[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stóp. - Nie odejdę, dopóki nie wyjaśnimy kilku spraw. - Ujął ją mocno i zmusił,
by na niego popatrzyła. - Co właściwie chcesz mi dać do zrozumienia? Powodzenia,
było mi bardzo miło!? Nie zgodzę się na to, byś mnie tak odprawiła. Nie mogę tak
po prostu odejść i o wszystkim zapomnieć. Kocham cię. Dla mnie to nie jest
przelotna przygoda.
- Ross, dla mnie te\ nie. Chciałabym cię znowu zobaczyć. Przy Lane-'ie jednak
trudno będzie to zorganizować. A poza tym masz występy telewizyjne i inne
terminy. Od dziś będziemy mogli spotykać się tylko w bardzo trudnych warunkach.
- Mogłabyś przecie\ opuścić Lane'a i odejść ze mną. - Chciał wziąć jąw ramiona,
ale Rachel zaparła się rękami o jego pierś.
- Ross, chciałabym być z tobą, potrzebuj ę cię bardziej, ni\ przypuszczasz. Nie
wymagaj jednak tego ode mnie, je\eli mnie naprawdę kochasz. Nie mogę opuścić
Lane'a, w ka\dym razie nie w tej chwili. Za wcześnie na to. Jest jeszcze tyle
innych rzeczy do przemyślenia. Nie jestem nawet pewna, czy byłoby to dobre dla
nas obojga.
- Je\eli kochamy się, to musi być dobre.
223
- Nie rozumiesz mnie. - Rachel potrząsnęła głową. - W przypadku Lane'a tak\e
byłam przekonana, \e go kocham... Teraz chcę być pewna.
- Pięknie, nie chciałbym naciskać na ciebie, ale nie będę szczęśliwy, dopóki w
dzień i w nocy nie będę cię miał przy sobie. Wiesz, \e nie jestem tak bogaty jak
twój mą\, ale z drugiej strony nie jestem te\ biedny. Teraz ju\ nie. Obiecuję
ci, \e będziesz miała wszystko, co zechcesz. Powiedz tylko, a będzie nale\ało do
ciebie.
- Nie chcę niczego. - Dlaczego ka\dy mę\czyzna uwa\ał, \e musi kupować jej
miłość drogimi prezentami?
Minęło kolejnych dwadzieścia minut, zanim Rachel zdołała przekonać Rossa, by się
ubrał i poszedł.
Kiedy le\ała, nie mogąc zasnąć, i rozmyślała, doszła do wniosku, \e nie powinna
nigdy zadawać się z Rossem. Oczywiście była z nim szczęśliwa. Przedtem jednak
te\ bywała szczęśliwa, ale to szczęście nigdy nie trwało długo. Dlaczego nie
uświadomiła sobie tego wcześniej?
35
G
/o najmniej dziesięć razy Abbie wyczesywała cząsteczki kurzu z j edwabi-stej
sierści Windstorma i kontrolowała błyszczące czarne kopyta, czekając na
wywołanie klasy ogierów.
Wokół niej panował nerwowy ruch. Nawet konie wyczuwały napięcie wiszące w
powietrzu. Abbie, nie mając do dyspozycji personelu stajennego, który zająłby
się ostatnimi przygotowaniami, gładziła długągrzywę, a\ jej kosmyki spadły na
czoło konia.
Przypomniała sobie, \e po raz pierwszy szła łeb w łeb z Rachel, jej ogier
przeciw Sirocco. Musiała wygrać. Nie mogła z niąprzegrać.
Kiedy wywołano wreszcie klasę ogierów, poczuła, \e serce podeszło jej do gardła.
Wydawałojej się, \e minęła cała wieczność, zanim przyszła na nią kolej i mogła
wyprowadzić na tor Windstorma.
- Do przodu, chłopcze - wyszeptała, zanim puściła go kłusem po ciasnym łuku do
bramy. - Poka\ im, kto jest najlepszy!
- Głowa do góry! - zawołał ktoś, a Abbie dała ogierowi więcej swobo-dy.
Windstorm wpadł obok niej na tor. Biały płomień z wygiętą szyją, rozwianą grzywą
i powiewającym ogonem. Zatoczył mały łuk, zbli\ył się do Abbie i uniósł się
trochę na tylnych nogach.
224
Pomruk podziwu, który przebiegł przez tłum, wywołał uśmiech na jej twarzy.
- Windstorm, zrobiłeś na nich wra\enie! A teraz postawa! Wydawał się ślizgać za
nią po ziemi, kiedy poruszali się po owalnym
torze. Abbie wiedziała, \e obój e byli rozkoszą dla oczu: biały ogier i
delikatna, ciemnowłosa kobieta. Wiedziała te\, \e Windstorm rozkoszował się
wrzawą i skierowaną na niego uwagą. Wraz z nasilającym się aplauzem był coraz
bardziej \wawy i demonstrował temperament, który mógł mieć tylko ogier arabski.
Tu\ przed wywołanymi wcześniej ogierami przytrzymała Windstorma na wodzy. Ocena
zaczynała się dopiero wtedy, gdy na torze znalezli się wszyscy konkurenci.
Spojrzała na trybuny, gdzie siedział Ben z Eden. Z dziesiątego rzędu
podekscytowane dziecko machało do niej ręką. Uśmiechnięta Abbie chciała ju\
odwrócić się do Windstorma, gdy nagle jej uwagę zwrócił jakiś ruch po prawej
stronie.
Doznała szoku, kiedy odkryła obserwującego ją MacCreę. Twarze wokół niego
widziała jakby przez mgłę, tylko jego była wyrazna. Co tu robił? Abbie czuła,
jak jej serce waliło o \ebra.
W tym momencie pochylił się do przodu ktoś siedzący obok MacCrea i zajął jego
uwagę. Abbie od razu rozpoznała rzucające się w oczy siwe włosy. Obok MacCrei
siedzieli Lane i Rachel.
- Brama zamknięta - zagrzmiało z głośników. - Rozpoczyna się premiowanie w
klasie ogierów. Jurorzy proszą kandydatów o poprowadzenie koni wokół toru.
Z lewej i z prawej rozpoczął się ruch. Abbie, której nerwy wcią\ były napięte,
poprowadziła pobudzonego, tańczącego Windstorma najpierw po małym kręgu, a potem
wzdłu\ bariery, by uwidocznić jego piękny, rozkołysany chód. W odró\nieniu od
niej ogier był bardzo skoncentrowany.
Jak\e często Ben doradzał jej, by nie zwracała uwagi na publiczność i
koncentrowała się wyłącznie na koniu!
Potem wszystko ruszyło naprawdę: krok, kłus, pozowanie z idealnym trzymaniem
nóg, nastawionymi uszami, wyciągniętym grzbietem i wygiętym ogonem, najpierw w
grupie, potem pojedynczo. Konkurs jak zawsze trwał całą wieczność, szarpał nerwy
i wzmagał napięcie do nieznośnych granic.
Wreszcie padła zapowiedz:
- Jury podjęło decyzję. Podczas liczenia punktów konie mogą odpocząć.
Abbie podeszła do Windstorma z boku i pocierała jego biały kłąb. Dr\ały jej
kolana.
15-Przyrodnie siostry 225
Mimowolnie spojrzała wzdłu\ szeregu koni na brązowego ogiera Ra-chel, który
spokojnie i arogancko patrzył na tłum. Uwagi Abbie nie uszła pewność siebie,
malująca się na twarzy jego trenera. Kiedyjednak dostrzegła, jak nerwowo zwil\ał
wargi, natychmiast zrobiło jej się l\ej na sercu. Jej usta były suche jak
pergamin.
Minuty pełnego napięcia oczekiwania na werdykt mijały bardzo powoli. Kiedy
wreszcie spiker zapowiedział, \e wyniki ju\ są gotowe, mieszanina głosów
przeszła w podniecony szmer. Zanim podał, które konie zajęły zwycięskie,
pierwsze i drugie miejsce, zaczął wyliczać dziesięć najpiękniejszych ogierów",
uprzedziwszy, \e wszystkie są równorzędne, niezale\nie od kolejności ich
wyliczenia.
Wymieniono siedem ogierów i po ka\dym z nich wybuchały okrzyki radości i gwizdy.
Za ka\dym razem Abbie wstrzymywała oddech, poniewa\ za bardzo pragnęła
zwycięstwa, by zadowolić się oceną plasującą jej ogiera wśród dziesięciu
najpiękniejszych".
- Następny numer czterysta pięćdziesiąt siedem. Windstorm! - Abbie zamarła.
Wszystko w niej burzyło się przeciw tej ocenie. - Prezentowany przez
właścicielkę i trenerkę Abbie Hix.
Oślepiona łzami wyprowadziła Windstorma nieco przed szereg, głucha na oklaski i
pojedyncze okrzyki niezadowolenia. Przegrała. Uczucie pora\ki było tak
przygnębiające, \e nie zapamiętała momentu wręczania szarfy i ceremonii
pozowania do zdjęć. Nic nie zachowało się w jej pamięci, co miało miejsce przed
momentem ogłoszenia zwycięskiego ogiera.
- Tegorocznym zwycięzcą jest ogier numer trzysta pięćdziesiąt osiem, Sirocco!
Kiedy z głośnika padały te słowa, Windstorm zrobił skok i bez mała wyrwał Abbie
z rąk cugle. Instynktownie okiełznała go i rakiem sprowadziła na miejsce.
Stanął, elegancko potrząsając głową, i wyzywająco zar\ał w kierunku dumnie
paradującego w świetle reflektorów Sirocco, jak gdyby stawiał pod znakiem
zapytania decyzję jury.
Reakcja konia kosztowała Abbie bardzo wiele i napięła jej nerwy do granic
wytrzymałości. Spieszyła się z opuszczeniem toru i nie zwracała uwagi na liczne
gratulacje. Dla wielu hodowców miejsce wśród dziesięciu najlepszych mogło być
[ Pobierz całość w formacie PDF ]