[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dodał, że lepiej będzie, jeżeli postarają się również o muła, na którym mógłby jechać Hugi z
zapasami żywności. Pozostała część popołudnia spędził na targowaniu cen rzeczy, które musieli
dokupić.
Położyli się wcześnie, jednak Holger jeszcze przez godzinę nie mógł zasnąć. Wiedział, że mimo
wszelkich środków ostrożności Morgan le Fay dowie się o celu jego podróży, jeżeli już nie
wiedziała i będzie się starała jakoś im przeszkodzić.
18
Dwie następne noce spędzili w chłopskich zagrodach. Holger, nie chcąc zdradzić się przed
Carahue, a nie mając dostatecznie giętkiego języka, żeby na poczekaniu tworzyć wiarygodne
szczegóły musiał odzywać się jak najrzadziej. Saracen mówił za nich obu, był wesoły, szarmancki i
coraz wyrazniej skupiał uwagę na dziewczynie a Holger stawał się coraz bardziej posępny i
milczący. Starał się tłumić zazdrość ostatecznie jakie mógł sobie rościć prawa do Alianory
jednak bolesne ukłucia uparcie powracały.
Trzeciego dnia zostawili za sobą pola i domy. Noc spędzili w szałasie pasterza, który
opowiedział im kilka przerażających historii o dzikich i okrutnych napastnikach, niepokojących
tutejszą ludność. Najbardziej krwawe dotyczyły trolli, zapuszczających się niekiedy aż w te strony.
Było to ostatnie miejsce, zamieszkałe przez człowieka, poza wioskami kanibali.
I znowu zaczęli wspinać się na zbocza gór, wyższych i bardziej stromych niż te na wschodzie.
Alianora powiedziała, że znalezli się na pogórzu gigantycznego łańcucha Jotun.
Po jego drugiej stronie nie ma nic, tylko zimno, ciemność i lód, oświetlane przez północne
światła, gdyż jest to kraina olbrzymów.
Cel ich wędrówki nie znajdował się aż tak daleko. Leżał na płaskowyżu u stóp najwyższych
partii łańcucha. Ale i tak czekał ich co najmniej tydzień drogi przez wyjątkowo trudną i
niebezpieczną okolicę. Jechali między głazami, noszącymi lodowcowe blizny, wśród nadgryzionych
przez wiatr turni, w górę i w górę długich zboczy, poprzez ostre jak brzytwa granie oraz wąwozami
tak wąskimi, że światło niemal nie docierało na ich dno. Lasy przerzedziły się i zmieniły w
rozrzucone tu i ówdzie kępy poskręcanej kosodrzewiny, trawa była rzadka i sztywna, powietrze
chłodne w czasie dnia w nocy było wręcz mrozne, chmury pędziły pod bladym słońcem i
błyszczącymi okrutnie gwiazdami. Często musieli przeprawiać się przez strumienie, rwące w dół ze
szczytów. Ich zwierzęta musiały wytężać wszystkie siły, żeby oprzeć się prądowi. Hugi był jedynym,
który z tych przepraw wychodził suchy. Jego krótkie nogi ledwo sięgały niżej paczek, na których
siedział. Od czasu do czasu wydawał jowialne okrzyki w rodzaju: "Ahoj, statek na horyzoncie!" lub
"Refować bezan!", które jednak nikogo, poza nim, nie bawiły. Carahue wąchał tabakę, kichał i
kwieciście wyklinał pogodę (stanowczo zaprzeczał jakoby ten kraj posiadał klimat), ale uparcie
jechał z nimi dalej.
Gdy wrócę do domu powiedział położę się w słońcu, pod kwiatami pomarańczy.
Niewolnice będą mi wygrywały słodkie melodie i wrzucały winogrona prosto do ust. %7łeby utrzymać
się w formie, będę regularnie ćwiczył dwa razy dziennie zakręcę młynka palcami. Po kilku
miesiącach, gdy znudzi mi się takie życie; wyruszę na następną rycerską wyprawę, powiedzmy, aż do
najbliższej kawiarni.
Kawa westchnął Holger. Kończył mu się nawet otrzymany od Unricha tytoń, czy cokolwiek
to było.
Alianora od czasu do czasu zmieniała się w łabędzicę i odlatywała, żeby obejrzeć kolejny
odcinek czekającej ich drogi. Kiedy, czwartego dnia wędrówki, zniknęła im z oczu Carahue spojrzał
na Holgera z niezwykłą u niego powagą.
Pomimo jej stylu ubierania się powiedział rzadko spotyka się dziewczyny takie, jak ona.
Wiem Holger skinął głową.
Wybacz mi zuchwałość pytania, ale Bóg dał mi oczy po to, żebym patrzył. Ona nie jest twoją
kochanką, prawda?
Nie.
Tym głupiej z twojej strony.
Toć ja mu wciąż to mówię, i mówię zahuczał krasnolud. Dziwaczny to gatunek, rycerze.
Cały świat przemierzą, żeby dziewicę ratować, a potem jakoś nie wiedzą co z nią robić. Jeno do
domu ją odprowadzą, a może na śmiałość wielką się zdobędą, żeby na kolanach błagać o wstążkę na
rękaw. Cud to prawdziwy, że jeszcze ze szczętem nie wymarli.
Alianora wróciła przed zmierzchem.
Widziałam z daleka kościół powiedziała. Widziałam również, bliżej nas, dwie warowne
wioski dzikich ludzi, a wokół nich czaszki, powbijane na włócznie. Wielkie trwa tam poruszenie,
jakby mieszkańcy szykowali się do wojny.
Tak właśnie jest powiedział Holger. Alianora zmarszczyła brwi.
Znalazłam dla nas drogę przez przełęcz. potem w górę na płaskowyż. Nie ma tam żadnych
osad, pewnie dlatego. że w jakiejś pobliskiej jaskini osiadł troll. Jednak mogą nas wyśledzić
myśliwi, którzy tam polują. Wyśledzić i sprowadzić nam na głowę oddział zbrojnych, żeby nas
schwytali na pożarcie.
Ha, smutny to koniec dla dzielnego rycerza być upieczonym we własnej zbroi powiedział
Carahue. Uśmiechnął się szeroko. Chociaż, jak sądzę, steki z sir Ruperta, Hugiego i ze mnie okażą
się dość twarde i żylaste, nieporównywalnie gorsze od kruchej pieczeni z twoich pięknych nóżek.
Alianora uśmiechnęła się i zarumieniła po czubki uszu. Carahue ujął jej dłoń.
Gdyby doszło do najgorszego powiedział grobowym głosem musisz odlecieć, nie
zważając na nas. Zwiat bez większego uszczerbku może sobie pozwolić na stratę takich jak my, ale
stałby się miejscem naprawdę ponurym, gdyby zabrakło na nim ciebie, która go opromieniasz.
Potrząsnęła głową, nic nie mówiąc, i nie od razu wycofała swą dłoń. Ten facet, pomyślał
Holger, jest prawdziwym fachowcem. Nie przychodziła mu do głowy żadna błyskotliwa myśl, nic, co
mógłby wtrącić do ich rozmowy, a czuł, że już dłużej nie potrafi słuchać tego, co mówi Saracen.
Wysforował się na czoło grupy, czując się podlej z każdą chwilą. Carahue wcale nie kłusuje w moim
lesie, powiedział sobie, ale niezbyt długo udało mu się wytrwać przy tej opinii. Czy ten człowiek nie
miał za grosz taktu ani poczucia przyzwoitości? A Alianora, czy ona nie widzi co się dzieje& ? No
cóż, niby dlaczego miałaby widzieć? Nigdy przedtem nie była wystawiana na tego rodzaju próby.
Najbardziej wyświechtane banały i pochlebstwa wzięłaby za głęboką mądrość i szczere uczucia.
Carahue, niech go diabli porwą, nie miał prawa postępować w ten sposób z istotą tak bezbronną.
Poza tym, na tak ważnej i niebezpiecznej wyprawie nikt nie miał prawa do& do& A niech to
wszystko szlag trafi!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]