[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przystani w Perdido Bay i odjechał wypożyczonym fordem taurusem z rejestracją
stanu Alabama. wiczył w ten sposób żeglowanie przez trzy lub cztery dni, pod-
czas gdy właściciel jachtu cały czas go obserwował. A z każdym dniem Randy
ośmielał się wypływać coraz dalej od brzegu. Wreszcie niespodziewanie skiero-
wał łódz na zachód, w stronę Mobile oraz Biloxi, i nie wracał przez trzy dni.
Pózniej zawinął do przystani na jedną noc, rano zaś znowu odpłynął na zachód.
Wyglądało na to, że zrezygnował z wycieczki na południowy wschód, jak to pier-
wotnie zapowiadał. Niemniej właściciel jachtu przestał się niepokoić, skoro klient
nie wypływał nigdzie dalej. Znikał najwyżej na tydzień, potem znów zawijał na
noc do przystani.
 I twoim zdaniem był to Patrick Lanigan?
 Owszem. Jestem o tym przekonany. Zresztą wszystko do niego pasuje. Na
morzu był całkowicie bezpieczny, mógł przez wiele dni pływać nie zauważony
przez nikogo, a jednocześnie z setek miejsc wzdłuż wybrzeża Gulfport i Biloxi
gromadzić informacje przekazywane drogą radiową. Co więcej, pływanie jachtem
dawało mu znakomitą okazję do zrzucenia nadwagi.
 Więc jak się to ostatecznie skończyło?
139
 Randy zostawił po prostu jacht na przystani i zniknął bez śladu. Właściciel
był szczęśliwy, bo nie tylko odzyskał łódz, ale i zarobił dodatkowo pięć tysięcy
wpłaconych jako zastaw.
 Sprawdzaliście ten jacht?
 Przez lupę, lecz niczego nie znalezliśmy. Facet twierdził, że jeszcze nigdy
nikt mu nie zwrócił tak czyściutkiej łodzi.
 Kiedy zniknął Randy?
 Właściciel przystani nie był pewien, gdyż przestał codziennie obserwować
poczynania klienta. Znalazł ją przycumowaną trzydziestego marca, cztery dni po
kradzieży pieniędzy z banku. Rozmawialiśmy z chłopakiem, który w Perdido Bay
pilnował przystani, i według niego Randy przybił po raz ostatni do lądu dwudzie-
stego czwartego lub piątego marca. Nie pokazał się już więcej. Te daty również
doskonale pasują do Lanigana.
 A co się stało z wypożyczonym samochodem?
 To również sprawdziliśmy. Pochodził z firmy Avis i został wynajęty na lot-
nisku okręgowym w Mobile dziesiątego lutego, w poniedziałek rano, a więc oko-
ło dziesięciu godzin po upozorowaniu wypadku samochodowego. Wypożyczył
go biały mężczyzna, bez brody, gładko ogolony, z krótkimi ciemnymi włosami,
noszący okulary w kościanej oprawce, w lekkim płaszczu i krawacie; przyleciał
jakoby z Atlanty. Pokazaliśmy pracownikowi biura wynajmu fotografię i ten od
razu rozpoznał Lanigana. Klient posługiwał się wystawionym w Georgii prawem
jazdy na nazwisko Randy ego Austina i uregulował rachunek kartą kredytową Vi-
sa, jak się pózniej okazało fałszywą, ale obciążającą istniejące rzeczywiście kon-
to bankowe pewnego mieszkańca Decatour, także w Georgii. Powiedział, że jest
agentem jakiejś dużej firmy handlu nieruchomościami i przyjechał na wybrze-
że, aby szukać dogodnych terenów pod budowę kasyn gry. Nie zostawił jednak
służbowej wizytówki, nie chciał też rachunku. Wypożyczył samochód na tydzień,
lecz w biurze Avis nigdy się już nie zjawił. Porzucone auto odzyskano dopiero po
czternastu miesiącach.
 Dlaczego nie zwrócił samochodu w terminie?  zapytał lekko rozbawiony
Underhill.
 To proste. Kiedy go wynajmował, tuż po fikcyjnej śmierci, nie musiał się
jeszcze niczego obawiać. Ale już następnego dnia wszystkie lokalne gazety z Mo-
bile i Biloxi zamieściły zdjęcie szanowanego adwokata, który zginął w wypadku.
Widocznie Lanigan doszedł do wniosku, że nie warto ryzykować ponownej wizy-
ty w biurze. Wóz odnalazł się aż w Montgomery, rozbity i wstawiony do komisu.
 Co się dalej działo z Patrickiem?
 Według moich szacunków wyjechał z rejonu Orange Beach dwudziestego
czwartego lub piątego marca i załatwił sobie fałszywe dokumenty na nazwisko
Douga Vitrano, wcześniejszego wspólnika z kancelarii. W każdym razie dwu-
dziestego piątego poleciał z Montgomery do Atlanty, a stamtąd pierwszą klasą
140
do Miami, gdzie przesiadł się na samolot do Nassau. Trzy rezerwacje biletów
lotniczych zostały dokonane na nazwisko Vitrano. Także dwie odprawy celne,
w Miami i na Bahamach, przeszedł, posługując się fałszywym paszportem na to
nazwisko. Wylądował w Nassau o ósmej trzydzieści rano dwudziestego szóste-
go marca, w banku zjawił się tuż po jego otwarciu, o dziewiątej. Wylegitymował
się tym samym paszportem Grahamowi Dunlapowi i wręczył mu podrobione in-
strukcje. Po przelaniu pieniędzy odleciał do Nowego Jorku, wysiadł na lotnisku
La Guardia o czternastej trzydzieści. Tam straciliśmy trop. Prawdopodobnie po-
zbył się jednych fałszywych dokumentów i poleciał dalej, wykorzystując inne.
Kiedy wysokość oferty doszła do pięćdziesięciu tysięcy dolarów, Trudy wyra-
ziła zgodę. Chodziło o wywiad dla Inside Journal, telewizyjnego programu dys-
kusyjnego cieszącego się sporą popularnością i dysponującego ogromnymi fun-
duszami. Spuszczono żaluzje i porozstawiano jupitery, po podłodze rozciągnięto
grube pęki kabli. Rozmowę miała poprowadzić Nancy de Angelo, która specjalnie
w tym celu przyleciała z Los Angeles wraz z liczną grupą cudotwórców fryzjer-
stwa i charakteryzacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl