[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twojego zniknięcia, żebym mógł posiąść Margie w je-
dnej z przegród dla koni? – spytał nieprzyjaznym
tonem.
Zabrzmiało to dość idiotycznie.
– Ćoż, chyba nie. Ale ona na ciebie czekała.
– Bo miała dobre wiadomości. Ty, oczywiście, nie
jesteś zainteresowana. – Zapalił papierosa i posłał jej
kpiący uśmiech. – Uważamy z Margie, że nie za-
służyłaś, żeby to usłyszeć. Wyciągasz pochopne wnio-
Diana Palmer
201
ski bez żadnych dowodów i nie chcesz słuchać
wyjaśnień. W dalszym ciągu boisz się zaangażować.
– Bo przeszłość nie była dla mnie najłaskawsza
– broniła się niemrawo.
– Już to znam na pamięć – powiedział. – Resztę
wydobyłem od Margie, i współczuję ci. Ale myślałem,
że ty i ja dążymy do czegoś ważniejszego niż kilka
skradzionych pocałunków, nie mogę jednak w żaden
sposób zbliżyć się do ciebie.
Zaczerwieniła się, przypominając sobie nocną wy-
prawę.
– Nie powiedziałabym tego – szepnęła rozpaczliwie.
– Nie mówię o fizycznej bliskości – odparł. – Nie
mogę się do ciebie zbliżyć psychicznie. Odsuwasz się
ode mnie, uciekasz.
– Bo mam powód – odparowała.
– Ja ci niczego nie zrobiłem – stwierdził najspokoj-
niej, jak potrafił. – Nie proszę cię, żebyś się do mnie
wprowadziła ani nawet, żebyś spędziła ze mną noc,
nawet bez seksu. Chcę, żebyś mi zaufała, Nell.
– Przecież ci ufam – odparła z irytacją.
– Nie w taki sposób, który się liczy. – Wciągnął
powoli powietrze. – Zrobiłem, co mogłem, nie będę
ci się narzucał. Jeśli chcesz, żeby coś jeszcze wydarzy-
ło się między nami, będziesz musiała zrobić pierw-
szy krok. Nie dotknę cię więcej. Ty musisz podjąć
decyzję.
Odszedł, zostawiając Nell tam, gdzie stała. A ona
patrzyła za nim z coraz cięższym sercem.
202
PUSTYNNA GORĄCZKA
Pani Norman wyjechała cała w skowronkach tego
samego popołudnia. Jej mąż, uradowany jej telefo-
nem, postanowił niezwłocznie wrócić do domu. Uzgo-
dnili, że spotkają się w Vermont i spędzą tam drugi
miesiąc miodowy. Nell odwiozła ją na lotnisko, gdzie
pani Norman na pożegnanie uściskała ją serdecznie
i pobiegła jak nastolatka do swojego samolotu.
Dobrze, że ktoś jest szczęśliwy, pomyślała z żalem
Nell, chociaż mnie to nie dotyczy. Wciąż nie rozumia-
ła, dlaczego Tyler oczekiwał, że to ona będzie się
o niego starać. To nie ma żadnego sensu. To on jest
mężczyzną, to mężczyzna powinien przejąć inicjaty-
wę, a nie kobieta. Tak przynajmniej jest w tradycyj-
nym świecie wartości Nell.
Oczywiście, Tyler też był tradycjonalistą. Biorąc
pod uwagę jego poglądy, jego ostatnia deklaracja
naprawdę nie ma sensu. Żeby uczepić się Nell, kiedy
pragnie Margie! Bo przecież musi pragnąć Margie!
Wszyscy mężczyźni pragną Margie!. Margie jest
piękną kobietą, idealną partnerką dla kogoś takiego
jak Tyler.
Przez kilka następnych dni Margie trzymała się na
uboczu. Uśmiechała się do Nell, jakby nic się nie stało,
ale spędzała większość czasu z mężczyznami, zwłasz-
cza z Tylerem. I trzymała przy sobie chłopców. Jak-
by zrozumiała, że jej obecność irytuje Nell. Robiła
wszystko, co w jej mocy, by jej pobyt był znośny
dla szwagierki, począwszy od późnego wstawania,
a skończywszy na wczesnym kładzeniu się spać.
Diana Palmer
203
Nell z kolei szukała jakiegoś pretekstu do konwer-
sacji, ponieważ chciała powiedzieć Margie masę
rzeczy. Ale Margie jej to uniemożliwiała. Tyler zaś
ingerował za każdym razem, gdy zapowiadało się, że
Nell wreszcie będzie miała okazję do rozmowy.
I tak mijały dni, przynosząc Nell z każdą chwilą
coraz więcej frustracji. Nie wiedziała nawet, że Darren
McAnders wychodzi już z siebie, bo Margie przykleiła
się do Tylera. W końcu rzucił jej to prosto w oczy,
kiedy Nell i Tyler byli na biwaku. Kłótnia wkrótce
przyniosła skutki. Kiedy nikt nie patrzył, McAnders
porwał Margie na ręce i zaniósł w ciche miejsce pod
[ Pobierz całość w formacie PDF ]