[ Pobierz całość w formacie PDF ]
towarów, lecz Esteban przechodził przez most i runął razem z nim.
Część czwarta
WUJ PIO
W jednym ze swych listów (XXIX) marquesa de Montemayor
usiłuje opisać wrażenie, jakie Wuj Pio, nasz podstarzały arlekin ,
na niej wywarł: Siedziałam cały ranek na zielonym balkonie, robiąc
dla Ciebie parę pantofli, Moja Duszyczko opowiada swej córce.
Ponieważ złota nić nie pochłaniała całej mojej uwagi, miałam okazję
obserwować czynności społeczeństwa mrówek na ścianie obok mnie.
Gdzieś za przepierzeniem pracowały cierpliwie nad zniszczeniem
mego domu. Co trzy minuty maleńka robotnica ukazywała się między
dwiema deskami i rzucała zdziebełko drewna na podłogę. Następnie
kiwała mi czułkami i znowu znikała w swym tajemniczym korytarzu.
W tym samym czasie różne jej siostry maszerowały w obie strony
swego rodzaju gościńcem, zatrzymując się, by pomasować głowy
jedna drugiej albo jeśli wiadomości, które niosły, były pierwszo-
rzędnej wagi, z gniewem nie pozwalając się zatrzymywać. I naraz
pomyślałam o Wuju Pio. Dlaczego? Bo u kogóż innego zauważyłam
ten sam gest, jakim zatrzymuje przechodzÄ…cego abbé albo
dworzanina i szepce, przyłożywszy usta do ucha swej ofiary? I
rzeczywiście: przed południem widziałam go na jednej z jego
tajemniczych wędrówek. Jestem najbardziej leniwa i głupia ze
wszystkich kobiet, posłałam więc Pepitę, by przyniosła kawałek
nugatu, który położyłam na drodze mrówek. Podobnie zostawiłam
wiadomość w Café Pizarro, proszÄ…c, by przysÅ‚ali do mnie Wuja Pio,
jeśli wpadnie tam przed zachodem słońca. Dam mu ten stary pogięty
sztuciec do sałaty, wiesz, ten z turkusem, a on przyniesie mi odpis
nowej ballady, którą wszyscy śpiewają o k....n.e Ol....v...s. Ty, Moje
Dziecko, musisz zawsze mieć pierwsza wszystko, co najlepsze.
I w następnym liście: Moja Droga, poza Twoim mężem Wuj Pio
jest najwspanialszym mężczyzną na świecie. Jest drugim
najwspanialszym mężczyzną na świecie. Zachwycająco prowadzi
rozmowę. Gdyby nie to, że jego reputacja jest taka zła, uczyniłabym
go moim sekretarzem. Pisałby dla mnie wszystkie listy, a potomni by
mnie sławili za dowcip. Niestety jednak, jest tak wyniszczony przez
chorobę i złe towarzystwo, że muszę go zostawić jego podziemnemu
światu. Przypomina mi nie tylko mrówkę, ale również zatłuszczoną
talię kart, i wątpię, czy wody całego oceanu zdołałyby go wymyć. Ale
jakże boską hiszpańszczyzną mówi i jak cudowne rzeczy w niej
mówi! Oto, co człowiek zyskuje, gdy trzyma się teatru i nie słyszy nic
poza dialogami Calderona. Hélas! co jest z tym Å›wiatem, że tak zle
traktuje podobnÄ… istotÄ™? Jego oczy sÄ… smutne jak oczy krowy, od
której odłączono już dziesiąte z kolei cielę.
Powinniście przede wszystkim wiedzieć, że ten Wuj Pio był
pokojową Camili Perichole. Poza tym był jej nauczycielem śpiewu, jej
fryzjerem, masażystą, lektorem, chłopcem na posyłki, bankierem;
plotka dodawała że i ojcem. Na przykład uczył ją ról. Po mieście
szeptano, że Camila umie czytać i pisać. Ten komplement nie miał
podstaw. Wuj Pio załatwiał za nią czytanie i pisanie. W kulmina-
cyjnym punkcie sezonu trupa wystawiała dwie albo trzy sztuki
tygodniowo, a każda z nich zawierała długą i kwiecistą rolę dla
Perichole, tak że samo zapamiętanie tekstu nie było drobnostką.
W ciągu pięćdziesięciu lat Peru przekształciło się z odległej
prowincji w kwitnące państwo. Panowało ogromne zainteresowanie
muzyką i teatrem. Lima obchodziła swe świąteczne dni słuchaniem
rano mszy Tomasa Luisa de Victorii, a wieczorem błyskotliwej poezji
Calderona. Co prawda do najbardziej eleganckich komedii
dopisywano trywialne piosenki, a w najpoważniejszej muzyce
dodawano łzawe przygrywki, ale w każdym razie limańczycy nigdy
nie czcili utworów, które na to nie zasługiwały. Gdyby nie lubili
komedii heroicznej, nie wahaliby się zostać w domu, gdyby byli głusi
na polifonię, nic by ich nie powstrzymało od pójścia na cichą mszę.
Gdy arcybiskup wrócił z krótkiej wycieczki do Hiszpanii, cała Lima
pytała: Co przywiózł? Gdy wreszcie rozeszły się wiadomości, że
wrócił z tomami mszy i motetów Palestriny, Moralesa i Vittorii oraz z
trzydziestu pięciu sztukami Tirso de Moliny, Ruiza de Alarcon i Mo-
reta, odbył się festyn na jego cześć. Szkołę chórzystów i magazyny
Comedii zasypano podarunkami w postaci jarzyn i pszenicy. Każdy
pragnął karmić wykonawców tylu piękności.
W tym to właśnie teatrze Camila Perichole zdobywała
stopniowo swą sławę. Repertuar był tak bogaty, a sufler tak godny
zaufania, że tylko nieliczne sztuki wystawiano częściej niż cztery
razy w sezonie: Dyrektor mógł wybierać z całego bujnego dorobku
siedemnastowiecznego dramatu hiszpańskiego, włączając w to
sztuki dziś dla nas stracone. Perichole występowała w setkach sztuk
samego Lope de Vegi. Było wiele godnych podziwu aktorek w Limie
w minionych latach, ale żadna nie dorównywała Camili. Limańczycy
znajdowali się zbyt daleko od teatrów Hiszpanii, by wiedzieć, że była
najlepszą aktorką w całym hiszpańskim świecie. Wzdychali za
błyskiem gwiazd z Madrytu, których nigdy nie widzieli i którym
przypisywali jakąś nieokreśloną doskonałość. Tylko jeden człowiek
zdawał sobie sprawę, że Perichole jest tak wielką artystką, a
mianowicie jej nauczyciel, Wuj Pio.
Wuj Pio był nieprawym dzieckiem szlachcica z dobrego
kastylijskiego domu. Mając lat dziesięć, uciekł z hacjendy swego ojca
do Madrytu. Szukano go bez zapału. Potem żył już zawsze swoim
rozumem. Miał sześć cech awanturnika: pamięć do nazwisk i twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]