[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na dzień stałbyś się bohaterem tych wszystkich prostych ludzi, którzy nie
wierzą, \e mo\na sprzeciwić się aparatowi władzy i wygrać z nim.
Nick pokręcił głową na te nieprawdopodobne wizje.
Nie rozpędzajmy się tak, Bob. Wczoraj rozmawiałem z moim
prawnikiem, który powiedział, \e mam du\ą szansę przegrać. W tych papierach
dodał, wskazując na le\ące na biurku dokumenty oskar\a się mnie o
pogwałcenie przepisu zobowiązującego właścicieli do prowadzania psów na
smyczy. I czy mi się to podoba, czy nie, mój pies biegał luzem.
Dyrektor przez chwilę zmarszczył brwi, ale zaraz jego twarz wypogodziła
się.
Do diabla, kogo obchodzi czy wygrasz, czy nie? Nasze notowania tak
idą w górę, \e pokryję ci wszystkie koszta sądowe. Jesteśmy na topie, synu. Nie
zmarnuj tego!
Zanim wyszedł, po ojcowsku poklepał Nicka po plecach, ale Nickowi
wcale to nie poprawiło samopoczucia. Podszedł do okna w drugim końcu
pokoju i zapatrzył się w majestatyczne Góry Błękitne, okalające Asheville
niczym ogromna barykada. Zakochał się w tym sennym miasteczku ju\ kilka lat
temu, kiedy przyjechał tu jako gość na zjazd prezenterów radiowych. I chocia\
jego znajomi z Atlanty na wieść, \e rzuca metropolię dla mieściny z mniej ni\
stu tysiącami mieszkańców, okrzyknęli go wariatem, Nick ani razu nie \ałował
swojej decyzji. Te góry miały jakąś dziwną moc i przyciągały go jak magnes.
To prawda, nie przywitano go tutaj z otwartymi ramionami. Nazbyt ró\nił
się od swoich sąsiadów. Ale mimo \e nigdy nie zaakceptował ich śmiesznego
protokołu społecznych zachowań, w głębi duszy podziwiał tutejsze stare rody,
które z wielką czcią odnosiły się do swojej historii i zwyczajów i które były
zdecydowane zachować dziedzictwo dla przyszłych pokoleń. Nick, za sprawą
rodziców przez szesnaście lat ciągany po całym kraju, nie potrafił tego wyjaśnić,
ale wreszcie poczuł się w Asheville jak w domu.
Wiedząc, \e długa przeja\d\ka autostradą przez góry poprawi mu humor,
podszedł do biurka i przejrzał plan swojej audycji, jaki sporządził na następny
dzień. Pomimo podłego nastroju, musiał przyznać, \e materiał był niesłychanie
zabawny. Planował dokładnie opowiedzieć, jak wyobra\a sobie Dzień Lorda w
sądzie , w tym scenę, kiedy Lord stając w miejscu dla świadka, podnosi prawą
łapę, \eby zło\yć przysięgę.
Zszywszy kartki w jeden dokument, Nick zwrócił się do pierwszej osoby
przechodzącej obok jego pokoju:
To scenariusz jutrzejszego programu. Zanieś go do szefa powiedział,
chwycił kurtkę i ruszył w stronę drzwi.
Długa przeja\d\ka przez góry jeszcze nigdy go nie zawiodła. Mo\e i teraz
góry przyjdą mu z pomocą i na dobre pomogą mu zapomnieć o Cassie Collins.
Dee Bishop na jedynce do pani, panno Collins, Dee? zapytała
Cassie, wciskając jedynkę na aparacie.
Tak, to ja. Ale przede wszystkim chcę cię zapewnić, \e jeśli planujesz
związać i powiesić tego typa, to chętnie kupię sznur.
O kim mówisz?
A o kim ja mogę mówić? O Nicku Hardinie, rzecz jasna! Myślałam, \e
dlatego do mnie dzwoniłaś.
Dzwoniłam, bo Księ\niczka nie chce niczego jeść.
Myślałam, \e w sprawie porannej audycji Nicka. Na pewno wszyscy w
Asheville o niej mówią. Słyszałam nawet, \e będzie o tym w wieczornych
wiadomościach.
Cassie odstawiła fili\ankę na biurko, czując, \e robi jej się niedobrze.
Słuchałam tylko początku, a potem wyłączyłam radio przyznała.
To znaczy, \e nie wiesz?
Nie wiem czego? pytała poirytowana Cassie.
Och, Cassie odezwała się płaczliwie Dee. Nick nie u\ył twojego
nazwiska wprost, ale nie pozostawił cienia wątpliwości co do tego, kto wytoczył
mu proces. Mówił na przykład, cytuję: Nie mogę winić poczciwego Lorda. W
końcu jego ukochana dostała tytuł najpiękniejszej na westminsterskiej wystawie
psów w Nowym Jorku .
Cassie zamarła.
A nawet jeszcze gorzej kontynuowała Dee. Powiedział te\: Wiem,
\e powinno mi pochlebiać to, \e pani, która wytoczyła mi ten proces, z wyglądu
przypomina bardziej modelkę ni\ adwokata, ale i tak muszę przyznać, \e
przyprawiła mnie o szok, spodziewając się, \e zapłacę siedemdziesiąt osiem
dolarów dziennie opiekunce tej wypudrowanej pięknisi.
Zamorduję go jęknęła Cassie.
Chyba, \e ja go pierwsza dopadnę zagroziła Dee. Mnie te\ się
dostało. Zbli\ając się do końca, ten dupek miał czelność powiedzieć, \e
jedynym plusem w tej całej sprawie jest ujawnienie jeszcze jednego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]