[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rodzeństwa żyła w nieformalnych związkach. On sam miał nadzieję wkrótce
dołączyć do tych pierwszych.
Isabelle wyprostowała się w fotelu.
 Jesteśmy na miejscu?
 Tak, ale chyba coś tu robią. Będziemy musieli pojechać do domu moich
rodziców.
Na końcu cyprysowej alei Isabelle dostrzegła ogromny kamienny
budynek. Czy to forteca? Z daleka wyglądało to jak ufortyfikowane miasteczko
na wzgórzu. Wiedziała, że jego rodzice mają farmę, więc może jest to po
prostu kompleks budynków gospodarczych. To by miało sens.
Wkrótce się wszystkiego dowie.
100
RS
 Na pewno będzie tam Massimo. On prowadzi rodzinny biznes i
mieszka tam z dziećmi. Jego żona zmarła wkrótce po urodzeniu trzeciego
dziecka na skutek wylewu.
 To straszne. W jakim wieku są teraz dzieci?
 Osiem, pięć i trzy lata, albo coś koło tego. Zajmują jedno skrzydło
domu.
Skrzydło? Więc zapewne dom nie jest mały.
 Gio też będzie. Na pewno przyjechał zobaczyć, co z ciebie za
dziewczyna. Chodzmy, zaraz ich poznasz.
Isabelle wysiadła z samochodu, onieśmielona wielkością budynku. Dom
był naprawdę imponujący. Prowadziły do niego szerokie schody, zwieńczone
podwójnymi drzwiami. Kiedy na nie spojrzała, otworzyły się i stanął w nich
starszy mężczyzna z szeroko rozpostartymi ramionami.
 Signore!  zawołał, a Isabelle domyśliła się, że to mieszkający tu od
zawsze służący czy ktoś w tym rodzaju.
Luca uśmiechnął się i ujął wyciągniętą na powitanie rękę.
 Witaj, Roberto. Dobrze cię widzieć. Jak się czujesz?
 Doskonale. A pan?
 Ja również nie narzekam. Czy moja matka jest w domu?
 Si. I ojciec również. Oczekują państwa. Carlotta powiedziała, że
poczeka z lunchem, aż będą państwo gotowi.
 Bardzo dziękujemy.  Luca przeszedł na angielski.  Roberto, pozwól
że przedstawię ci moją przyjaciółkę, Isabelle Thompson. Przez kilka dni będzie
naszym gościem.
Roberto spojrzał na stojącą za Lucą Isabelle i jego twarz rozjaśnił
uśmiech.
101
RS
 Signorina...  Skłonił się głęboko.  Witamy w Palazzo Valtieri.  Po
czym ponownie zwrócił się do Luki i objął go.  Dobrze znów pana widzieć.
Carlotta jest bardzo podniecona. Cały dzień gotuje pana ulubione potrawy.
 Dziękuję.
 A teraz wezmę państwa bagaże na górę.
 Nie, Roberto, sam to zrobię. Pójdziemy się trochę odświeżyć, a potem
zejdziemy przywitać się z rodzicami. Powiedz Carlottcie, żeby schłodziła
butelkę prosecco. Coś musimy uczcić.
 Si, signore. Natychmiast!  Uśmiechając się od ucha do ucha, służący
ruszył do kuchni.
 W takim razie chodzmy poszukać rodziców.
 Jesteś pewien, że nie potrzebujemy mapy?  spytała sucho.
 W rzeczywistości dom nie jest wcale taki duży.
 Nie jest duży? Daj spokój, Luca, jest ogromny! Wiedziałam, że nie
mieszkasz w dziupli, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Czemu nic
mi nie powiedziałeś?
 Bo to nie ma żadnego znaczenia.
Isabelle przewróciła oczami.
 Luca, wy tu macie służących! Mieszkacie niemal w pałacu! To nie jest
nic!
Weszła na schody, rozglądając się dookoła. Serce waliło jej jak oszalałe.
To wszystko było oszałamiające. Ogromne donice z terakoty ozdabiały
szerokie schody wiodące do masywnych drzwi. Wysokie okna symetrycznie
zdobiły frontową ścianę i zapewne roztaczał się z nich wspaniały widok.
Najwyższa kondygnacja przypominała wmurowany nad kominkiem zegar w
żelaznej ramie.
102
RS
Pomyślała o swoim małym domku, który tak Luce się nie spodobał, i
umowie przedmałżeńskiej, którą chciała spisać. Na myśl o tym zrobiło jej się
słabo.
Była na niego wściekła. Jak mógł przed nią ukryć, że jest tak
nieprzyzwoicie bogaty? Miała wrażenie, że jest tu zupełnie nie na miejscu.
Czuła się nieprzygotowana do przebywania w takim domu i w takim
towarzystwie.
Cóż jej jednak pozostało? Musi robić dobrą minę do złej gry. Podeszła do
samochodu, z którego Luca wyjmował walizki, i sięgnęła po swoją.
 Ja ją wezmę. Ty nosisz tylko dziecko  usłyszała stanowczy głos Luki.
Isabelle nie miała siły się z nim kłócić. Nich sobie niesie tę walizkę, jeśli
to poprawi mu samopoczucie. Wyprostowała się i ruszyła za nim po schodach
w stronę ogromnych drzwi.
Nie będzie płakać i nie będzie się z nim o nic spierać. Musi zachować siły
na spotkanie z jego rodzicami, którzy wkrótce przekonają się, że ich syn
przywiózł do domu zwykłą dziewczynę, która w dodatku jest z ich synem w
ciąży. Cóż, całe szczęście, że ciąży jeszcze nie widać.
 Będą na nas czekać w salonie  oznajmił Luca.  Chciałabyś może
wziąć najpierw prysznic i się przebrać?
Isabelle była tak przejęta oglądaniem domu, że z ledwością usłyszała jego
słowa.
 Chętnie  powiedziała cicho.
Luca poczuł wyrzuty sumienia, że zmusił ją do podróży, kiedy nie czuła
się dobrze. Jednak co innego mógł zrobić?
We wczesnej ciąży latanie nie jest niewskazane, a on chciał przedstawić
ją rodzinie. Pragnął pokazać jej dom, który tak bardzo kochał i do którego miał
nadzieję kiedyś powrócić. Wierzył, że Isabelle polubi go równie gorąco jak on.
103
RS
 Może powinnaś trochę odpocząć. Pójdę przywitać się z rodzicami.
 Chcesz powiedzieć, że pójdziesz ich przede mną ostrzec? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl