[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wśród nocnej puszczy.  Słyszysz mnie, Hatrack? Ma na imię Alvin i nie udało ci się
go zabić.
Wkrótce potem przyniesiono trumnę i ułożono w niej Vigora. Wokół stanęły świece,
symbolizujące ogień życia, który go opuścił. Alvin uniósł dziecko nad zwłokami.
 Spójrz na swojego brata  szepnął do niemowlęcia.
 On jeszcze nic nie widzi, tato  zauważył David.
 Mylisz się, Davidzie. On tylko nie wie, co widzi, ale oczy potrafią już patrzeć. A
kiedy będzie dość duży, by wysłuchać historii swoich narodzin, powiem mu, że na
własne oczy widział swego brata Vigora, który oddał za niego życie.
Minęły dwa tygodnie, nim Faith poczuła się lepiej i mogli ruszyć w dalszą drogę.
Alvin dopilnował, by on sam i chłopcy uczciwie zapracowali na utrzymanie. Oczyścili
sporą połać ziemi, narąbali drew na zimę, ułożyli sagi na węgiel drzewny dla
Makepeace'a Smitha i poszerzyli drogę. Zrąbali też cztery wielkie drzewa i przerzucili
solidny most nad Hatrack.
Grób Vigora był trzecim, obok grobów dwóch siostrzyczek małej Peggy. Cała
rodzina modliła się przy nim tego ranka, kiedy odjeżdżali. Potem wsiedli do wozu i
ruszyli na zachód.
 Ale na zawsze zostawiamy tu cząstkę siebie  powiedziała Faith.
Alvin pokiwał głową.
Mała Peggy spoglądała za nimi przez chwilę. Pózniej wbiegła na poddasze,
otworzyła pudełko i chwyciła czepek małego Alvina. Nic mu nie groziło  przynajmniej
na razie. Był chwilowo bezpieczny. Schowała czepek z powrotem i zamknęła wieko.
Lepiej zostań kimś, mały Alvinie, powiedziała. Inaczej okaże się, że całkiem bez
powodu sprawiłeś wszystkim masę kłopotów.
Rozdział 6
Kalenica
Dzwoniły topory, mężczyzni śpiewali przy pracy nabożne pieśni, a budynek kościoła
wielebnego Philadelphii Throwera rósł coraz wyżej nad łąkami miasteczka Vigor.
Wszystko działo się o wiele szybciej, niż wielebny Thrower sobie wyobrażał.
Pierwsza ściana domu bożego stanęła ledwie dzień czy dwa temu, a już pijany,
jednooki Czerwony przywlókł się i przyjął chrzest, jakby sam widok kościoła był
dzwignią, unoszącą go do cywilizacji i chrześcijaństwa. Jeżeli tak ciemny Czerwony,
jak Lolla-Wossiky, mógł dojść do nauki Jezusa, to jakich jeszcze cudownych
nawróceń może się spodziewać, gdy dom parafialny zostanie ukończony, a służba
boża wielebnego Throwera potrwa dłużej?
Mimo wszystko wielebny Thrower nie był całkiem zadowolony. %7łyli tu nieprzyjaciele
cywilizacji o wiele silniejsi od pogańskich Czerwonych. A wszelkie znaki wskazywały,
że nie ma wiele nadziei  nie tak jak wtedy, gdy Lolla-Wossiky po raz pierwszy w
życiu założył odzienie białych ludzi. W szczególności psuła nastrój tego pogodnego
dnia nieobecność wśród robotników Alvina Millera. Jego żona wyczerpała wszelkie
możliwe usprawiedliwienia. Wrócił z wyprawy na poszukiwanie odpowiedniego
młyńskiego kamienia, wypoczął przez jeden dzień, więc zgodnie ze zwyczajem
powinien być teraz tutaj.
 Czyżby zachorował?  spytał Thrower. Faith przygryzła wargę.
 Kiedy mówię, że nie przyjdzie, to nie oznacza, że nie może przyjść, wielebny ojcze.
Potwierdziła tylko narastające podejrzenia Throwera.
 Chyba nie uraziłem go niechcący?
Faith westchnęła i odwróciła głowę, patrząc na belki i podpory kościoła.
 Nie, w żaden sposób nie nadepnęliście mu na odcisk, jak to mówią.  Nagle
spojrzała uważniej.  A co to ma znaczyć?
Obok nagiej ściany mężczyzni wiązali liny do jednego z końców belki kalenicy, by
podciągnąć ją na miejsce. Praca nie była prosta, a utrudniali ją jeszcze mali chłopcy,
przewracający się na ziemi i wpadający ciągle pod nogi. To właśnie zapaśnicy
zwrócili uwagę Faith.
 Al!  krzyknęła.  Alvinie Juniorze, puść go natychmiast!
Szybko postąpiła dwa kroki w stronę chmury kurzu, znaczącej heroiczne zmagania
pary sześciolatków.
Wielebny Thrower nie mógł dopuścić do tak nagłego zakończenia rozmowy.
 Pani Faith  zawołał ostro.  Alvin Miller jest pierwszym osadnikiem w tej okolicy i
cieszy się szacunkiem ludzi. Jeżeli z jakichś powodów zwróci się przeciw mnie,
bardzo to utrudni moją służbę bożą. Możecie przynajmniej wytłumaczyć, com
uczynił, że go uraziłem.
Faith spojrzała mu w oczy, jakby chciała ocenić, czy potrafi znieść prawdę.
 Poszło o wasze głupie kazanie, ojcze.
 Głupie?
 Nie mogliście o niczym wiedzieć, skoro pochodzicie z Anglii i&
 Ze Szkocji, pani Faith.
 & i kształciliście się w szkołach, gdzie nic nie wiedzą o&
 Na Uniwersytecie w Edynburgu! Dobre sobie, nie wiedzą! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl