[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybuchnął, lecz zaraz odzyskał nad sobą panowanie i powiedział spokojniej:  Gdybym wyjaśnił,
kim jest, musiałbym wspomnieć o tobie, damie, którą nazywa swoją mamą. A to już nazbyt
skomplikowane. Więc niech ludzie myślą, co chcą.
 I?...
Wzruszył wymownie ramionami.
 Nie wiem. Nikt nie ośmielił się głośno dociekać, skąd David się wziął. Lecz wszyscy jedzą mu z
ręki. Zabrałem go
169
kilka razy do centrum lotów. To zadziwiające, ile chłopak wie
o programie kosmicznym.
 Interesował się tym od dzieciństwa.
 A ty podsycałaś to zainteresowanie. Dzięki.  Objął silnymi palcami jej smukły nadgarstek i
leciutko pociągnął.  To jak, dasz radę dojść sama?
 Nie zamierzam dochodzić w ogóle.
Wykrzywił wargi, jakby chciał szelmowsko się uśmiechnąć.
 Nigdy?
Odwróciła się gwałtownie i sięgnęła znowu do klamki.
 Dobrze już, dobrze, przepraszam. Kiepski dowcip, na dodatek w niewłaściwym momencie.
Widzisz, w centrum, jeśli nie paplamy akurat o lataniu, paplamy o seksie. To dlatego wymykają mi się
bezwiednie takie dwuznaczniki.  Zacisnął palce mocniej wokół jej nadgarstka.  Do najbliższego
prysznica tędy, proszę.
 Law, nie mogę  zaprotestowała, widząc, że ciągnie ją za sobą w kierunku części domu
mieszczącej sypialnie.
 David nie wybaczyłby mi, gdybym zostawił cię dziś samą. Sądzi, że potrafiłabyś zdjąć księżyc z
nieba.  Ale to ty po nim chodziłeś. Obrzucił ją pełnym rezerwy spojrzeniem.
 Mylisz mnie z Neilem Armstrongiem. Nigdy nie byłem na Księżycu. Tutaj.  Wprowadził ją do
umeblowanej z przepychem sypialni, tak nieskazitelnie czystej, że chyba nikt z niej dotąd nie
korzystał.  Aazienka jest tam. Wez prysznic. Zrobię ci coś do jedzenia.
 Nie jestem głodna.
 Cóż, ja jestem. Chodz, Venus. Pani potrzebuje odrobiny prywatności.
Wyszedł, a za nim Venus, niemal depcząc mu po gołych piętach. Marnie obróciła się i rozejrzała.
Westchnęła ciężko,
174
uświadamiając sobie, że tak naprawdę cieszy się, iż Law podjął za nią decyzję. Była wyczerpana i
prysznic na pewno dobrze jej zrobi.
Aazienka była urządzona równie pięknie jak wszystkie inne pomieszczenia. Naczelną zasadą była tu
ewidentnie wystawność. Strugi gorącej wody, wytryskującej z umieszczonych w strategicznych
punktach dyszy, masowały przyjemnie ciało, odpędzając znużenie.
Wytarła się i osuszyła szybko włosy puchatym ręcznikiem, a potem włożyła na powrót ubranie.
Podreptała na bosaka do kuchni, gdzie Law konwersował właśnie z Venus. Dostrzegł Marnie kątem
oka i odwrócił ku niej głowę.
 Pytałem właśnie Venus, czy wyglądasz na laskę, która woli majonez od musztardy.
 Ta akurat laska woli musztardę.
 Dobrze.
 Ostrą.
 Jeszcze lepiej  dodał, unosząc brwi.
Posmarował dwie kromki francuskiego chleba obficie musztardą i obłożył je serem i szynką, tworząc
dwie olbrzymie kanapki z wszelkimi dodatkami. Usiadł okrakiem na krześle i wskazał jej drugie.
Zdążył już przebrać się w obcięte nad kolanami spodnie i koszulkę z logo Akademii Marynarki.
Zwyczajny strój sprawił, że Marnie czuła się mniej nieswojo z mokrymi włosami i bosymi stopami.
 Spadaj, Venus. Dostaniesz resztki.
Suczka podkuliła z rezygnacją ogon i opadła na podłogę w kącie.
 David ją rozpuścił, podkarmiając przy stole.
Marnie rzuciła się najedzenie. Nie zdawała sobie sprawy, że je łapczywie, póki nie zobaczyła, jak Law
się uśmiecha.
 Kiedy ostatnio jadłaś?
171
 Wczoraj wieczorem. Dobre  powiedziała, wskazując skinieniem głowy talerz.  Doskonale
radzisz sobie w kuchni. Posprzątałeś moją dokładniej, niż zrobiłabym to sama.
 Z pomocą Davida. Uznaliśmy, że przynajmniej tyle możemy zrobić, zważywszy, ile wysiłku
włożyłaś w przygotowanie urodzinowej kolacji.
Pociągnęła długi łyk mrożonej herbaty.
 Jak wyjaśniłeś mu moje... eee... zniknięcie? Wstydziła się swego zachowania. Wywołanie
awantury po
to, by uciec potem na górę, uznała za dziecinne i nieracjonalne, choć wczoraj nie była w stanie
zapanować nad emocjami.
 Powiedziałem, że tak bardzo zmęczyły cię przygotowania i byłaś tak emocjonalnie wyczerpana, że
dopadł cię atak płaczu i poprosiłaś, byśmy zostawili cię samą.
 Uwierzył ci?
 Poczyniłem delikatną aluzję do  trudnych dni miesiąca". Ta dolegliwość otoczona jest aurą
tajemniczości, która powstrzymuje zazwyczaj mężczyzn przed zadawaniem zbyt wielu pytań.
 Jakie to seksistowskie.
 I jakie prawdziwe. Zmarszczyła brwi.
 Nie mam zwyczaju histeryzować nawet w  tych" dniach.
 Cóż, wykorzystałem swój rodzicielski autorytet i nie pozwoliłem mu pytać dalej. Zająłem się
rozdzielaniem obowiązków. Zanim wyszliśmy, chciał pójść do ciebie, pożegnać się, podziękować za
kolację, nowe ubranie i tak dalej, lecz powiedziałem, iż z doświadczenia wiem, że kiedy kobieta jest w
takim nastroju, lepiej zostawić ją samej sobie.
 Pod jednym względem miałeś na pewno rację. Wczoraj wieczorem lepiej było zostawić mnie w
spokoju.
172
Sięgnął ponad stołem i położył dłoń na jej dłoni.
 Jeśli chodzi o ten cholerny samochód...
 Nieważne, Law.
 Akurat. Nie dopuszczę, by rana jątrzyła się, aż stanie się bolesna niczym wrzód. Gdybym wiedział,
za nic nie zepsułbym niespodzianki, którą przygotowałaś.
 Nie uznałam za konieczne powiadamiać cię, co zamierzam.
 Nie sprawiłem Davidowi sportowego samochodu po to, by go przekupić, przysięgam. Sądziłem
nawet, że się ucieszysz.
 Uśmiechnął się krzywo.  Chciałem zrobić dla niego coś szczególnego.
 Ja także!  krzyknęła, przykładając dłoń płasko do piersi.
 Rozumiem i jest mi przykro. yle oceniłem sytuację. To wszystko, co mogę teraz powiedzieć, z
wyjątkiem tego, że...
 zamilkł i utkwił w niej błagalne spojrzenie  że miałaś Davida przez całe jego życie. Spędziliście
razem piętnaście poprzednich urodzin, które mnie ominęły... Może i przesadziłem, dając mu
samochód. Lecz nie potępiaj mnie za to, póki nie przemyślisz sprawy. Ojcostwo to dla mnie coś
zupełnie nowego. Mam prawo do błędów. Bądz po prostu cierpliwa, dobrze?
 Dobrze.
Czuła się bardzo mała i bardzo zawstydzona swoim wczorajszym zachowaniem, a na dodatek bardzo
śpiąca. Prawdę mówiąc, ledwie mogła utrzymać prosto głowę. Utkwiła spojrzenie sennych oczu w
Lawie i spostrzegła, że bacznie się jej przygląda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl