[ Pobierz całość w formacie PDF ]

koszulkę i ciemne spodnie. Jego włosy, nieco przydługie, były
schludnie uczesane.
- Dzień dobry, panie Sloan.
- Mam na imię Jim. Czy mogę mówić pani po imieniu,
Taro? - zapytał, przysuwając krzesło do sofy. -Muszę
przeprosić, że nie przyjechałem wczoraj. Pewne sprawy
zatrzymały mnie daleko stąd.
Tara skinęła głową.
- Jak Matt pewnie już ci wspomniał, muszę zadać parę
pytań. Im prędzej się z tym uporamy, tym szybciej będziemy
mogli odnalezć tego oszusta.
Jim wyciągnął z kieszeni mały notes.
- Czy możesz mi powiedzieć, kiedy twoja siostra, Briana
poznała rzekomego doktora Landersa?
Tara wymieniła z Mattem nerwowe spojrzenie.
- Powiedziała mi tylko, że poznała go w Meksyku, gdzie
spędzała wakacje z przyjaciółką.
- Czy podała imię tego mężczyzny?
- Powiedziała mi, że nazywał się Matt Landers i był
kardiochirurgiem.
Słuchając jej, Jim przez cały czas robił notatki.
- Jak nazywała się jej przyjaciółka? Tara wzruszyła
ramionami.
- Nie jestem pewna. Rzadko się z siostrą
kontaktowałyśmy. Nie miałam pojęcia, że jest w ciąży, dopóki
nie zadzwoniła na dwa dni przed porodem. Nikt poza mną nie
odwiedził Bri w szpitalu.
Matt zauważył cień smutku na twarzy Tary. Wiedział, jak
ciężko było jej o tym mówić.
- Może ta przyjaciółka gdzieś się przeniosła - podsunął.
- Los Angeles to wielkie miasto - zauważył Jim. -
Człowiek może się tam łatwo zgubić. Nie wiesz, kim była ta
przyjaciółka?
- Mogę tylko powiedzieć, że Bri wyjechała do Los
Angeles razem z Cathy Guthrie. Pamiętam, jak Bri mówiła mi
o ślubie Cathy z żołnierzem piechoty morskiej. Niedługo
potem przenieśli się do San Diego.
- Myślisz, że twoja siostra utrzymywała z nią kontakt?
- Nie wiem.
Tara odgarnęła z czoła kasztanowe kosmyki. Widać było,
że starała się skupić.
Jim nie przestawał notować w swoim zeszyciku.
- Czy siostra miała może coś należącego do doktora
Landersa?
Tara nie chciała przez to przechodzić - pranie rodzinnych
brudów przed obcymi było dla niej nie do przyjęcia. Ich drogi
z siostrą dawno się rozeszły, a świadomość, że zaniechała
opieki nad Bri, była bolesna.
- Niewiele tam znalazłam. Same ubrania i trochę biżuterii.
Nagle coś jej się przypomniało.
- Był tam też pierścionek. Bri nosiła pierścionek ze
szmaragdem. Całkiem ładny; Bri okręcała go wokół palca,
gdy mówiła o Matcie.
- Czy mówiła, skąd go miała? - zapytał detektyw. Tara
wzruszyła ramionami.
- Nie, ale kiedy pakowałam jej rzeczy, znalazłam
aksamitne pudełeczko. Zachowałam je... dla Erin.
Chciała dać jej coś po matce.
- Czy na tym pudełeczku był jakiś napis? Tara westchnęła.
- Nie jestem pewna. Czy to ważne?
Spojrzała na Matta. W jego ciemnych oczach malowało
się napięcie.
- Jeżeli uda nam się dotrzeć do jubilera, może będzie
pamiętał, kto kupował pierścionek i jak ten człowiek
wyglądał. To nikła poszlaka, ale nie mamy na razie nic więcej.
Tara pokiwała głową.
- Sąsiadka ma klucz do mojego domu. Mogę ją poprosić,
żeby sprawdziła.
- Byłbym ci bardzo wdzięczny - powiedział Matt z
uśmiechem.
- Czy mogłaby też poszukać notatnika z adresami? -
zapytał Jim - Niewykluczone, że ta Cathy Guthrie jest tam
zanotowana, albo przyjaciele, którzy mogli przebywać z
Brianą w Meksyku.
- Dobrze. Coś jeszcze? - Tara chciała zakończyć już
przesłuchanie.
- Jaki był ostatni adres siostry?
Był to zaledwie pokoik w obskurnym domu pomazanym
graffiti, ale Tara podała mu adres.
- Bri mieszkała w różnych miejscach. Do tego ostatniego
przeniosła się, kiedy rzuciła pracę na skutek komplikacji
ciążowych. Przez trzy miesiące przed porodem musiała leżeć
w łóżku.
- Dlaczego nie wróciła do Phoenix? - zapytał Jim.
Poczucie winy i wstydu powróciło z całą siłą. Tara ledwie
mogła mówić przez ściśnięte gardło.
- Bri i ja nie utrzymywałyśmy bliskich kontaktów... przez
dłuższy czas. Zwłaszcza odkąd umarła nasza matka. - Tara
odwróciła wzrok, obawiając się oskarżycielskich spojrzeń.
- Jak długo Bri mieszkała w Los Angeles?
- Ponad trzy lata.
- I nic nie wiedziałaś o jej życiu? Jej pracy... jej
mężczyznie...
- Może ja i moja siostra nie zgadzałyśmy się co do wielu
spraw, ale zawsze ją kochałam. W ciąży czy nie, była przecież
moją rodziną. Gdy powiedziała mi, że Matt Landers jest ojcem
Erin, uwierzyłam jej bez zastrzeżeń.
Czuła, jak łzy cisną się jej do oczu, ale nie chciała płakać
przed nieznajomymi. Matt położył rękę na jej dłoni.
- Przepraszam... - Spojrzał na Sloana. - Nie mamy prawa...
Jego dotyk sprawił jej przyjemność, mimo to cofnęła rękę.
- Rzeczywiście, nie macie prawa.
Jednak Jim wcale nie zamierzał przyłączyć się do
przeprosin. Wychylił się do przodu.
- Mam jeszcze jedno pytanie i na tym skończymy. Kiedy
Bri przebywała w Meksyku? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl