[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Melissa popatrzyła na niego z oburzeniem, lecz jego spojrzenie było
ciepłe i nalegające. Bez wahania przytuliła się do niego.
- Babka od razu wykryła oszustwo - mówiła dalej Sonia - ale to dzięki
tobie postanowiła zmienić testament.
- I chciała, żebym cię poślubił, bez względu na to, kim byłaś - powiedział
Peter. - A kimże my jesteśmy, żeby sprzeciwiać się woli babki?
- Właśnie! - przytaknęła Sonia. - Kochanie, jestem bardzo szczęśliwa, że
mogę cię powitać w naszej rodzinie.
Odciągnęła Melissę od Petera, żeby ją ucałować. Pierre z entuzjazmem
poszedł za jej przykładem.
- I ja - powiedział. Jego ciepłe brązowe oczy iskrzyły się radością.
- 99 -
S
R
- Jeśli nie masz nic przeciwko temu - powiedział Peter - chciałbym
pocałować swoją narzeczoną!
- Jeszcze tego nie zrobiłeś? - zapytała kpiąco Sonia.
Pierre pociągnął ją w kierunku wyjścia, puścił oko do Petera i cicho
zamknął za sobą drzwi. Słychać było jeszcze chichot Soni i stukot jej obcasów,
a potem warkot silnika.
Melissa oparła głowę na ramieniu Petera i patrzyła na połyskujący na jej
palcu pierścionek.
- W przyszłym tygodniu możesz wysłać zawiadomienia o ślubie -
powiedział Peter. - Nie wierzę w długotrwałe narzeczeństwo.
Melissa zesztywniała, ciesząc się i jednocześnie nie dowierzając. Lecz
Peter zle ją zrozumiał... Naraz wylewność zniknęła z jego twarzy.
- Kiedy jestem z tobą niczego nie jestem pewien, myszko - powiedział
łagodnie. - Czy małżeństwo i inne staroświeckie nonsensy odpowiadają ci?
- Tak - zgodziła się potulnie Melissa. Uniosła kpiąco brwi, naśladując
Sonię.
- A ilu potrzebujesz zapewnień? - zapytała.
- Jestem wyjątkowo niepewny - zamruczał Peter, ciągnąc ją za sobą w
stronę tapczanu.
- 100 -
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl