[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Andrew, co tu robisz?
- Nie wiesz? - spytał ochryple. - Boże, Somer, nie umiem przestać o
tobie myśleć. Postanowiłem wziąć zaległy urlop i przyjechać. Zatrzymałem
się w naszym hotelu. Powiedziałem Judith, że muszę odpocząć, dojść sam z
sobą do ładu, ale nie dała się nabrać. Och, mój skarbie najmilszy...
- Nie jestem twoim skarbem najmilszym. Ani w ogóle jakimkolwiek -
przerwała mu ostro. -Słuchaj...
- Błagam, poświęć mi chwilę. Przyleciałem taki kawał drogi, żeby się
z tobą zobaczyć, porozmawiać. Zjedz ze mną lunch.
- Skąd masz ten adres? - Wbrew sobie dała się poprowadzić do
taksówki, która jeszcze nie odjechała.
- Z księgi meldunkowej w hotelu na Jersey. Myślę o tobie non stop. -
Wsiedli do pojazdu. - Dlaczego tak nagle wyjechałaś?
- Chase'owi wypadło coś w Londynie.
Dawniej by się ucieszyła, gdyby Andrew przyleciał do niej z
niespodziewaną wizytą, lecz teraz przyjęła to obojętnie. Jeśli cokolwiek
czuła, to wstręt i smutek. Jak można porzucić żonę... Chyba że nie porzucił i
łże jak pies. Może chciał odnowić romans, ponownie zawrócić jej w głowie?
Zawsze był cwaniaczkiem i starał się wykorzystać każdą okazję. O, choćby
to, jak wpakował ją do taksówki, zanim zdołała otrząsnąć się ze zdumienia i
zaprotestować.
- Andrew, to bez sensu - oznajmiła. - Masz żonę.
- A ty męża, ale to nie znaczy, że nie możemy być szczęśliwi.
Kwiatuszku, gdybyś wiedziała, jak często o tobie marzyłem...
125
RS
- O mnie czy o pieniądzach mojego ojca? - spytała ironicznie. - Chyba
nie sądzisz, że wciąż jestem tą samą naiwną dziewczyną?
- Ależ jesteś. W przeciwnym razie nie wyszłabyś za Lorimera. Znam
jego przeszłość, wiem, z kim romansował, ile miał pięknych kobiet...
- Z którymi ja nie mogę się równać? Dziękuję, Andrew, zawsze byłeś
taki miły. - Pochyliwszy się, poprosiła kierowcę, żeby zawrócił.
Andrew poderwał się, jakby chciał zaprotestować, po chwili jednak
opadł gniewnie na siedzenie. Drogę do domu odbyli w milczeniu.
Biedna Judith, pomyślała Somer, wysiadając z taksówki. Niełatwo być
żoną takiego faceta. Na pewno podrywa bogate turystki i naciąga je na
prezenty. Uśmiechnęła się pod nosem, ale widząc, że Andrew również
wysiadł, szybko przybrała kamienny wyraz twarzy.
- Somer... - Zacisnął rękę na jej ramieniu.
- Naprawdę nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia.
Nagle urwała. Kątem oka zobaczyła jadący z naprzeciwka samochód
Chase'a. Dziwne, bo nigdy nie wpadał do domu w ciągu dnia. Spojrzała na
zegarek. Chyba tak szybko nie zjadł lunchu? Zalała ją fala sprzecznych
emocji: radości, irytacji, zniecierpliwienia.
Gdy Chase parkował auto, Andrew chwycił ją w objęcia i zbliżywszy
usta do jej ust, szepnął ochryple:
- Może dziś mnie nie chcesz, ale kiedyś chciałaś... Jesteś mi to winna.
Jego pocałunek nie wywarł na niej najmniejszego wrażenia. Czując
bijący od niej chłód, Andrew opuścił ręce i wsiadł pośpiesznie do taksówki.
Somer patrzyła za odjeżdżającym wozem, wiedząc, że nigdy więcej nie
zobaczy drania. Spłynęła na nią niewysłowiona ulga.
126
RS
- Nie zachował się po dżentelmeńsku, prawda? - spytał Chase. -
Dżentelmen nie wziąłby nóg za pas, zostawiając kobietę na łaskę jej
rozgniewanego męża.
Nie potrafiła wyczytać nic z jego twarzy, ale zauważyła kontrast
między cichym, spokojnym głosem a zimnem emanującym ze spojrzenia.
Dygocząc ze zdenerwowania, otworzyła usta, żeby wytłumaczyć scenę,
której był świadkiem, lecz zmieniła zdanie. Dlaczego ma mu cokolwiek
tłumaczyć, zwłaszcza gdy wezmie się pod uwagę jego przyjazń" z Clancy?
- Kiedy przyjechał? - Chase zerknął przez ramię za oddalającą się
taksówką.
- Parę minut temu. - Odwróciła wzrok.
Chwycił ją za łokieć.
- A dokąd to zamierzaliście się udać, zanim tak niefortunnie
przerwałem wam randkę?
Chciała zaoponować, wyjaśnić nieporozumienie, ale ponownie stanął
jej przed oczami obraz męża z Clancy Williams.
- Pewnie do jego hotelu? - kontynuował cierpkim tonem. - Gdybyś
uważniej słuchała moich instrukcji, mogłabyś teraz być z kochankiem. Wi-
dzisz, przywiozłaś mi nie te dokumenty, o które prosiłem. - Poprowadził
Somer ku drzwiom. - Dlatego przyjechałem do domu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]