zagadnął
Damon, upijajÄ…c Å‚yk musujÄ…cego napoju.
- Pracuję w szkolnictwie - usłyszał w odpowiedzi i
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
omal się nie udławił. W szkolnictwie? Rany boskie, co
za numer z, tej kobiety. Uśmiechnął się z podziwem.
- Jestem skłonny w to uwierzyć. - Kiedy spojrzała na
niego pytająco, dodał: - Już mnie pani czegoś nauczyła.
- Naprawdę? - Wzruszyła ramionami, nie zrażona jego
sarkazmem. - Niech pan poczeka. Być może będę mogła
dać panu lekcję, której pan nigdy nie zapomni.
Poczuł uderzenie żądzy, gwałtowne jak cios pięścią.
Jej głos i zimne, wyzywające oczy działały na niego jak
afrodyzjak. Sięgnął po butelkę, by ukryć swoje
niezwykłe poruszenie.
- Za szkolnictwo - mruknął i stuknęli się kieliszkami.
Ramona zastanawiała się, dlaczego oddychanie
przychodzi jej z takim trudem. Poczuła jakieś
niewytłumaczalne przerażenie.
Nagle przed oczami stanęła jej twarz Keitha. Czy bał
się, umierając? Nie chciała o tym myśleć. Nie w tej
chwili.
Spojrzała na Damona. Emanowała z niego jakaś
stężona energia. Nie potrafiła sobie wyobrazić, żeby
ktoś taki jak on mógł popełnić samobójstwo. On zawsze
znalazłby wyjście z sytuacji. Nagle ogarnęła ją fala
wściekłości. Wiedziała, że to reakcja obronna przed
strachem. Strachem przed jego oczami, tymi oczami,
które wydawały się obdzierać ją ze wszystkich tajemnic,
odbierać jej wszelką możliwość obrony. Strach przed
ogniem, który rozpalał się w jej krwi od każdego jego
dotknięcia. Strach przed głosem, od którego przechodził
jÄ… dreszcz. Ale nie pozwoli, by ten strach jÄ…
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
obezwładnił.
Damon Alexander mógł liczyć na to, że morderstwo
Ujdzie mu na sucho. Kobiety pewnie pozwalały mu na
wszystko. Ale tym razem mu siÄ™ nie uda. Nie z niÄ….
Uśmiechnęła się i upiła łyczek szampana.
- Nigdy nie jest za pózno na naukę - szepnęła i
roześmiała się cicho.
Damon spojrzał na nią z niedowierzaniem. Z jakiegoś
powodu nie mógł złapać oddechu. Uniósł kieliszek.
- Masz rację. Masz zupełną rację.
Trynidad i Tobago
Alexandria przybiła do pierwszego portu o świcie.
Do dziewiątej większość pasażerów zeszła na ląd.
Ramona usiadła w niemal pustej restauracji na przepięk-
nym pokładzie Koliber, jednym z najlepszych na statku.
Choć linie oferowały pasażerom bogaty program
turystyczny, postanowiła rozejrzeć się po wyspie na
własną rękę.
Przez wielkie okna wpadały promienie tropikalnego
słońca, budząc w niej radosne ożywienie. Zwykle jej
podróże wiązały się z pracą, a poza tym nigdy nie
przekraczała granic Europy.
Na stolik padł jakiś cień. Ramona podniosła wzrok
poczuła, że krew odpływa jej z twarzy. Serce zaczęło jej
walić jak młotem.
Damon uśmiechnął się.
- Smakuje?
- Bardzo. Może zechce mi pan towarzyszyć? - Z zado-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
woleniem skonstatowała, że jej głos brzmi zupełnie
spokojnie. Prawie nie spała, rozpamiętując chwile, które
spędziła w jego ramionach, przywołując tamto nowe
uczucie.
Usiadł naprzeciw niej. Jego biała koszula była głęboko
rozpięta, ukazując mocna szyję i skrawek szerokiej
opalonej piersi. Ręka, w której trzymała filiżankę,
natychmiast zaczęła drżeć.
- Mogę spróbować? - Wskazał jej kanapkę.
Wzruszyła ramionami.
- ProszÄ™.
Patrzyła, jak smaruje masłem kawałek chleba i wgryza
się w niego mocnymi białymi zębami. Nagle przed
oczami stanęła Ramonie wizja tych zębów, kąsających
lekko jej nagą pierś. Zesztywniała. Poczuła w żyłach
ukrop, rozpełzający się po całym ciele. Odkaszlnęła i
odwróciła wzrok. Matka miała rację, pomyślała. Jestem
kobietą potrzebującą namiętności. Och, Keith, dlaczego
nie mogłeś...
Damon zafascynowany przyglądał się fali rumieńca ob-
lewającej jej blade policzki. Spojrzał na jej usta, świeże
i wolne od szminki. Były pełne i miękkie. Niemal je
czuł na swoich wargach.
Ramona podniosła wzrok i zauważyła utkwione w niej
Ujrzenie.
- Czy... - Musiała odkaszlnąć, bo jej głos brzmiał jak
ochrypłe zwierzęce warknięcie. - Czy coś się stało?
- Nie - rzucił ostro, po czym dodał spokojniej: - Nie.
Czystko w porzÄ…dku.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa. Wreszcie
Damon uśmiechnął się i wyciągnął do niej dłoń.
- Skoro skończyła już pani, czy mogę pani
towarzyszyć?
Uśmiechnęła się, wzięła plażową torbę i wstała.
Pożerał ją wzrokiem. Miała na sobie króciutkie szorty,
podkreślające idealnie zgrabne nogi. Nie zdawała sobie
sprawy, że wiatr opina jej luzną bluzkę na piersiach.
Znowu poczuła na sobie wzrok Damona.
Uśmiechnął się przepraszająco i wstał. Ramona, która
przy swoich stu sześćdziesięciu pięciu centymetrach
wzrostu nigdy nie uważała się za niską osobę,
zauważyła, że patrząc na niego musi podnieść wysoko
głowę. Zagryzła wargę. Zapomniała, jaki jest wysoki.
Damon położył jej palec na ustach, zanim zdążył
pomyśleć, co robi.
- Przestań - powiedział miękko i zaraz potem ugryzł się
w język. Niech ją diabli! Do tej pory nigdy nie tracił
nad sobą kontroli. Nawet kobiety wybierał z niezwykłą
starannością, aczkolwiek dotąd nie zdawał sobie z tego
sprawy. Wszystkie były piękne, inteligentne, obyte w
świecie i dorównujące mu pozycją społeczną. A choć
Ramona King spełniała te wymagania, różniła się od
nich w jednej zasadniczej sprawie. Do tej pory to on
wybierał kochanki.
Przy niej stanÄ…Å‚ wobec nowego zjawiska. W przypadku
Ramony King o świadomym wyborze nie mogło być
mowy. Nie mógł oprzeć się unoszącej go fali fascynacji
i - tak! - czystej bezwstydnej żądzy. To było tak, jakby
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
znalazł się na terytorium wroga, na którym musiał się
poruszać z najwyższą ostrożnością. A jednocześnie nie
przyszło mu do głowy, że mógłby się wycofać.
Zdobędzie ją. I to wkrótce. Bez względu na koszty. Bez
względu na niebezpieczeństwo, jakie pociąga ze sobą ta
gra.
Ramona oblała się rumieńcem i odwróciła się
gwałtownie, szukając ucieczki przed jego palącym
spojrzeniem. Damon wziął ją pod rękę, nie odzywając
się ani słowem. To wyprowadzało ją z równowagi
jeszcze bardziej. Musiała przerwać to milczenie.
- Zna pan tÄ™ wyspÄ™, panie Alexander?
- Damon - rzucił ostro. Nie mógł znieść oficjalnego
tonu w jej głosie. To bolało. - Proszę - dodał, jakby po
namyśle. - Nie, nie mogę powiedzieć, że ją znam. Może
obejrzymy jÄ… razem?
Zabrakło jej tchu.
Na najniższym pokładzie czekały na nich dwie łodzie,
mające dowiezć ostatnich pasażerów do Port-of-Spain,
stolicy Trynidadu. Ciepły wiatr od lądu niósł ze sobą
zapach dojrzałych, nagrzanych słońcem owoców i soli.
Damon zeskoczył miękko na pokład stateczku i pomógł
jej zejść. Jego dłonie przez chwilę pozostały na jej
ramionach, delikatne i władcze.
Spodziewała się, że na lądzie zostawi ją samej sobie,
ale nie zdradzał ku temu najmniejszej ochoty, a ona nie
wiedziała, czy martwi ją to, czy cieszy. Zdawała sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]