[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Była już daleko po drugiej stronie lasu, gdy spostrzegła jakąś męską postać, huśtającą się
na wysokim żywopłocie. Mężczyzna miał tłumoczek na plecach, a jego długie ramiona
59
chwiały się w powietrzu. Zatrzymała się i zaczęła mu się przyglądać. Płot był taki wysoki, że
cała postać profilowała na tle błękitu; tłumok wyglądał jak duży garb, zaś długie, rozhuśtane
kończyny przypominały karykaturę i pobudzały Helgę do śmiechu. Ale nagle spostrzegła, że
byÅ‚ to Jörgen Rag i, że przywoÅ‚ywaÅ‚ jÄ… do siebie; przelÄ™kÅ‚a siÄ™ i zaczęła biec.
Patrząc z ukosa, widziała, że biegł również. Nogi grzęzły mu w tłustej ziemi, a tłumok tań-
czył na jego plecach musiała się więc znów śmiać, ale był to śmiech rozpaczy i przerażenia;
przyÅ›pieszyÅ‚a biegu. Spódnice obijaÅ‚y siÄ™ jej o nogi, co wywoÅ‚ywaÅ‚o wrażenie, że Jörgen już
depce jej po piętach. W lesie zaczepiła się o kolczaste krzewy i wówczas zdawało jej się, że
Jörgen jÄ… schwyciÅ‚ i ciÄ…gnie w zaroÅ›la. Krzyknęła nieprzytomnie i zaczęła uciekać w dzikim
pędzie; nic nie widziała ani nie słyszała, o niczym nie myślała, cała jej świadomość skupiała
się tylko na jednym: wymknąć mu się.
Dopiero, gdy położyła rękę na klamce ogrodowej furtki, przyszła do siebie i obejrzała się.
Wcale nie było go widać. Zawstydziła się i zaczęła chodzić po ogrodzie, w tę i tamtą stronę,
ażeby uspokoić bicie serca. To była po prostu histeria fe!
Weszła do domu; matki nie było. Przebiegła wszystkie pokoje, wołając: Matko, Madame,
pani matko, Anno!"
Poczuła ochotę do śpiewu i tańca, wzbierało w niej uczucie wiosny i, nucąc szukała czegoś
w nutach. Gdzie się podziało Przebudzenie wiosny"? Oto jest.
Zaczęła grać i śpiewać.
Pan Halvor zszedł na dół.
To ładna melodia i dobrze leży w pani głosie rzekł i nachylił się nad Helgą, ażeby od-
czytać słowa pieśni. Wiersz jest także dość miły, może w układzie słów zbytnio zbliżony do
prozy. Ale zakończenie zupełnie mi się nie podoba, sprawia wrażenie nieumotywowanie cy-
niczne.
Nieumotywowanie cyniczne?
Tak, albo rozmyślnie ordynarne. Czuje się w tym to coś wyzywającego, charakterystycz-
nego dla modernizmu. Öhlenschlaeger nigdy nie zakoÅ„czyÅ‚by pieÅ›ni o wioÅ›nie w ten sposób.
Według mnie, powinna pani ostatnią zwrotkę przekreślić lub jeszcze lepiej całą pieśń spalić.
I zaraz dodał:
Poezja jest a w każdym razie być powinna środkiem, w ręku wybranych do wygry-
wania na strunach serc ludzkich uczuć najlepszych i najwznioślejszych. Ja sam, przy swoich
ograniczonych możliwościach, starałem się zawsze mieć przed oczami tę złotą zasadę, zaś
teraz więcej niż kiedykolwiek, należy trzymać wysoko sztandar idei.
Więc to prawda, że pan pisuje wiersze?
Wedle skromnych możliwości.
Helga i jej matka często widywały na jego stole papier z rozpoczętymi wierszami, ale gdy
o to pytały, odpowiadał wymijająco. Dzisiaj, po raz pierwszy przyznał się otwarcie do swej
żyłki rymotwórczej.
Czy pan pisuje również opowiadania?
Zaprzeczył, z pobłażliwym uśmieszkiem.
Po jej twarzy przemknął cień rozczarowania.
Czy pani woli opowiadania od wierszy?
Tak, naturalnie.
Ale wiersze są wyższą formą sztuki, zaś opowiadania tworzy się, jeżeli mogę się tak wy-
razić, z odpadków poezji. Dopiero po wierszach poznaje się prawdziwego poetę; na przykład
Christian Winter. Czy pani sądzi, że jego opowiadania przyczyniły się do jego sławy? Raczej
mu zaszkodziły.
Helga milczała. Miała wielki szacunek dla poetów i wiedziała, że stoją ponad wszystkimi
innymi istotami. Ale wiersze...
Kiedy pani Berg wróciła, Helga pobiegła jej naprzeciw, z okrzykiem:
60
Mamo, czy mogę rzucić do pieca pieśń wiosenną?
Nie skądże! Co też ci wpada na myśl?
Pan Halvor mówi, że jest niestosowna.
Co będziesz jego słuchała, on mówi niejedno.
Ależ on sam jest poetą.
Tak, ale jednym z mniejszych wyraziła opinię pani Berg.
61
XVII.
Sąd kobiet o gościu, obecnie, kiedy jadł łaskawy chleb, był zupełnie inny. Jego opłakane
zewnętrzne stosunki, wpływały na ich opinię o nim jako o człowieku; nie mogły już odnosić
się do niego z dawnym szacunkiem, chociaż to nie wpływało na ocenę jego zdolności. Po-
winno go się traktować jako zapoznanego geniusza, lub coś w tym rodzaju.
Ciężarem dla nich właściwie nie był, gdyż nowy układ stosunków sprawił, że wyzbyły się
wszelkich uciążliwych względów, wołając go, gdy pragnęły jego towarzystwa, i dając do zro-
zumienia, żeby się usunął, gdy miały go dosyć.
Było im przyjemnie mieć w domu coś w rodzaju wykształconego niewolnika, dostarczają-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]