[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystkim chciał być z nimi. Gryzła go zazdrość i bezsilność.
Nic dzisiaj nie zrobił, bo nie był w stanie oderwać się od okna.
Laura zatrzymała się w drzwiach i spojrzała w górę, na nie-
go. Richard się cofnął, ale za pózno. Widział jej wymowną minę.
Powinieneś tu być, zdawała się mówić. Po chwili zniknęły
w środku.
Laura zaniosła dziecko na górę, szepcząc mu do ucha uspo-
kajające słowa, podczas gdy małym ciałkiem wstrząsało szlo-
chanie. Laurze kroiło się serce. Pomogła dziewczynce zdjąć
mokre, brudne ubrania i zrobiła jej ciepłą kąpiel z bąbelkami.
Pół godziny pózniej Kelly była już czyściutka, roześmiana
od ucha do ucha i gotowa do drzemki, choć, jak twierdziła,
wcale jej nie potrzebowała. Zasnęła niemal, jedząc kanapki
z masłem orzechowym i galaretką. Laura wzięła na ręce śpiące
dziecko, które przez sen zarzuciło jej rączki na szyję, otoczyło
nogami, a głowę oparło na ramieniu. Przytuliła ją, a potem po-
łożyła do jej królewskiego łóżka. Zostawiła zapaloną małą
lampkę, po czym zeszła na dół, żeby posprzątać po jedzeniu.
Przygotowała tacę dla Richarda i coś dla Deweya, a następnie
włączyła interkom.
- Podano do stołu, wasza lordowska mość - powiedziała do
małego mikrofonu.
- Dziękuję.
- Nie przyniosę tacy na górę. Musisz zaryzykować i zejść
na dół.
- Lauro!-jęknął błagalnie.
- Blackthorne, jestem zajęta. Zaniedbałam prace domowe,
bo bawiłam się z twoją córką.
Przez chwilę trwało milczenie, aż w końcu zapytał:
- Co ją tak zdenerwowało?
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Laura oszczędziła mu szczegółów i od razu przeszła do
sedna.
- Tęskni za matką.
- Mam wrażenie, że wiesz, co należy wtedy robić. Serce
jej się ścisnęło, gdy przypomniała sobie łzy Kelly.
- Próbowałam.
- Dziękuję ci, Lauro.
- Nie ma za co. To urocze dziecko. A teraz złaz na dół, ty
odludku i zjedz coś - zażądała, nie wierząc, że tak się stanie.
Richard usłyszał płacz Kelly. Akania przybierały na sile.
Zbiegł szybko na dół, próbując zawiązać pasek szlafroka. Otwo-
rzył drzwi i spojrzał na dziecko rzucające się w pościeli.
Mała nocna lampa dawała tylko słabą poświatę. Dotarł do
łóżka w chwili, gdy jęki przerodziły się w krzyk. Przytulił cór-
kę, szepcąc do ucha, że jest bezpieczna. Drżała silnie, jej małe
piąstki zaciskały się bezlitośnie na połach jego szlafroka.
'- Tatuś jest z tobą, skarbie. Tatuś tu jest - powtarzał, głasz-
cząc jej plecy, a gdy trochę się rozluzniła, załkała bezradnie.
Serce stanęło mu w piersiach.
- Tak... tak się bałam - szeptała.
- Wiem, skarbie, wiem.
- Och, tatusiu, mamy nie ma - załkała żałośnie, a on zacis-
nął powieki.
Jak czterolatka ma sobie poradzić z czymś takim, jak śmierć,
której nie rozumie?
- Teraz tatuś jest z tobą.
Szlochanie z wolna ustawało. Mała zarzuciła mu rączki na
szyję. Richard zesztywniał. Zdawała się nie zauważać głębokich
blizn, więc trochę się rozluznił, ukołysał ją. Marzył, żeby ten
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
moment trwał wiecznie. Tak bardzo chciał ją chronić, wejść za
nią w jej sny i pokonać zagrażające jej potwory. Musi znalezć
sposób na zapewnienie Kelly poczucia bezpieczeństwa.
Przycisnął wargi do czubka jej głowy i mówił cicho. Opo-
wiadał jej o tym, jak się cieszy, że ona teraz jest tutaj, jak bardzo
żałuje, że nie był wcześniej częścią jej życia. Dzieckiem
wstrząsnął silny dreszcz. W końcu mała zapadła w sen, ale on
nadal nie wypuszczał jej z objęć.
Usłyszał skrzypnięcie drzwi. Szybko wstał i wślizgnął się do
ukrytego przejścia.
Laura weszła do pokoju i zmarszczyła brwi. Mogłaby przy-
siąc, że coś słyszała. Rozejrzała się dookoła, a potem znowu
popatrzyła na śpiące dziecko. Pochyliła się nad nią i pocałowała
jej włosy. Wdychała zapach, którego zródłem nie była Kelly, to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]