[ Pobierz całość w formacie PDF ]

SERCOWE KŁOPOTY
Wydawała się zaskoczona, gdy usłyszała jego głos w do­
mofonie, ale wpuściła go do środka. Czekała w progu.
- Czego chcesz? - spytała, przytrzymując pod szyją koł­
nierz niebieskiego szlafroka. Była boso i miała potarga­
ne włosy, jakby leżała w łóżku, a przecież nie było jeszcze
dziesiątej.
- Donaldson powiedział, że pracowałaś przez dwie zmia­
ny - rzucił krótko. - Nie wiedziałem o tym.
- Czy to ma znaczenie? - Uniosła lekko brwi. - Nie sądzę.
- Mimo to nie chciałem na ciebie napadać z powodu...
-przerwał, słysząc jakiś cichy odgłos. - Co to?
Skrzywiła się i spojrzała w głąb korytarza. Otuliła się
mocniej szlafrokiem i cofnęła do mieszkania.
- Wejdź, proszę.
Wszedł do małego saloniku, a Noreen szybko zamknęła
drzwi. Mały kotek, miaucząc, wyszedł z kuchni.
Ramon wytrzeszczył oczy. Zwierzak był mniejszy od sto­
py Noreen, chyba ledwie odstawiony od piersi matki i wy­
głodzony. Noreen podniosła go i pogłaskała, a kociak za­
mruczał.
- Tu nie wolno trzymać zwierząt - wyjaśniła. - Ale nie
mogłam go zostawić na deszczu. Jest taki mały.
Właśnie wtedy zaczął mieć wątpliwości, że Noreen mo­
głaby coś zaniedbać i przyczynić się do śmierci lsadory. Nie
potrafił oderwać wzroku od kociaka na jej rękach. Miała
miękkie serce. Ludzie ją wykorzystywali, ponieważ pozwa­
lała im na to. Ciotka wiecznie narzekała, że sprowadza do
domu jakieś znalezione zwierzaki, które trzeba było podkar-
mić, a potem oddać w dobre ręce. Ciotka i wuj nie lubili
zwierząt i Noreen nie wolno było żadnego zatrzymać, co
SERCOWE KŁOPOTY
jednak nie powstrzymywało jej od ratowania różnych nie­
szczęśników.
Zaniepokoiło go to wspomnienie, gdyż mówiło wiele o cha­
rakterze tej dziewczyny. Nie zostawiłaby zagubionego kota na
pastwę losu, więc skąd wziął się pomysł, że porzuciłaby ciężko
chorą kuzynkę? Tak bardzo to do niej nie pasowało, że aż
i zdumiał się, iż tak łatwo obwinił ją o śmierć Isadory.
Zauważyła nagłą bladość Ramona i mocniej przytuliła
kotka.
- Czego chcesz? - spytała ostro. - Jestem bardzo zmę­
czona i chcę się położyć.
Spojrzał na nią inaczej niż zwykle. Twarz miała bardzo
bladą z plamami czerwieni na policzkach. Oddychała szybko
i nierówno, jakby jej serce biło nierytmicznie. Coś z nią było
nie w porządku.
- Byłaś u lekarza? - spytał.
- Z powodu grypy? - Roześmiała się. - Po co mam nie­
pokoić lekarza czymś, z czym sama sobie poradzę.
- Mam w samochodzie torbę... - zaczął.
Jej nierówno bijące serce zupełnie oszalało na myśl, że
Ramon mógłby ją badać.
- Mam swojego lekarza - wycedziła przez zęby. - Czy
sądzisz, że pozwoliłabym ci się zbadać, nawet na łożu śmier­
ci? - dodała z goryczą. - Nie mogę dopuścić, byś podszedł
do mnie ze skalpelem w ręku. Pokusa mogłaby być zbyt
silna.
Syknął głośno.
- Jak śmiesz! - warknął.
Czuła się tak fatalnie, że nie przestraszyło jej to groźne
spojrzenie.
57
SERCOWE KŁOPOTY
- Jestem zmęczona - oznajmiła i cofnęła się o krok. -
Czy mogę już się położyć?
Zawahał się. Coś było z Noreen nie w porządku, ale po­
nieważ mu nie ufała, nie chciała powiedzieć, o co chodzi.
Nagle zabrakło mu pewności siebie, poczuł się winny, choć
nie wiedział, dlaczego. Przyjrzał się jej raz jeszcze; dostrzegł
wychudzenie i ciemne kręgi pod oczami.
- Jesteś chora - stwierdził nagle cicho, jakby dopiero
teraz zdał sobie z tego sprawę.
- Jestem zmęczona - powtórzyła. - Za szybko wstałam
z łóżka po grypie i za długo pracowałam. Jutro poczuję się
lepiej. I nie potrzebuję lekarza, żeby mi to tłumaczył.
Miała szeroko rozstawione kości policzkowe i piękne
usta. Dostrzegł też, że włosy związała w koński ogon i znów
się zastanowił, jak by wyglądała z rozpuszczonymi.
- Proszę, idź już - powtórzyła nerwowo.
Nie chciał wychodzić. Naprawdę się o nią martwił.
- Przynajmniej pozwól się zbadać innemu lekarzowi -
powiedział.
- Bardzo chętnie, ale nie dzisiaj. A teraz, czy mogę już
iść do łóżka?
Ramon mruknął coś pod nosem i odwrócił się na pięcie.
- Jeśli rano nie poczujesz się lepiej, zostań w domu - po­
radził. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl